Badania, o których wynikach rozmawiamy z prof. Krzysztofem Pyrciem, rozpoczęły się na początku stycznia. Ujawniają one skalę występowania brytyjskiej mutacji koronawirusa w Polsce, choć nie tylko pod kątem tego wariantu były przeprowadzane. - Cały świat zastanawia się, jakie konsekwencje ma pojawienie się nowego wariantu w Wielkiej Brytanii. Na ten moment mój zespół w Małopolskim Centrum Biotechnologii UJ zrobił taki "screenshot" obecnej sytuacji w Polsce. Sprawdziliśmy, jakie warianty koronawirusa krążą w naszym kraju. Przebadaliśmy próbki kilkuset osób i mamy już wyniki tych badań - mówi prof. Pyrć w rozmowie z Interią. Brytyjski wariant w Polsce. Co z innymi? - Potwierdziliśmy, że wariant brytyjski krąży w naszym kraju i stanowi kilka procent wszystkich izolatów - informuje nasz rozmówca. Oficjalnie Ministerstwo Zdrowia poinformowało o dwóch przypadkach zakażonych tą mutacją. Profesor nie mógł nam jednak zdradzić, u ilu osób łącznie wykryto ten wariant. Pytany, czy dostępne w Polsce szczepionki poradzą sobie z brytyjską mutacją, odpowiada: - Na ten moment wydaje się, że wariant brytyjski nie obniża skuteczności którejkolwiek szczepionki. Wiadomo jednak, że łatwiej się przenosi, a co za tym idzie, może przyczyniać się do szybszego rozprzestrzeniania się epidemii i nagłych jej wybuchów. - Wiedza o rozpowszechnieniu tego wariantu jest bardzo ważna z punktu widzenia epidemiologii i planowania dalszych kroków - mówi nam profesor. - Warto podkreślić jednak, że z punktu widzenia pojedynczej osoby informacja o obecności tego wariantu w Polsce nie ma specjalnego znaczenia. Nie ma danych pokazujących, że choroba związana z zakażeniem jest poważniejsza - uspokaja prof. Pyrć. Zespół prof. Pyrcia przy okazji przeprowadzonych badań nie znalazł wariantów pozostałych - południowoafrykańskiego czy też brazylijskiego. - To co do nich jest obawa, że mogą umykać przed naszym układem odpornościowym - dodaje. Większe badania w ogólnopolskim zespole Prof. Krzysztof Pyrć przekazał jednocześnie Interii: - Zaczęliśmy też budować większy, ogólnokrajowy zespół we współpracy z Państwowym Zakładem Higieny, Uniwersytetem Gdańskim, firmą genXone i innymi partnerami. Celem projektu jest monitorowanie zmienności genetycznej koronawirusa w Polsce. To projekt, który będzie najprawdopodobniej wpierany przez Agencję Badań Medycznych. Potrzebę realizacji ogólnopolskiego badania geno-epidemiologicznego wariantów genetycznych SARS-CoV-2, jak również potrzebę monitorowania zagrożenia, jakie mogą stwarzać nowe warianty genetyczne wirusa wyrażał minister zdrowia Adam Niedzielski. - Chcemy skupić się nie tylko na tym, czy do naszego kraju dotarł wariant brytyjski, czy południowoafrykański, ale również analizować ewolucję wirusa w Polsce. Niektórym osobom może się wydawać, że potencjalnie niebezpieczne warianty przyjdą do nas z innych kontynentów czy wysp, a prawdopodobnie również w Europie będą powstawały nowe warianty koronawirusa, które mogą stanowić dla nas zagrożenie - tłumaczy profesor. Wyjaśnia, skąd biorą się te warianty. - Nagły wysyp nowych informacji o pojawianiu się w różnych częściach świata wirusa w wersji 2.0 jest związany głównie z faktem, że coraz więcej jest ozdrowieńców, którzy powoli tracą pełną odporność. W takim przypadku dochodzi do infekcji, jednak selekcjonowane są takie warianty wirusa, które lepiej sobie radzą w unikaniu takiej niepełnej obrony. Chociaż koronawirusy są znacznie mniej zmienne niż wirusy grypy i nie będą aż tak szybko uciekać przed naszym układem immunologicznym, musimy śledzić każdy krok SARS-CoV-2, żeby w porę zareagować - mówi prof. Pyrć. - Każdy z nas powinien obawiać się pandemii, ale nie wpadajmy w panikę, kiedy słyszymy o mutacjach koronawirusa. Wiem, że słowo mutacja może budzić strach, ale to jest naturalna zmienność, która zazwyczaj nie oznacza dla nas specjalnego zagrożenia. Jeżeli zachowujemy się odpowiedzialnie, sytuacja związana z epidemią normalizuje się. Miejmy nadzieję, że szczepionki wytłumią tę pandemię i za rok, dwa, nie będziemy już o niej pamiętać - podsumowuje.