- Zarekomendowałem panu premierowi, żeby od początku kwietnia znieść rozwiązania, które dotyczą noszenia maseczek, kwestii nakładania kwarantanny i izolowania - przekazał w czwartek w Radiu Plus minister zdrowia Adam Niedzielski. W jego ocenie brak wzrostu obciążenia szpitalnego "otwiera pewną przestrzeń do dalszych decyzji związanych z maseczkami i przejściem ze stanu epidemii, do stanu zagrożenia epidemicznego". W piątek na antenie Polsat News rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz dodał, że jest to na razie rekomendacja, a ostateczną decyzję podejmie premier. Przekazał ponadto, że jeśli wskazane obostrzenia nie będą już obowiązywać, wciąż pozostaną zwolnienia lekarskie ze względu na COVID-19. Nie znikną też testy na obecność koronawirusa. - Myślę, że teraz więcej osób zechce się testować i zdecyduje się na zwolnienie lekarskie, czyli poniekąd na samoizolację - ocenił rzecznik MZ. Dr Tomasz Dzieciątkowski: Wirus jest cały czas na kilka kroków przed nami - Niestety nie widzę żadnych przesłanek ku temu, by odpuszczać i znosić teraz jakiekolwiek obostrzenia - komentuje w rozmowie z Interią dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog i mikrobiolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Ekspert podkreśla, że pandemia nadal nie ustępuje, a "wirus jest cały czas na kilka kroków przed nami". - Mutacja omikronu BA.2 jest jeszcze bardziej zaraźliwa. Dołóżmy do tego niefrasobliwość Polaków i niski stopień wyszczepienia. To, że notujemy jakieś spadki zakażeń, jest spowodowane tym, że mamy bardzo niski próg testowania. Minister Niedzielski wielokrotnie przejawiał sposoby myślenia życzeniowego, tak samo jest teraz. Naprawdę, chcę podkreślić: nie jest dobrze jeśli chodzi o pandemię w Polsce - ocenia wirusolog. Wzrosty zakażeń w Europie Zachodniej i na Dalekim Wschodzie - W krajach Europy Zachodniej, które jakiś czas temu zaczęły znosić restrykcje, już po fakcie pojawiły się głosy, że te działania były na wyrost. Obserwujemy ponowny wzrost zachorowań chociażby w Portugalii, Wielkiej Brytanii, Niemczech. Dramat przeżywa też Daleki Wschód, mówię tu o Południowej Korei i Hong-Kongu. Cały czas mamy zakażenia SARS-CoV-2 na całym świecie - wskazuje dr Tomasz Dzieciątkowski. Jak podało WHO, w dniach 7-13 marca liczba nowych infekcji na całym świecie wzrosła o 8 proc. - zanotowano 11 mln nowych przypadków i ponad 43 tys. zgonów. Światowa Organizacja Zdrowia również wskazuje na duże wzrosty zakażeń w Korei Południowej i Chinach. Tam liczba zachorowań wzrosła o 25 proc., a zgonów o 27 proc. Warto podkreślić, że Chiny stosują politykę "zero-COVID", polegającą na szybkim wykrywaniu nowych zakażeń i tłumieniu potencjalnych ognisk poprzez obowiązkową izolację zakażonych, śledzenie ich kontaktów, kwarantannę z kontaktu i masowe testowanie. - W tej chwili wielu osobom wydaje się, że pandemii nie ma, bo tematem przewodnim jest wojna w Ukrainie. Trzeba powiedzieć wyraźnie: to, że mamy inwazję PUTIN-22 nie jest powodem, by zapominać o COVID-19 - mówi dr Dzieciątkowski. I zauważa, że jedno z drugim niestety może się uzupełniać. Inwazja Rosji na Ukrainę a koronawirus - Historia pokazuje, że w trakcie albo po zakończeniu działań wojennych odsetek chorób zakaźnych rósł. Migracja ludności, niska higiena, gromadzenie się w różnych miejscach, to wszystko sprzyja rozprzestrzenianiu się chorób. A pamiętajmy, że do Polski napływa cała masa uchodźców z Ukrainy, którzy także nie są najlepiej wyszczepionym społeczeństwem - podkreśla wirusolog. Przypomnijmy: 59 proc. Polaków jest w pełni zaszczepionych. Jeśli chodzi o Ukrainę - szczepienie przyjęło 35 proc. ludności. - To może być dla nas dodatkowy problem - stwierdza dr Tomasz Dzieciątkowski. Jak mówił Interii dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, "w tej chwili docierają do nas dzieci i kobiety młode, a to są osoby, które są mniej narażone na objawowe przechorowanie". - Tych ukrytych nosicieli będzie sporo - zauważył. Ocenił również, że w punktach recepcyjnych powinno zostać wprowadzone masowe testowanie przesiewowe uchodźców. Wskazywał, że w tych miejscach bezwzględnie należy również pilnować noszenia maseczek. - Na pewno po zniesieniu wszelkich obostrzeń utrudnimy sobie drogę do skrócenia trwania pandemii w kraju. Dalej będziemy obserwowali zakażenia i będziemy żyć w cieniu koronawirusa. Gdybyśmy tego kroku nie podjęli, zwiększylibyśmy szansę na to, by pandemia trwała odrobinę krócej - podsumowuje dr Tomasz Dzieciątkowski.