- Przegrywamy wojnę w sieci - przyznaje w rozmowie z Interią Tomasz Karauda, lekarz oddziału chorób płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi. Mówi o fali fake newsów dotyczących pandemii. - Często nie ma żadnej merytorycznej odpowiedzi na nieprawdziwe informacje publikowane przez internautów, które dotyczą pandemii i koronawirusa. Brak reakcji powoduje, że każdy może przeczytać i uwierzyć w coś, co jest nieprawdą. Bardzo mnie to boli, bo internet staje się podstawowym źródłem niewiedzy, co skutkuje nie tylko narastającą niechęcią do szczepień, a także negowaniem istnienia pandemii ogółem - komentuje lekarz. Walka z fake newsami. "Działania rządu niewystarczające" - Potrzebna jest strona internetowa, która dementowałaby wszelkie covidowe fake newsy. Jest to zadanie dla rządu - nie dziennikarze, nie lekarze, a państwo powinno taki portal prowadzić. Mamy strony informujące o szczepieniach, mamy profile w mediach społecznościowych, które dementują nieprawdziwe informacje na ten temat, ale tego wciąż jest za mało w porównaniu do skali problemu. Jest to działanie zbyt okrojone, skupiające się głównie na treściach wokół szczepień. Gdyby powstał portal zajmujący się sprawą szerzej, to byłaby to ogromna pomoc dla całego społeczeństwa - ocenia lekarz. Wtóruje mu Szymon Suwała, lekarz rezydent z Bydgoszczy, edukator medyczny i autor akcji #StopAgentomPandemii. - Tak, powinien powstać na przykład rządowy portal do dementowania wszystkich pandemicznych fake newsów, skupiający między innymi najtęższe głowy z zakresu wakcynologii, immunologii, chorób zakaźnych, pulmonologii, interny i pediatrii, a także specjalistów zdrowia publicznego i prawników. Dotychczasowe działania nie są wystarczające. Rząd całkowicie poddał tą walkę, zrzucając wszystko na aktywnych naukowo i społecznie medyków, zapewne w obawie o słynny już "gen sprzeciwu" i słupki poparcia - komentuje Suwała. MZ: Na wszystkie przejawy dezinformacji reagujemy O sygnalizowanej przez lekarzy potrzebie kompleksowych działań w walce z pandemiczną dezinformacją poinformowaliśmy Ministerstwo Zdrowia oraz autorów profilu @SzczepimySię - Centrum Informacyjne Rządu. Spytaliśmy również, czy rząd i resort zdrowia mają plany podjęcia kroków w tym temacie. W odpowiedzi z Biura Komunikacji MZ czytamy, że resort zdrowia przygotowywał się kilka miesięcy do walki "z fake newsami dotyczącymi szczepień". Jak się dowiedzieliśmy, osoby zajmujące się dezinformacją brały nawet udział w międzynarodowych warsztatach w tym zakresie. "Od grudnia 2020 r. jesteśmy aktywni w mediach społecznościowych, monitorując ten segment internetu oraz reagując na treści związane ze szczepionkami. Do treści zasięgowych odnosimy się bezpośrednio, zaś treści niskozasięgowe traktujemy zbiorczo i odpowiadamy na nie treściami własnymi (zebrane badania/infografiki/analizy ekspertów). Wszystkie odpowiedzi są przygotowywane we współpracy z ekspertami MZ, PZH, RARS, URPL oraz innych podmiotów zaangażowanych w realizację Narodowego Programu Szczepień" - zapewnia Biuro Komunikacji MZ. MZ podkreśliło, że profile @SzczepimySię na Facebooku i Twitterze obsłużyły do tej pory ponad 25 tys. wątków o treści dezinformacyjnej związanych ze szczepieniami. Dodatkowe rządowe narzędzie w walce z fake newsami to opcja zgłoszenia takiego wpisu poprzez ten formularz. Jak poinformowało nas MZ, do tej pory przez serwis wpłynęło ponad 35 tys. zgłoszeń. "Na wszystkie przejawy dezinformacji i fake newsów reagujemy" - informuje MZ. Na pytanie o powstanie specjalnego portalu dementującego fake newsy nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Kto walczy z fake newsami? Oddolne działania Do oddolnej walki z fake newsami włączają się naukowcy i lekarze, publikując treści na swoich profilach w mediach społecznościowych. Robi to m.in. Szymon Suwała przy okazji akcji #StopAgentomPandemii. - Staram się te fake newsy dementować, nie ma mojej zgody na takie działanie, ale żaden z nas w osamotnieniu z tym nie wygra - komentuje lekarz. W social mediach powstały też grupy, na których można zadać pytanie dotyczące koronawirusa i otrzymać merytoryczną odpowiedź, a na wszelkie dezinformacyjne treści reagują w tych miejscach moderatorzy, często medycy. To m.in. "#Pulmonolog - tylko o COVID-19", albo "Szczepienia - rozwiewamy wątpliwości". "Nie" covidowej dezinformacji mówią również dziennikarze. W tym miejscu warto wspomnieć o przynajmniej dwóch dedykowanych do tego portalach. Pierwszy to Konkret24, portal fact-checkingowy, który działał już przed pandemią, ale w dobie koronawirusa skupia się na weryfikacji covidowych fake newsów. Drugi - FakeHunter - to projekt Polskiej Agencji Prasowej oraz GovTech Polska. Jak czytamy na stronie serwisu, jest to "społeczny projekt weryfikacji treści publikowanych w internecie, którego celem jest demaskowanie nieprawdziwych wiadomości dotyczących wirusa SARS-CoV-2". Portal dementuje od jednego do kilku fake newsów dziennie. Nowe stowarzyszenie - Polskie Towarzystwo Mediów Medycznych Dementowaniem fake newsów zajmie się też nowo powstałe Polskie Towarzystwo Mediów Medycznych. Prezeskami stowarzyszenia są lekarka i psychiatrka Maja Herman oraz adwokatka i ekspertka w zakresie prawa medycznego Karolina Podsiadły-Gęsikowska. Karolina Podsiadły-Gęsikowska przyznaje w rozmowie z Interią, że rozmowy o powstaniu stowarzyszenia toczyły się już przed pandemią, jeszcze zanim wszelkie medyczne fake newsy zaczęły przybierać na sile. - Wówczas również okołomedyczne nieprawdziwe informacje pojawiały się w sieci. To szło w bardzo złym kierunku, jednak skala była zupełnie inna w porównaniu z tym, z czym mierzymy się teraz. Wraz z upływem czasu i pandemii koronawirusa utwierdziliśmy się tylko w przekonaniu, że takie stowarzyszenie jest potrzebne. Postanowiliśmy również z covidowymi fake newsami zacząć walczyć - przyznaje adw. Podsiadły-Gęsikowska. - Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie na różne tematy, ale niedopuszczalne jest to, by osoby, które nie mają z medycyną nic wspólnego, głosiły swoje medyczne teorie. Jest to bowiem bardzo niebezpieczne społecznie. Pacjenci przez fake newsy powołują się na twierdzenia nie medyków i podważają wiedzę lekarzy. Musimy więc jakoś odsiać tych, którzy nie mówią prawdy od tych, którzy opierają się na badaniach naukowych - komentuje współzałożycielka stowarzyszenia. Art. 165 Kodeksu Karnego Stowarzyszenie chce działać dwutorowo. Najpierw medycy będą weryfikować, czy zgłaszane do Towarzystwa wpisy pojawiające się w social mediach są zgodne z EBM, czyli medycynie opartej na dowodach naukowych. Jeśli nie, będą próbować korespondować z właścicielem konta wnosząc o zaprzestanie takich praktyk. W przypadku braku reakcji wkraczać będą prawniczki. - Nasze zadanie to podejmowanie kroków prawnych zarówno na etapie przedsądowym jak i sądowym. Jeżeli ktoś ma dużo odbiorców i publikuje informacje medyczne niezgodne z medycyną opartą na faktach, albo wypowiada się na grupach, w których jego posty mają tysiące wyświetleń, to jego działanie przynosi ogólną szkodę dla społeczeństwa. W naszej ocenie takie działanie może w niektórych przypadkach wyczerpywać znamiona art. 165 Kodeksu Karnego, który brzmi "Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach (...) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8" - cytuje adwokatka. "Dotychczasowe działanie to kropla w morzu potrzeb" Od soboty, kiedy ogłoszono powstanie stowarzyszenia, do założycielek wpłynęło kilkadziesiąt zgłoszeń lekarzy większości specjalizacji, którzy są chętni do współpracy. Internauci również zgłaszają już Towarzystwu informacje o wpisach i kontach, które należy zweryfikować. Dotyczą one np. przedkładania suplementacji nad szczepienia, reklamy leków, negowania istnienia pandemii. Podkreśla, że działania stowarzyszenia mają uzupełniać te podejmowane przez samorząd lekarski i Ministerstwo Zdrowia. - Niestety, ale dotychczasowe starania związane z dementowaniem nieprawdziwych, okołopandemicznych informacji, zarówno ze strony państwa, jak i medyków, to jest kropla w morzu potrzeb - ocenia adwokatka.- Chcemy w tym pomóc - podsumowuje Podsiadły-Gęsikowska.