Agnieszka Gozdyra, dziennikarka Polsat News, w sierpniu podała na Twitterze informację o podpaleniu punku szczepień w Zamościu. Sprawy nie komentowała, wrzuciła jedynie link do artykułu i przekazała: "Podpalono. Punkt szczepień". Tweeta skomentował jeden z internautów. Napisał: "Uważaj Gozdyra, chodzą słuchy, że będą wzorem AK golić łby namawiającym do szczepień takim szujom jak ty. Najlepsze jest to, że Twoje golenie ma lecieć live w sieci...". Mężczyzna nie identyfikował się swoim imieniem i nazwiskiem, a jedynie nickiem, jednak dziennikarka w kilka minut dotarła do jego danych. Kierowane w jej stronę groźby uszkodzenia ciała już następnego dnia zgłosiła policji. Jest akt oskarżenia Sprawą zajęła się prokuratura. 21 grudnia dziennikarka Polsat News dostała pismo, z którego wynika, że do wydziału karnego Sądu Rejonowego Warszawy Pragi-Południe w Warszawie został przesłany akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie. Został on oskarżony o popełnienie przestępstwa z art. 190 Kodeksu Karnego: "Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2." "Nie ma czegoś takiego, jak anonimowość w sieci" Dziennikarka Polsat News w rozmowie z Interią komentuje: - Ucieszyłam się, że prokuratura zajęła się sprawą. Wiem, że jest w tym ogromna zasługa policjantów, którzy wzięli sobie sprawę do serca i na poważnie do niej podeszli. Nie mieli wątpliwości, że ten pan kieruje w moją stronę realne groźby. Agnieszka Gozdyra przyznaje, że to nie pierwszy raz, kiedy zgłasza kierowane w jej stronę groźby organom ścigania. Podkreśla jednak, że kończyły się one umorzeniem z powodu niezidentyfikowania sprawcy. - Tym razem pan został namierzony dosłownie w kilka minut. Nie ma już czegoś takiego, jak anonimowość w sieci - dodaje dziennikarka Polsat News. I zachęca, by każdy, kto jest w podobnej sytuacji, zgłaszał groźby organom ścigania. - Jak widać służby działają. Oczywiście, zgłoszenie zajmuje czas, jest to niedogodność, ale pamiętajmy: jeśli komuś coś się stanie, będziemy mieć wyrzuty sumienia, że niczego nie zrobiliśmy. Na mnie już nie robią wrażenia wyzwiska, ale nigdy nie odpuszczam gróźb, bo one mogą być realne. Osoby grożące innym nie mogą myśleć, że są bezkarne - dodaje Gozdyra. "Najbardziej agresywne środowisko" Dziennikarka zauważa jeszcze: - Ten pan miał bardzo dużo czasu, żeby mnie przeprosić i ze swoich słów się wycofać. Gdyby to zrobił, to ja bym się zastanowiła, co z tym dalej robić i czy sprawę zgłaszać. Ale on tego nie zrobił. W żadnym momencie nie przyszło mu do głowy, że przeholował. Nie pomyślał, że słowa mają znaczenie. Nie wpadł na to, że dla kogoś mogła to być inspiracja, żeby zrobić komuś krzywdę. Jak widać, nie ma żadnej refleksji po jego stronie. - W całym moim życiu żadna grupa nie atakowała mnie tak, jak przeciwnicy szczepień. To jest moim zdaniem najbardziej agresywne środowisko. Nie dość, że szkodzą sobie i innym nie przyjmując szczepionki, to jeszcze chcą fizycznie atakować tych, którzy chcą się szczepić i do tych szczepień namawiają. To jest przerażające - dodaje Agnieszka Gozdyra. Lekarze reagują na hejt Przeciwnicy szczepień swoje groźby kierują również w stronę lekarzy. W czerwcu opowiadał nam o tym lekarz oddziału chorób płuc Tomasz Karauda. - Piszą, że mnie znajdą, że będą mnie nachodzić, a w końcu zabiją. Mam przestać wypowiadać się ze strachu przed utratą życia? - pytał. Sprawę zgłosił organom ścigania. Dwa miesiące później informowaliśmy, że łódzka prokuratura wszczęła śledztwo ws. gróźb karalnych, jakie antyszczepionkowcy kierują pod adresem dr. Karaudy. Lekarz otrzymał też ochronę policyjną. Również prof. Krzysztof Simon przyznał Interii, że ze strony ruchów antyszczepionkowych wciąż otrzymuje groźby śmierci. Sprawę zgłaszał to organom ścigania i także otrzymał ochronę policyjną. - W pewnym momencie trzeba postawić granicę - mówił Interii lekarz Bartosz Fiałek. W listopadzie wysłał do Prokuratury Rejonowej w Płońsku zawiadomienie dotyczące gróźb kierowanych w jego stronę przez internautę.