Nie znamy jeszcze nazwiska nowego prezydenta USA, bo trwa wielkie liczenie głosów. Być może ostateczne wyniki zostaną ogłoszone dopiero za kilka dni. Faktem jest, że walka znów jest wyrównana i przypomina tę sprzed czterech lat, kiedy to Hillary Clinton była faworytką, a prezydentem został Donald Trump. Tym razem znów zdecydowanym sondażowym faworytem był kandydat Demokratów - Joe Biden. Przedwyborcze sondaże nie mają jednak odzwierciedlenia w rzeczywistości, bo na podstawie cząstkowych wyników można stwierdzić, że obaj kandydaci zachowują podobne szanse. "Sondaże kompletnie nie trafiły" - Niezależnie od tego, jaki będzie wynik, można powiedzieć, że sondaże kompletnie nie trafiły. I to po raz kolejny. Wskazywały na jednoznaczne zwycięstwo Bidena i to na pewno się już nie stanie. Wygra jeden z kandydatów, ale bardzo niewielką przewagą. Sondaże były więc nietrafione. Jaka jest tego przyczyna? Być może błędna metodologia, a być może celowo wykorzystano sondaże, by wpływać na nastroje wyborców. Takie zjawisko występuje na całym świecie - mówi Interii wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Podobną narrację prowadzono w 2016 roku. Mówiono, że sondaże się pomyliły, a wcześniej były zawyżone na korzyść Hillary Clinton. Czy dziś jest podobnie, tylko beneficjentem sondaży był Joe Biden? - To wypadkowa bardzo wielu czynników. Z sondażami, które wpływają na opinię publiczną, mamy do czynienia również w Polsce. Nie byłoby to niczym dziwnym, bo jest to narzędzie wykorzystywane w polityce. Podobnie jest w innych krajach - uważa Jabłoński. "Współpraca z USA zawsze jest w interesie Polski" Tymczasem kluczowa z punktu widzenia polskiego obywatela wydaje się deklaracja o przyszłych relacjach z Polską. Czy z perspektywy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, któryś z kandydatów byłby "lepszy"? - Nie wypowiadamy się na ten temat. Naszą rolą nie jest ocena, który kandydat byłby lepszy. Współpraca ze Stanami Zjednoczonymi zawsze jest w interesie Polski. A amerykański prezydent, ktokolwiek nim będzie, zawsze będzie kierował się interesem amerykańskim. Barwy polityczne mają zupełnie drugorzędne znaczenie - zaznacza wiceminister Jabłoński. Rząd Prawa i Sprawiedliwości w ostatniej kadencji podkreślał wielokrotnie, że Donald Trump jest gwarantem doskonałej współpracy. - Nasza współpraca z obecną administracją jest bardzo udana. Wynika to ze wspólnoty strategicznych celów - mówi Jabłoński. - Nie jest natomiast tak, że prezydent z obozu demokratycznego byłby przeszkodą w tych relacjach. Wręcz przeciwnie, w przeszłości z prezydentami z tego obozu Polska też miała bardzo dobre relacje. Decydują interesy a nie barwy partyjne - podkreśla wiceszef MSZ. Łukasz Szpyrka