Lipiec 2021. W dawnym SLD rosną obawy przed ostatecznym zjednoczeniem z Wiosną. Wewnętrzna opozycja Czarzastego chce przejąć władzę, by zablokować połączenie obu partii lub zmienić jego zasady i powołać więcej frakcji. Część posłów nie gryzie się w język i ostro krytykuje Czarzastego - zarzucają mu paktowanie z PiS-em, autorytarne rządy i niechęć do współpracy. Na lidera wybija się Tomasz Trela, który ma poparcie połowy posłów SLD. Czarzasty nic sobie z tego nie robi. By przegłosować zmiany zawiesza członków partii, którzy mają prawo głosu. Jego propozycje przechodzą dalej. Bunt, który szybko wybuchł, równie szybko został spacyfikowany. Symboliczne jest zdjęcie z poniedziałkowej Łódzkiej Rady Wojewódzkiej, na którym widać przy jednym stole Czarzastego i Trelę. - Tomek się pogubił, nie poszedł do końca. Nie będę się nad nim znęcać, bo sam wie, że przegrał - mówi nam jeden z posłów, którzy szeroką ławą w lipcu wspierali Trelę. Czarzasty zatriumfował i daje temu wyraz w kolejnych wywiadach. Przekonuje, że lewica jest mocna, kiedy jest zjednoczona. Przypomina też, że jego zasługą jest powrót partii do Sejmu po czterech latach nieobecności, a dotąd nie udało się to żadnej formacji w Polsce. - Nieporozumienia? Ten temat się już na szczęście zakończył. Nota bene to taka skaza lewicy, że po dwóch latach kadencji coś się dzieje - zapewniał Czarzasty w rozmowie z radiową Trójką. Przypudrowane konflikty Problem w tym, że temat się nie skończył, a jedynie przycichł. Wewnętrzna opozycja w SLD wciąż dysponuje pewną siłą, a po Treli i Rozenku, którzy rzucili Czarzastemu rękawice, ale ostatecznie nie będą z nim rywalizować, w grupie trwa poszukiwanie odpowiedniego kandydata. - Poważnie się zastanawiamy nad wystawieniem kontrkandydatury, aby ratować naszą partię. Początkowo miał to być Tomasz Trela, ale został przez Czarzastego zawieszony, a po odwieszeniu stracił entuzjazm. Zastąpił go Andrzej Rozenek, który został skutecznie wyeliminowany przez bezprawną odmowę przyjęcia do frakcji SLD, co skutkuje utratą członkostwa w Nowej Lewicy. Piłka jest w grze - mówi Interii Joanna Senyszyn. Czy sama będzie kandydować? - Jeszcze nie wiem, a raczej nie wiemy, bo przecież nie jestem sama - dodaje. Ewentualna kandydatura Senyszyn jest problematyczna, bo tydzień temu i ona została ukarana. Dostała m.in. zakaz sprawowania partyjnych funkcji, więc nawet jeśli teoretycznie zostałaby wybrana, nie mogłaby piastować stanowiska przewodniczącej. Choć sama przekonuje, że jest pewna luka, którą można wykorzystać. - Nie uznaję zawieszenia, bo jest bezprawne i bezpodstawne, a nawet więcej - wyrok formalnie nie został przegłosowany, więc nie istnieje. Oczywiście nie uznaję też zakazu pełnienia funkcji przez pół roku, bo - jak mówiłam - wyrok nie istnieje. W dodatku to wyrok prewencyjny, który ma mnie odsunąć od ewentualnego kierowania partią w przyszłej kadencji, bo wszystkie wybory mają się odbyć w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy - tłumaczy Senyszyn. Zarzuty te odpiera środowisko przewodniczącego Czarzastego. - To sprawa dla sądu partyjnego. Sąd partyjny w pierwszej instancji wydał postanowienie. Joanna Senyszyn może złożyć odwołanie do drugiej instancji. Nie uważam za stosowne komentowanie tej sprawy na obecnym etapie, aby nie wywierać presji na krajowy sąd partyjny - uciął sekretarz generalny partii Marcin Kulasek, który jednocześnie był wnioskodawcą w sprawie o ukaranie doświadczonej posłanki. "Buntownicy" mają plan "B" Grupa, która chce przejąć władzę w SLD, ma też opcję "B". Kontrkandydatem Czarzastego miałaby być młoda kobieta, najlepiej w okolicach 40-tki, która uzupełniałaby się z Biedroniem. - Nowa Lewica ma na swoich sztandarach parytet płci, więc powinna go wcielać w życie, jeśli chce być wiarygodna - ocenia Senyszyn. Dopytujemy, czy w ten profil wpisuje się Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - To byłby zabawny numer, bo do partii i naszej frakcji należy zaledwie od dwóch tygodni - odpowiada Senyszyn. Gdy po "opozycyjnej" stronie SLD trwa pilne poszukiwanie kandydata, Czarzasty jeździł po Polsce w poszukiwaniu wsparcia w regionach. W niektórych, jak np. w Małopolsce, nie było zbyt kolorowo. Według naszych informacji lider SLD przez kilka godzin wysłuchiwał krytycznych uwag, a finalnie wyszedł ze spotkania. Efekty tych długotrwałych zabiegów będą znane dopiero w sobotę, ale już dziś część posłów, włącznie z Senyszyn, spekuluje, że może dojść do niebywałego paradoksu. - Wiosna twierdzi, że będzie głosować na Czarzastego, bo mają popierać tandem Biedroń-Czarzasty. I to właśnie jest najzabawniejsze - współprzewodniczący z ramienia frakcji SLD może zostać wybrany głosami Wiosny, a nie swojej partii. To się nazywa wrogie przejęcie - uśmiecha się posłanka z Pomorza. Senyszyn, jako jedna z nielicznych z grupy "buntowników", chce rozmawiać pod nazwiskiem. Inni na pytanie o wybory we frakcji SLD nabierają wody w usta, a np. Andrzej Rozenek przekonuje, że zabierze głos, ale dopiero po 9 października. Czyżby jednak wygrana Czarzastego była jedynie formalnością? "Konsolidacja Lewicy nadrzędnym celem Czarzastego" - Partia jest skonsolidowana. Za nami trudny okres wewnętrznej dyskusji. Padło w niej wiele ostrych słów. Za wiele. To już jednak przeszłość. Do większości osób przyszła refleksja, że lepiej zrobić krok wstecz i wspólnie budować silną partię. Tak też się stało. Utrzymaliśmy jedność klubu parlamentarnego. W sobotę wybierzemy władze Nowej Lewicy złożonej z dwóch frakcji Wiosny i SLD. Pójdziemy do wyborów jako jedna lewicowa drużyna: Nowa Lewica, Razem, PPS. Pod czyim przywództwem? Przekonamy się w sobotę - przekazał nam Kulasek, który jednocześnie nie ukrywa, że jego faworytem pozostaje Czarzasty. - Ostatnie miesiące pokazały, że Włodzimierz Czarzasty jest osobą, dla której konsolidacja Lewicy jest nadrzędnym celem w polityce. Czarzasty i popierająca go większość członków Zarządu Krajowego Nowej Lewicy uznała, że warto być uczciwym w polityce a umów należy dotrzymywać - dodaje sekretarz generalny partii. Nie ma wątpliwości, że sobotnia konwencja zjednoczeniowa nie będzie odbywać się w atmosferze święta, a wzajemnych oskarżeń. Środowisko Czarzastego robiło wszystko, by do 9 października uspokoić sytuację, a po tym dniu ma mu być już łatwiej. Część posłów jednak nie ma wątpliwości, że zmiany są potrzebne, ale tak naprawdę znajdują się w kropce - wszyscy potencjalni kontrkandydaci wcześniej, z własnej lub przymuszonej woli, zostali wyeliminowani. Senyszyn: Czarzasty jest niczym szatniarz z "Misia" - Przewodniczący Czarzasty zniszczył partyjną demokrację, łamie statut, zastrasza, wykorzystuje sądy partyjne do pozbywania się konkurencji. Swoim postępowaniem kompromituje SLD, co powoduje utratę poparcia wyborców. Stosuje politykę faktów dokonanych. Uważa się za cara i boga. Jest niczym szatniarz z "Misia", który mówi: "Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?" - przekonuje Senyszyn. Doświadczona posłanka, w przeciwieństwie np. do Rozenka, wybiera się na sobotnią konwencję. Nie wie jednak, czy zostanie wpuszczona do środka. Przypomina sytuację z lipca, kiedy miejsce posiedzenia Zarządu Krajowego w ostatniej chwili zostało zmienione, a pokoje były zamykane na klucz i strzeżone przez ochroniarzy. - Jeśli nie zostanę wpuszczona, po prostu nie wejdę. Przecież nie będę się biła z ochroniarzami, których niewątpliwie wynajął przewodniczący Czarzasty. Ciekawe czy będzie ich aż tylu, ilu pilnuje prezesa Kaczyńskiego - zastanawia się Senyszyn. Czy ta wypowiedź sugeruje, że zdaniem posłanki, Lewica jest mniej demokratyczną partią od PiS? - Nigdy nie słyszałam, żeby prezes Kaczyński, by wygrać głosowanie, zawieszał tych, którzy są odmiennego niż on zdania - uśmiecha się nasza rozmówczyni. Łukasz Szpyrka