Środowe uzgodnienia Jarosława Kaczyńskiego z Jarosławem Gowinem zakładają zarządzenie nowych wyborów prezydenckich po 10 maja. Kiedy? Tego dokładnie nie wiadomo, ale wiele wskazuje na to, że będzie to lipiec. Kaczyński i Gowin wydali wspólne oświadczenie, które daje szansę na nowe otwarcie. Zarówno dla tych, którzy mogliby mieć pomysł wymiany zgłoszonego wcześniej kandydata, ale też dla zupełnie nowych chętnych, którzy mogliby chcieć wziąć udział w tym wyścigu. Natychmiast po tym oświadczeniu pojawiły się pytania, czy Koalicja Obywatelska wymieni kandydatkę na prezydenta. Poparcie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w ostatnim czasie spadało, a niektóre sondaże dawały jej tylko 4 proc. poparcia. - Wszyscy to widzą, że kandydatka Platformy Obywatelskiej się w tych wyborach nie sprawdziła. Kidawa-Błońska ma wiele zalet, ale obecny czas eksponuje raczej jej wady, niż przymioty. Zajmowanie przez nią czwartego, a czasem nawet i piątego miejsca w sondażach, jest katastrofą nie tylko dla Kidawy-Błońskiej, ale również dla jej formacji politycznej - przekonuje w rozmowie z Arturem Wróblewskim prof. Marek Migalski.Zresztą, cała kampania Kidawy-Błońskiej nie podobała się części polityków PO. Grzegorz Schetyna powiedział w RMF, że "nie jest ojcem kandydatury Kidawy-Błońskiej", a jej decyzję o bojkocie wyborów krytykował w rozmowie z Interią Jacek Jaśkowiak. Wczorajszą decyzją Kaczyńskiego i Gowina przed Platformą Obywatelską otworzyła się furtka do wyjścia z trudnej sytuacji i wymiany kandydatki. Czy jednak partia z niej skorzysta? Zapytaliśmy o to parlamentarzystów. - Małgorzata Kidawa-Błońska jest naszą kandydatką i tak pozostanie. To dzięki jej determinacji wybory nie odbędą się w maju. Nie myślimy o zmianie kandydata, bo Małgorzata Kidawa-Błońska byłaby doskonałym prezydentem - mówi nam rzecznik partii Jan Grabiec. - Nie ma takich planów, bo przecież dzisiaj nawet nie wiemy, kiedy będą wybory. Małgorzata Kidawa-Błońska pozostaje naszą kandydatką - dodaje poseł Robert Kropiwnicki. Wydaje się więc, przynajmniej na razie, że Koalicja Obywatelska nie zamierza wymieniać kandydatki. Może też świadczyć o tym fakt, że w konferencji prasowej lidera PO Borysa Budki wzięła też udział Kidawa-Błońska. Przewodniczący partii zapewnił, że wciąż darzy ją zaufaniem. Ciągle natomiast nie wiadomo, jak będzie wyglądać cała nowa procedura wyborcza. Jeśli zostaną zarządzone nowe wybory, to może też się okazać, że potrzebne będzie zebranie 100 tys. podpisów. - Jeśli będzie trzeba, to je zbierzemy - mówi nam Grabiec. - To nie jest kłopot, bo dla poważnych kandydatów taka liczba nie powinna stanowić problemu. Trzy tygodnie na zebranie podpisów to nie jest wcale mało czasu, nawet podczas pandemii. Jeśli ktoś liczy na kilka milionów głosów, to 100 tys. głosów po prostu musi zebrać - dodaje Kropiwnicki. Jeden z rozważanych scenariuszy zakłada, by kandydaci nie musieli zbierać podpisów, a zachowali prawa nabyte. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiają się natomiast eksperci, którzy sugerują, że jeśli cała procedura wyborcza rozpoczyna się od nowa, to nie można "przenieść" podpisów z poprzednich wyborów, nawet jeśli się one nie odbyły. Zagadek prawnych jest zresztą więcej, bo obecna sytuacja nigdy nie miała miejsca. - Absolutnie oderwaliśmy się od systemu prawnego i konstytucyjnego. Została czysta polityka. Wczorajsze oświadczenie to po prostu porozumienie polityczne w oderwaniu od prawa - uważa Kropiwnicki. Łukasz Szpyrka