13 grudnia 1981 roku wprowadzono w Polsce stan wojenny. Dziś przypada 38. rocznica. Zapytaliśmy przewodniczącego SLD Włodzimierza Czarzastego, jak ocenia tamte wydarzenia, które do dziś są osią sporu między lewicą a prawicą. - Historycy niech to oceniają. Czas, w którym trzeba wprowadzać stan wojenny, nie jest czasem normalnym. Tyle - mówi krótko Czarzasty. - Moje refleksje dotyczące tego czasu są pewnie takie same, jak każdej Polki i Polaka. Zdarzyło się to, co jedni do tej pory określają za rzecz fatalną, a drudzy mają inne zdanie. Gdybyście państwo zrobili badania na temat tego, czy stan wojenny był dobry czy zły, to Polacy i Polki są podzieleni. Tak samo jak w ocenie generała Wojciecha Jaruzelskiego i pułkownika Ryszarda Kuklińskiego - dodaje. Co przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a także wicemarszałek Sejmu robił dokładnie 38 lat temu, czy dnia, kiedy wprowadzono stan wojenny? - Studiowałem wtedy. Nie byłem na zajęciach, bo wtedy nie było zajęć. Nie pamiętam dokładnie, co robiłem tego dnia - mówi Czarzasty. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku władze PRL wprowadziły na terenie całego kraju stan wojenny. Ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego - pozakonstytucyjny organ pod przywództwem Wojciecha Jaruzelskiego, mający administrować stanem wojennym. Na ulice wyprowadzono wojsko, zmilitaryzowano zakłady pracy, zdelegalizowano NSZZ "Solidarność", zamknięto niemal wszystkie tytuły prasowe. Łukasz Szpyrka