Europoseł i jeden z ministrów w rządzie Beaty Szydło uważa, że Zbigniew Rau popełnia poważny błąd. Jego zdaniem proponowany projekt utrudni ministrowi budowanie własnej polityki zagranicznej. Wszystko ze względu na wzmocnienie kompetencji dyrektora generalnego. Stanowisko to sprawuje obecnie Andrzej Papierz. - Ma podlegać tylko i wyłącznie premierowi - mówi Interii Waszczykowski. Zdaniem ministra, kiedy projekt wejdzie w życie, Zbigniew Rau straci możliwość kierowania polityką personalną w służbie zagranicznej. - To byłaby struktura, która pozwoliłaby mu (Papierzowi - red.) wyrwać nadzór nad całą kadrą dyplomatyczną spod kontroli ministra spraw zagranicznych. To byłby cios wymierzony w dyplomację, bo minister nie mógłby dopasować kadry do realizacji polityki zagranicznej. Kuriozalna sytuacja - przekonuje Waszczykowski. Żeby wyjaśnić wątpliwości, zwróciliśmy się bezpośrednio do MSZ. Pytaliśmy o nowe relacje dyrektora generalnego służby zagranicznej z ministrem czy "uwolnienie zawodu dyplomaty". - Ustawa jest procedowana. W najbliższym czasie Zbigniew Rau wypowie się na ten temat - przekazały nam służby prasowe resortu. Jakie zmiany szykuje MSZ? Projekt ustawy przyjętej przez Radę Ministrów zakłada m.in. powołanie szefa służby zagranicznej, wzmocnienie uprawnień Akademii Dyplomatycznej i otwarcie dyplomatycznej drogi dla młodych. W takim organizmie jak dyplomacja to prawdziwa rewolucja. Droga do wysłania na placówkę dyplomatyczną do tej pory była wyjątkowo trudna. Przede wszystkim trzeba było odbyć niezwykle wymagającą aplikację konsularno-dyplomatyczną. To roczny cykl szkoleń i praktyk zakończony trudnym egzaminem. Przejście tego wieloetapowego postępowania weryfikowało kandydatów mniej zdeterminowanych i mniej zdolnych. Teraz będzie inaczej. W założeniu nowa ustawa o służbie zagranicznej niejako "uwalnia" zawód dyplomaty. Otwarty zostanie dostęp do karier dyplomatycznych dla przedstawicieli nauki, ekspertów, ludzi biznesu oraz urzędników z doświadczeniem międzynarodowym. Będą oni zwolnieni z wymogu ukończenia aplikacji dyplomatyczno-konsularnej lub seminarium dyplomatyczno-konsularnego, pod warunkiem, że ich "doświadczenie gwarantuje fachowe wykonywanie obowiązków członka zawodowego korpusu dyplomatycznego". Kluczową rolę w nowych warunkach ma pełnić szef służby zagranicznej. Będzie to stanowisko wzorowane na szefie służby cywilnej. Szef służby zagranicznej będzie organizował szkolenia i wskazywał odpowiednie kryteria oceny członków służby zagranicznej. Będzie także m.in. kierował procesem zarządzania zasobami ludzkimi, nadawał stopnie dyplomatyczne, kierował Akademią Dyplomatyczną oraz przygotowywał projekty aktów normatywnych dotyczących służby zagranicznej. Inne zmiany zakładają, że najwyższym stopniem dyplomatycznym dla zawodowego korpusu służby zagranicznej będzie "minister pełnomocny". Takie określenie nie występuje obecnie w Polsce, ale jest przewidziane w Konwencji Wiedeńskiej. Dodatkowo stopień dyplomatyczny ambasadora tytularnego będzie nadawany przez ministra spraw zagranicznych wyłącznie na czas pełnienia funkcji ambasadora na placówce zagranicznej. Kolejna zmiana - bogate archiwum MSZ trafi do Instytutu Pamięci Narodowej. Rząd liczy, że dzięki reformie służby zagranicznej poprawi się m.in. struktura służby, zwiększy się jej funkcjonalność, a także przejrzystość w zatrudnieniu. Jak czytamy w oficjalnym sprawozdaniu z posiedzenia Rady Ministrów, "niektóre rozwiązania funkcjonujące obecnie w służbie zagranicznej wywodzą się jeszcze z czasów PRL". Łukasz Szpyrka, Jakub Szczepański