Zgodnie z przepisami jedynym źródłem finansowania komitetów wyborczych jest tzw. fundusz wyborczy. Środki tego funduszu mogą pochodzić z wpłat własnych partii politycznej oraz darowizn, spadków i zapisów jedynie od osób fizycznych. Zasadniczo fundusz wyborczy składa się więc z dwóch źródeł - środków przesłanych bezpośrednio przez partię polityczną i darowizn członków lub sympatyków. W 2019 roku, czyli w roku podwójnych wyborów do Parlamentu Europejskiego i parlamentu krajowego, fundusz wyborczy Platformy Obywatelskiej opiewał na kwotę blisko 42,5 mln zł. Na całość składają się wpłaty własne z rachunku bieżącego partii (23 mln 81 tys. zł), przekazanie środków z subwencji (1 mln 100 tys. zł) i darowizny od osób fizycznych (18 mln 106 tys. zł). Ta ostatnia rubryka jest najciekawsza, bo pokazuje, kto bezpośrednio zaangażował się w kampanię wyborczą Platformy Obywatelskiej, poświęcając nie tylko swoją uwagę i czas, ale też niemałe środki. Zgodnie z przepisami maksymalne darowizny od osób fizycznych na fundusz wyborczy mogą wynosić 15-krotność płacy minimalnej, a w roku podwójnych wyborów 25-krotność. W 2019 roku minimalne wynagrodzenie wynosiło 2250 zł brutto, dlatego też maksymalne wpłaty wynosiły dokładnie 56 250 zł. I co ciekawe, w Platformie znalazło się wiele osób, które skorzystały z tej możliwości. Na rodzinę zawsze można liczyć W Interii pisaliśmy już o rodzinie Wałęsów, która łącznie od trzech osób wpłaciła na fundusz 115 tys. zł. Wałęsom daleko jednak do rekordzistów, a podobnych rodzin jest więcej. Do wyjątkowej mobilizacji doszło w rodzinie Arłukowiczów. Z tą różnicą, że sam Bartosz Arłukowicz nie wpłacił żadnych pieniędzy na fundusz wyborczy. Zrobili to natomiast jego rodzice - ojciec Zygmunt (30 tys. zł) i matka Danuta (45 tys. zł), a także żona Edyta (55 tys. zł). Z maksymalnej wpłaty skorzystał np. poseł Marek Plura (56 250 zł), a jego żona Ewa była równie hojna, zasilając fundusz kwotą 55 tys. zł. Na podobny manewr zdecydowała się też rodzina Burych. Senator Jacek Bury z Lublina wpłacił na fundusz 47 tys. zł, a jego żona Urszula 43 tys. zł. Poseł Adam Cyrański z Kielc wpłacił natomiast 56 tys. zł, a jego synowie bliźniacy Jakub i Piotr odpowiednio 32 i 20 tys. zł. Konto PO kwotą 55 tys. zł zasiliła też Dorota Brejza, żona senatora Krzysztofa Brejzy. Katarzyna Bosacka z kolei, żona senatora Marcina Bosackiego, wsparła fundusz wyborczy PO maksymalną kwotą - 56 250 zł. Jej mąż Marcin dorzucił do tego 18 750 zł. Przy powyższych kwotach skromnie wyglądają "rodzinne" wpłaty Cimoszewiczów. Były premier Włodzimierz Cimoszewicz zasilił konto funduszu wyborczego PO kwotą 10 tys. zł, a jego syn Tomasz 15 tys. zł. W tym przypadku więcej nie znaczy skuteczniej, bo Włodzimierz Cimoszewicz z powodzeniem ubiegał się o mandat europosła, a jego syn Tomasz Cimoszewicz nie zdołał dostać się do Sejmu. Warto zaznaczyć, że wpłaty na fundusz wyborczy Platformy Obywatelskiej odbywały się niejako w dwóch turach. Pierwsza mobilizacja miała miejsce przed wyborami do Parlamentu Europejskiego (26 maja), druga przed wyborami do parlamentu krajowego (13 października). Nic w tym dziwnego, bo w zdecydowanej większości wpłaty były przekazywane na kampanie konkretnych polityków, zdecydowanie rzadziej na kampanie całej formacji. Ile wpłacili Budka, Kidawa-Błońska i Schetyna Potężnymi kwotami fundusz wyborczy PO zasilili też inni politycy - Jerzy Buzek (56 250 tys. zł), Dariusz Rosati (56 250 tys. zł), Róża Thun (56 250 tys. zł), Jagna Marczułajtis-Walczak (56 250 tys. zł), Radosław Sikorski (56 tys. zł), Michał Boni (56 tys. zł), Jacek Protas (53 450 tys. zł), Rafał Grupiński (50 tys. zł), Robert Tyszkiewicz (47 tys. zł). Co ciekawe, dość blado na tym tle wygląda wpłata najważniejszego dziś człowieka w PO, czyli Borysa Budki, która wyniosła 10 tys. zł. Dokładnie taką samą kwotę na fundusz przeznaczyła wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Były szef PO Grzegorz Schetyna nie wpłacił natomiast żadnej sumy. W zestawieniu widnieje też nazwisko marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który wpłacił 30 tys. zł. Nieco mniejsze środki do wspólnego koszyka wnieśli inni senatorowie - Marek Borowski 24 tys. zł, a Bogdan Borusewicz 18 550 zł. Była szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer wpłaciła 38 tys. zł, była posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz 29 tys. zł, Barbara Dolniak 27 tys. zł, Kinga Gajewska i Michał Szczerba po 33 tys. zł, Ewa Kopacz 18 tys. zł, Cezary Tomczyk 14 tys. zł, a Andrzej Halicki 12 tys. zł. Fundusz wyborczy PO składa się z 4300 wpłat. W zestawieniu widnieją też inne znane nazwiska, jak np. byłego prezesa Legii Warszawa Bogusława Leśnodorskiego, który na konto funduszu wyborczego PO przelał 500 zł. Henryka Bochniarz zasiliła kasę kwotą 5 tys. zł, a prof. Marek Migalski 17 tys. zł. W zestawieniu znajduje się też wielu samorządowców, to m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz (1500 zł), prezydent Lublina Krzysztof Żuk (8 tys. zł), wiceburmistrz Rumi Piotr Wittbrodt (15 tys. zł), wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska (3,5 tys. zł) czy warszawska radna Dorota Łoboda (8 tys. zł). Darowizny, czyli lwia część funduszu Łącznie fundusz wyborczy Platformy Obywatelskiej w 2019 roku wynosił 42,5 mln zł. Prezentowane w tym zestawieniu darowizny od osób fizycznych wyniosły 18 mln 106 tys. zł, co stanowi blisko 43 proc. całego funduszu. Nie da się ukryć, że gdyby nie hojne darowizny posłów, ich rodzin, działaczy i sympatyków Platformy Obywatelskiej fundusz byłby zdecydowanie uboższy. PO nie jest jednak w tym kontekście wyjątkiem na polskiej scenie politycznej. Sprawa podobnie ma się w przypadku funduszu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości, który w 2019 roku wynosił 49,9 mln zł. Darowizny od osób fizycznych to z kolei niecałe 20 mln zł, co stanowi 40 proc. całego funduszu. Dla porównania fundusz wyborczy Polskiego Stronnictwa Ludowego opiewał na 10,8 mln zł. Darowizny to niemal 1,7 mln zł, co stanowi tylko 16 proc. całego funduszu. Zgodnie z danymi, jakie Platforma Obywatelska przedstawiła w Krajowym Biurze Wyborczym, dużo droższe okazały się wybory do Sejmu i Senatu, które pochłonęły blisko 30 mln zł. Na wybory do Parlamentu Europejskiego PO wydała 12,5 mln zł. Łukasz Szpyrka