Choć część senatorów uważa, że marszałek Tomasz Grodzki dość przeciętnie wykonuje swoją funkcję, zamiast zdecydowanych kroków jedynie wzruszają ramionami. Nawet wówczas, gdy Grodzki mówi w kontekście wojny w Ukrainie m.in., że "finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi". - To zdrada stanu - grzmiał wicemarszałek Senatu Marek Pęk z PiS, który w poniedziałek złożył wniosek o odwołanie marszałka. Sęk w tym, że choć wielu innych polityków również jest rozczarowanych słowami Grodzkiego, to wniosek najpewniej upadnie. Dlaczego? Bo piłka jest po stronie samego marszałka. To on zdecyduje, czy wniosek w ogóle zostanie rozpatrzony. A jeśli tak, to kiedy, bo nie ma żadnego terminu, który zobowiązywałby go do zapewnienia takiego głosowania. Dlatego też wnioskodawca zwrócił się do mediów z nietypowym apelem. - Taki wniosek marszałek Senatu może trzymać w zamrażarce do końca kadencji. Apeluję do państwa, byście wywarli presję, by wniosek został rozpatrzony na najbliższym posiedzeniu Senatu - mówił Pęk. Lista "grzeszków" Grodzkiego Potencjalnym następcą Grodzkiego miałby być właśnie Pęk, co w zasadzie grzebie szanse na odwołanie marszałka. Wcześniej politycy PiS - Maciej Wąsik i Radosław Fogiel - puszczali oko do większości senackiej, by nowym marszałkiem był ktoś z KO. Argumentowali, że chodzi wyłącznie o to, by tej funkcji nie piastował Grodzki, co do którego pojawia się wiele zarzutów. To już nieaktualne, więc i szanse na odwołanie mniejsze. Sam Pęk wyliczał, że zaniedbania Grodzkiego to m.in. blokowanie głosowania w sprawie jego immunitetu, utrudnianie procedowania tarcz w pandemii, "zawłaszczenie" Kancelarii Senatu, "ordynarna, nachalna" propaganda partyjna w mediach społecznościowych Senatu. Co ciekawe, politycy opozycji w zasadzie beznamiętnie podchodzą do wniosku o odwołanie marszałka. Listę zastrzeżeń znają na pamięć, a najnowsza wypowiedź Grodzkiego za bardzo ich nie zaskakuje. Senatorowie: Ostro, bardzo ostro, ale z sensem - Jesteśmy oczywiście przeciw, tu nie ma wątpliwości. Skorzystano z pretekstu mocnej, bardzo mocnej wypowiedzi - mówi Interii Bogdan Zdrojewski z PO. - Nie recenzuję jednak pana marszałka i wiem, że cała opozycja, czyli 51 osób, będzie za odrzuceniem tego wniosku - zapewnia. Wojciech Konieczny, senator PPS: - Być może marszałek wyraził się nieco za ostro w obecnej sytuacji, ale nie da się ukryć, że fakty, które przytoczył, istnieją. Interpretacja marszałka była bardzo ostra, ale import gazu i węgla się przecież odbywa. Jacek Bury, senator niezrzeszony: - Tomasz Grodzki czasami wypowiada się pod wpływem emocji i nie do końca rozsądnie. Przemówienie na Ukrainie wpisuje się w to i było pokłosiem walki politycznej KO z PiS. Na te tematy trzeba rozmawiać, ale nie w gremiach międzynarodowych, ale wewnętrznie w Polsce. Kaczyński popełnił ten sam błąd. Jego propozycja dotycząca misji pokojowej nie była z nikim konsultowana. PiS i PO robią politykę wewnętrzną na arenie międzynarodowej. Decyzja należy do Platformy Obywatelskiej Konieczny: - Generalnie decyzja dotycząca funkcji marszałka Senatu należy do Platformy Obywatelskiej, największej partii paktu senackiego. To nie PPS będzie zmieniał marszałka - dodaje. Bury: - Nie wiem, czy Koalicja Obywatelska jest gotowa na zmianę marszałka. Moim zdaniem się na to nie zdecyduje. Inni rozmówcy Interii z Senatu, którzy chcieli pozostać anonimowi, są przekonani, że wniosek PiS o zmianę marszałka "umrze śmiercią naturalną". - Wniosek rozejdzie się po kościach, sprawa przycichnie, a marszałek wciąż będzie w fotelu - uśmiecha się jeden z nich. Inny przekonuje, że to nie senatorowie będą decydować, kto będzie marszałkiem, ale jednoosobowo Donald Tusk. Pakt senacki, jeszcze za czasów Grzegorza Schetyny, został bowiem skonstruowany w ten sposób, że decydujący głos dotyczący najważniejszej funkcji należy do największej partii - a tą jest Platforma Obywatelska. Tusk chce, ale nie może? Czy Tusk chce odwołać Grodzkiego? To dwa różne pytania - bo chce, ale nie odwoła. - Nie darzą się szczególną sympatią, wszyscy w Senacie to wiedzą - mówi nam jeden z senatorów. Jak słyszymy, kluczowa jest jedna sprawa - bilans ewentualnych zysków i strat. Tusk miałby nie podjąć ryzyka przed wyborami, które odbędą się za rok. Senat choć działa z problemami, to jednak działa. I to tak, jak opozycja sobie tego życzy. Otwarte pozostaje pytanie o cierpliwość najważniejszych ludzi w PO. A to, obok Grodzkiego, są Tusk i Rafał Trzaskowski. Ten drugi w ostatnich dniach jest na fali wznoszącej. To Trzaskowski a nie Tusk towarzyszył Bidenowi w Polsce. To Trzaskowski jest regularnie zapraszany do światowych mediów. W końcu to Trzaskowski realnie walczy z konsekwencjami wojny, starając się zapanować nad problemem uchodźczym w Warszawie. Co więcej, wznosi się ponad partyjne podziały i współpracuje z Pawłem Szefernakerem z MSWiA. Dlatego też Trzaskowski mógł skrytykować Grodzkiego. Choć nie tylko jego. - Uważam że ta retoryka poszła za daleko. W ogóle uważam, jak widzę złośliwości niektórych swoich koleżanek i kolegów na Twitterze, uważam że to nie jest na to moment - powiedział prezydent Warszawy w TVN. Wcześniej, jak ustaliliśmy w Interii, sam Tusk wściekał się na egzotyczny wyjazd marszałka Senatu do Miami. Wówczas obyło się bez konsekwencji, ale to kolejne potknięcie trzeciej osoby w państwie. Cierpliwość Tuska może się w końcu wyczerpać. Tym bardziej, że mocniejsza jest pozycja Trzaskowskiego. Dlatego też senatorowie, z którymi rozmawialiśmy, są przekonani, że PiS nie odwoła ich marszałka. Czy zrobi to Tusk? Tej pewności już nie mają. Łukasz Szpyrka