Dziś Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało nowe programy, które są zobowiązaniem wyborczym na przyszłą kadencję. Najważniejszym punktem okazało się zwiększenie kwoty minimalnej w 2020 roku do 3 tys. zł i w 2023 roku do 4 tys. zł. "Płaca minimalna powinna być uzależniona od średniego wynagrodzenia, na poziomie 50-60 procent. Propozycja PiS będzie destabilizować relacje pomiędzy pracownikami a pracodawcami. Państwowa Inspekcja Pracy nie nadąży z kontrolami" - przekonuje Grzegorz Sikora, rzecznik prasowy Forum Związków Zawodowych. W podobnym tonie wypowiadają się ekonomiści, którzy przyznają, że wzrost płacy minimalnej dotknie przede wszystkim przedsiębiorców. Tymczasem już wcześniej Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało, że cała sfera budżetowa dostanie 6-procentowe podwyżki w 2020 roku. FZZ stoi na stanowisku, że nie zmieni to sytuacji tych pracowników. "Podwyższenie płacy minimalnej nie zmieni sytuacji nauczycieli, pracowników sądów, służby zdrowia, funkcjonariuszy. A to oni zarabiają skandalicznie i pracują w skandalicznych warunkach" - grzmi Sikora. Dwa dodatkowe zobowiązania, które tworzą tzw. "hattrick Kaczyńskiego", to także wyrównanie dopłat dla rolników i 14. Emerytura od 2021 roku. "Dotychczas na żadnej z konwencji nie poruszono kwestii nadchodzącego spowolnienia. Jeśli jakiś program jest dziś realny, to powrót do tego, co było - bezrobocie i śmieciówki, czyli "Rostowski bis". Proponowaliśmy jako Forum porozumienie w tej sprawie. Bez odbioru" - dodaje rzecznik Forum Związków Zawodowych. Łukasz Szpyrka