W ostatnich miesiącach wyborcy przyzwyczaili się do wyników sondażowych przedstawianych w telewizji - pierwsze było Prawo i Sprawiedliwość, a tuż za nim żółte logo z napisem "Polska 2050". Nikogo nie dziwiło, że regularnie od początku roku, z sondażu na sondaż, dystans między partią Szymona Hołowni a Platformą Obywatelską się powiększał. Wynikało to z dwóch rzeczy - efektu świeżości wciąż młodego polityka, ale także wewnętrznych perturbacji w PO, która miała ostatnio jeden z największych dołków od początku istnienia. No właśnie - miała. Wraz z powrotem Donalda Tuska jeden efekt zastąpił inny. Zmieniło się tylko nazwisko, bo "efekt Hołowni", przynajmniej na ten moment, nie działa. "Efekt Tuska" jest za to wyraźny, bo Platforma rośnie w każdym kolejnym sondażu. Oczywiście to trend, który w pewnym miejscu będzie miał swój szczyt, choć warto odnotować, czyim kosztem do tej pory wzmacniało się PO. 30 czerwca pracownia IBRIS przygotowała sondaż, w którym Polska 2050 jest nieznacznie wyżej nad KO (17,4 do 16,8 proc.). To ostatni moment, kiedy ugrupowanie Hołowni znajdowało się na wykresie wyżej od partii, którą wówczas kierował Borys Budka. Kilka dni później do Platformy wrócił jednak Donald Tusk, który zawrócił elektorat PO od jakiegoś czasu obierający kurs na Hołownię. Liczby są nieubłagane - to 6-7 proc. wyborców, dzięki którym Platforma urosła, a Polska 2050 spadła na trzecie sondażowe miejsce. - Spodziewaliśmy się, że tak szybko nam urośnie. Na razie rośniemy kosztem Hołowni i Lewicy. Ci pierwsi mają bazę wyborców na poziomie 15 proc. poparcia, ale to wszystko. Pytanie, jak to będzie się klarować później - zastanawia się jeden z ważnych polityków Platformy. - Hołownia zniknął, nie ma go. Od miesiąca nie angażuje się w poważne sprawy. Nie ma pomysłu. Musi na nowo znaleźć dla siebie miejsce. Sytuował się między PiS a PO, ale przy mocnym przywództwie w PO znika. Jeśli nie znajdzie miejsca, to już go nie będzie - przewiduje nasz rozmówca. Hołownia rzeczywiście sprawia wrażenie mniej aktywnego, jakby zaskoczonego całą sytuacją związaną z powrotem Tuska. Człowiek z jego otoczenia: - Szymon uważał, że powrót Tuska nie dojdzie do skutku. Przeliczył się. Teraz liczy, że "efekt Tuska" znów potrwa tylko chwilę. Stąd to jego wycofanie, zachowanie dystansu. Oby znów się nie przeliczył. Działania Hołowni od początku roku napędzane były przez polityczne transfery. Statystycznie rzecz biorąc, raz na miesiąc ugrupowanie Polska 2050 przedstawiało nowego parlamentarzystę. Często działo się to spektakularnie, jak w przypadku głośnego nazwiska Joanny Muchy, niezdecydowaniu Pauliny Hennig-Kloski (po naszym tekście deklarowała, że zostaje w Nowoczesnej, by w ciągu dwóch dni zmienić zdanie i dołączyć do Hołowni - red.) czy sprzeciwu wobec Polskiego Ładu Wojciecha Maksymowicza, który dziś nie zostawia suchej nitki na projekcie, który długo firmował. Jako ostatni dołączył Michał Gramatyka, dotąd bliski współpracownik Borysa Budki - stało się to dzień przed powrotem Tuska. Dziś koło parlamentarne Polski 2050 liczy osiem osób. Kiedy i czy w ogóle pojawią się kolejni? - Transfery już się skończyły. Skończyło się eldorado i przeciąganie posłów. Przy mocnym Tusku nikt o zdrowych zmysłach nie przejdzie do Hołowni, bo niby dlaczego. Jak żarło, to żarło, ale teraz nie ma to sensu, bo każdy widzi sondaże - nie ukrywa nasz rozmówca z otoczenia Hołowni. - I tak w tym krótkim czasie Szymon przejął dość dużą liczbę parlamentarzystów. Przy słabości Platformy byłoby ich więcej, ale teraz nie ma na to szans. Posłowie mają świadomość, że Platforma rośnie i po wyborach pewnie będzie potrzebna z nimi koalicja. I mają tam wrócić z poczuciem zdrady? To się nie klei, więc nikt z PO na pewno nie przejdzie teraz do Hołowni - zapewnia nasz rozmówca. Ostatnie tygodnie pokazują, że Hołownia ma problem ze zbudowaniem odpowiedniej narracji. W ostatnim wywiadzie dla Onetu przyznał wprost, że tak dobre wyniki jego ugrupowania wynikały ze słabości Platformy. "Nie będę tego ukrywał, że odpłynęli od nas wyborcy, którzy byli wyborcami PO i którzy widząc jej słabość, przypłynęli do nas (...) To są wyborcy tak naprawdę Platformy, a my jesteśmy pewnie na poziomie może 17 proc. naszego organicznego elektoratu, który wierzy, że to nie między PiS-em i PO jest rozdanie" - mówił Hołownia. Dodawał, że celem jest budowa "kolejnych 7 proc. organicznego elektoratu". Pomóc w tym mają dopracowane struktury terenowe, które Hołownia systematycznie rozszerza. To właśnie na tym polu trwają w tej chwili najbardziej zaawansowane zabiegi. Polskę 2050 reprezentuje już blisko 150 samorządowców w całej Polsce, głównie niższego szczebla. To jednak kapitał, który może zaprocentować w przyszłości. Drugim elementem, na który stawia w okresie wakacyjnym lider Polski 2050 jest trasa objazdowa po kraju. Przedstawiciele ruchu i partii mają w tym czasie odwiedzić wszystkie powiaty. Finał tej akcji zapowiedziano na koniec wakacji. Łukasz Szpyrka