Kilka dni temu prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę medialną, zwaną potocznie "lex TVN". Jego ruch został przyjęty w Prawie i Sprawiedliwości z zaskoczeniem. O ile niewielu spodziewało się, że Duda ustawę podpisze, to wśród polityków i komentatorów najczęściej pojawiał się wariant odesłania jej do Trybunału Konstytucyjnego. - Długo w Pałacu tylko opcja Trybunału była brana pod uwagę. Chodziło o to, by wysłać tam tę ustawę prewencyjnie - zdradza nasze źródło. Co się jednak stało, że prezydent podjął inną decyzję i zdecydowanie odmówił podpisu? Sam Duda tłumaczył, że kluczowe były dla niego dwie kwestie. Pierwsza to uspokojenie gorącego politycznego nastroju, o co mieli apelować zwykli Polacy, a druga to sprawy międzynarodowe. Prezydent powoływał się na umowę z Amerykanami z 1990 roku. I jak wskazywał, "jeśli podpisaliśmy umowę, a podpisaliśmy umowę, to należy jej dotrzymywać". - To przede wszystkim Krzysztof Szczerski przekonał prezydenta do weta - nie ma wątpliwości nasze źródło z Pałacu Prezydenckiego. Szczerski to były szef gabinetu prezydenta, który od wakacji jest stałym przedstawicielem RP przy ONZ w Nowym Jorku. Tym samym nasze informacje są zbieżne z tymi, które już w dniu prezydenckiego weta podawała Wirtualna Polska. Na efekty prezydenckiego weta nie trzeba było długo czekać, bo "wyrazy uznania" za tę decyzję dla głowy polskiego państwa spłynęły od Joe Bidena, co w Pałacu może być odbierane jako pierwiosnek nowego etapu współpracy na linii Warszawa-Waszyngton. Z drugiej strony w wewnętrznej polityce parlamentarzyści klubu PiS nie ukrywają, że są rozczarowani wetem. Jak jednak słyszymy, choć zaufany człowiek prezydenta Krzysztof Szczerski miał na decyzję o wecie duży wpływ, to Duda do ostatniej chwili mógł mieć cień wątpliwości. Szczegółem, który przechylił szalę miał być wywiad, jaki prezes PiS Jarosław Kaczyński udzielił Interii. - Być może było tak, że ten wywiad absolutnie przechylił szalę. Ten wywiad nie przeszedł w Pałacu bez echa. Jestem absolutnie pewien, że to miało znaczenie - uważa nasz informator. W wywiadzie dla Interii Kaczyński mówił m.in. o relacjach z Andrzejem Dudą. A w zasadzie braku relacji. Na pytanie Piotra Witwickiego i Marcina Fijołka, "kiedy pan rozmawiał z prezydentem Dudą?", prezes PiS odpowiedział: "dawno temu". Dopytywany odparł: "Powiedzmy, że to nie ma znaczenia, kilka tygodni czy kilka lat (...) Powtarzam, to sprawa bez znaczenia, bo na politykę nasze relacje nie mają większego wpływu. One tak wyglądają w zasadzie od początku prezydentury". W innym fragmencie rozmowy, zapytany o możliwą decyzję Pałacu Prezydenckiego w sprawie ustawy medialnej, Kaczyński powiedział: "To pytanie do Pałacu Prezydenckiego, jego współpracowników... Zostawię dla siebie to, co wiem w tej sprawie. Nie jest moją rolą zastanawiać się nad motywacjami i kulisami podejmowanych w Pałacu decyzji". Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że nawet jeśli w poniedziałek rano prezydent miał jakieś wątpliwości dotyczące decyzji w sprawie ustawy medialnej, to po przeczytaniu tych słów zostały one rozwiane. Jednocześnie sama wypowiedź Kaczyńskiego nie została najlepiej odebrana, bo choć przepływu informacji między Pałacem a Nowogrodzką nie ma od dawna, to fakt ten długo pozostawał w obozie PiS tajemnicą poliszynela. - Duda z Kaczyńskim ostatnio rozmawiali przy sprawie 2 mld zł dla TVP Jacka Kurskiego. To było w kampanii, potem nie rozmawiali - słyszymy. Być może jednak niebawem pojawi się ku temu okazja, bo w poniedziałkowym, wieczornym wywiadzie dla Polsatu pytany o relacje z Jarosławem Kaczyńskim prezydent Andrzej Duda przekonywał: - Mam do niego ogromny szacunek. Pałac Prezydencki jest zawsze otwarty na spotkanie z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim (...) Jest możliwe spotkanie praktycznie w każdej chwili. Zaproszenie jest zawsze otwarte. Łukasz Szpyrka