Dni Borysa Budki na stanowisku szefa Platformy Obywatelskiej wydają się policzone - i w tym wypadku nie jest to tylko wyświechtany zwrot, ale idzie za nim konkretna liczba. Już jutro Budka zrezygnuje z kierowania partią, bo najważniejsi ludzie w PO mają go po prostu dość. Kolejni politycy przez miesiące mówili o kryzysie przywództwa, o słabości Budki, a także nieracjonalnych i zbyt zachowawczych decyzjach. Pewna formuła się wyczerpała, a jeśli w sobotę podczas Rady Krajowej Budka będzie próbował zamydlać ten obraz i wciąż walczyć o swoją pozycję, kompletnie straci wiarygodność w oczach kolegów. Budka sam o tym wie, bo gwóźdź do własnej politycznej trumny wbił w ubiegłym tygodniu. Tydzień po tym, jak spotkał się z Donaldem Tuskiem w Gdańsku przy okazji meczu Polska-Słowacja, miał zorganizować podobne spotkanie lecz w trójstronnym formacie - również z Rafałem Trzaskowskim. I Budka spotkanie zorganizował, ale... nie zaprosił na nie Trzaskowskiego. Na miejscu pojawił się rozczarowany Tusk, który dopytywał, co się stało. Budka miał się tłumaczyć, że Trzaskowskiego zatrzymały obowiązki związane z prezydenturą w Warszawie. Problem w tym, że Trzaskowski ani jego otoczenie w ogóle nie dostali sygnału o tym spotkaniu. Mówiąc krótko: Budka nie wywiązał się z zadania, które postawił przed nim Tusk. A mówiąc dosadniej: zagrał nieczysto i zwyczajnie oszukał obu kolegów. Tak niedojrzałe zagrywki na tym politycznym poziomie są niewybaczalne i Budka zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego też zapadł się pod ziemię i poza krótkim wystąpieniem w Sejmie unika mediów. - Kompletnie nie wiem co chciał tym pokazać. Ale tym zagraniem sam się wyautował - mówi nasze źródło z Platformy Obywatelskiej. Zaskakujące zachowanie Budki jest o tyle ciekawe, że Tusk przez tydzień żył w świadomości, że Trzaskowski faktycznie unika spotkania, że się go obawia i nie chce z nim rozmawiać. Rzeczywistość okazuje się natomiast inna, bo prezydent Warszawy po prostu nie dostał żadnej informacji. W czwartek doszło więc do pierwszego tego typu spotkania od początku pojawienia się wiadomości o możliwym powrocie Tuska. Ostatni raz Trzaskowski i Tusk rozmawiali twarzą w twarz z kolei miesiąc temu. Piątkowe spotkanie, już bez Budki, to sygnał wysłany też na zewnątrz: nieczystym zagraniem Budka sam pozbawił się miejsca przy negocjacyjnym stole. Sam Tusk doskonale zdaje sobie sprawę, że w PO jego jedynym partnerem do rozmowy, a jednocześnie potencjalnie największym wewnętrznym rywalem, jest Trzaskowski. Sytuacja z ubiegłego tygodnia tylko utwierdziła go w tym przekonaniu, bo Budka pokazał, że jest na innym politycznym poziomie. Obecny lider PO wciąż prowadzi własną grę, choć nikt w partii nie potrafi powiedzieć, co chce osiągnąć. To ciekawe też w tym kontekście, że do tej pory Budka nikomu oficjalnie nie przekazał informacji, że rezygnuje. Nawet żadnemu z wiceprzewodniczących formacji. - Wszyscy są mega wkurzeni, bo nikt nie wie, jaki jest jego plan - mówi nam ważny polityk PO. Rada Krajowa PO rozpoczyna się w sobotę o godz. 10. Piątkowe rozmowy dotyczą więc dogrywaniu szczegółów powrotu Tuska. Łukasz Szpyrka