- Prokuratura skierowała akt oskarżenia ws. oszustw przy wykonywaniu usług medycznych z zakresu okulistyki z okresu 2012-14. Aktem objęty jest m.in. Sławomir N., który był wówczas sekretarzem stanu w MZ - przekazał polsatnews.pl Tomasz Czułowski, rzecznik prokuratury okręgowej w Jeleniej Górze. Zarzuty dotyczą przekroczenia uprawnień w celu ociągnięcia korzyści w kwocie 13,5 mln zł. O komentarz poprosiliśmy Sławomira Neumanna, który zgodził się na publikację danych osobowych i wizerunku.- Jestem oskarżony o przekroczenie uprawnień. Pięć lat szukano jakiegoś przestępstwa. Prokuratura, która badała tę sprawę w 2013 roku umorzyła ją, bo nie było śladu popełnienia przestępstwa. Dopiero gdy Ziobro przyszedł do resortu sprawiedliwości, zaczął szukać czegoś ze specjalnym zespołem. Kilku prokuratorów się zmieniło, a jeden na końcu był w stanie podpisać akt oskarżenia o przekroczenie uprawnień - mówi Neumann. - Mówiąc szczerze, jestem zadowolony, że w końcu trafiło to do sądu. Wreszcie będziemy mogli przeciąć ten serial. Są dokumenty, są świadkowie, wszystko jest jasne i proste. Nie ma tam i nie było żadnego przestępstwa. Rozumiem, że prokurator musiał się czymś wykazać - dodaje w rozmowie z Interią. "Absurdalne połączenia kwot, liczb, faktów" Akt oskarżenia został skierowany do warszawskiego sądu okręgowego. Chodzi o nieprawidłowości, do których dochodziło przy kontraktowaniu usług medycznych z zakresu okulistyki i oszustw związanych z ich wykonywaniem. - Sprawa dotyczy lat 2012-2014. Zarzutami objęci zostali między innymi: ówczesny sekretarz stanu w ministerstwie zdrowia Sławomir N. oraz był dyrektor mazowieckiego oddziału Narodowego Funduszu zdrowia Adam T. - powiedział polsatnews.pl Tomasz Czułowski, rzecznik prokuratury okręgowej w Jeleniej Górze. - Sprawa dotyczy 13,5 mln, ale są to jakieś absurdalne połączenia kwot, liczb, faktów - uważa poseł PO. - Warto przypomnieć, że ta sprawa była już wyjaśniana, gdy prokuratura była niezależna, a prokuratorem generalnym był Andrzej Seremet. Sprawa została umorzona, bo nie znaleziono śladów przestępstwa. Później zajęła się nią nowa prokuratura. Minęły miesiące, więc sprawę trzeba było jakoś zamknąć. Jest więc akt oskarżenia, bo umorzenie sprawy oznaczałoby porażkę prokuratury. Akt oskarżenia jest dęty i naciągany. Ale dobrze, że w ogóle jest, bo można było to jeszcze pięć lat ciągnąć, a ja wciąż słyszałbym, że mam zarzuty - przekonuje Neumann.