Kilkanaście osób z AGROunii pojawiło się dziś w Warszawie, najpierw przed Pałacem Prezydenckim, potem przed Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Planowali wwieźć tam kilka ton jabłek. Akcję przerwała policja, która najpierw nie pozwoliła wjechać na teren przed Pałacem, a potem zabroniła wyjęcia jabłek z samochodu zaparkowanego przed MSZ. - Polscy rolnicy zostali dziś potraktowani chyba gorzej niż bandyci i przestępcy. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy zamknięci dziś w kraju z naszymi produktami, z naszymi surowcami. A od lat produkowaliśmy różne rzeczy, by wyjechały w świat. Pan prezydent zapowiadał, że będzie nam pomagał, a od trzech lat tego nie robi - powiedział Interii Michał Kołodziejczak z AGROunii. - Dowiedzieliśmy się dziś, że państwo, policja, potrafi działać sprawnie. Minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski powinien uczyć się skuteczności od ministra spraw wewnętrznych Joachima Brudzińskiego - dodał. Rolnicy domagają się spełnienia siedmiu postulatów. Przede wszystkim chcą, by w sklepach pojawiło się przynajmniej 50 proc. produktów pochodzenia i produkcji krajowej. Inne postulaty to: graficzne oznakowanie polskich produktów, uzdrowienie samorządu rolniczego, audyt w rolniczych związkach zawodowych, woda jako strategiczny surowiec bez opodatkowania, uregulowanie rynku trzody chlewnej i embargo na węgiel kamienny z Rosji. - Dalsze działania będą niedługo widoczne. Nie mogę na razie powiedzieć, jak duża będzie ich skala. Nie mamy możliwości, by strajkować jak nauczyciele, ale planujemy różne działania - dodał Kołodziejczak.