Przynajmniej dwa nazwiska są kluczowe dla tej kadencji sejmiku województwa śląskiego. Pierwsze to Wojciech Kałuża, który kilka dni po wyborach w 2018 roku przeszedł z Koalicji Obywatelskiej do Prawa i Sprawiedliwości, jednocześnie otrzymując stanowisko wicemarszałka. Wówczas Kałuża stał się symbolem politycznego koniunkturalizmu, a niedawni koledzy z PO i Nowoczesnej wypowiadali się o nim jak najgorzej. Druga część tej historii została napisana w poniedziałek. Co ciekawe, dokładnie w czwartą rocznicę "sprawy Kałuży". Tym razem głównym bohaterem (dla opozycji) lub antybohaterem (dla PiS) stał się marszałek Jakub Chełstowski, który wraz z grupą trzech innych radnych opuścił szeregi PiS. Dzięki temu w sejmiku woj. śląskiego doszło do przewrotu - znów opozycja ma tutaj większość. Tyle tylko że zmiana by się nie udała, gdyby nie aktywność dwóch prezydentów miast - Arkadiusza Chęcińskiego z Sosnowca i Andrzeja Dziuby z Tychów. To ci dwaj politycy pierwsi zwietrzyli okazję. Spotykali się z marszałkiem Chełstowskim, początkowo w nieufnej atmosferze, regularnie od kilku miesięcy. Rozmowy nabrały realnego kształtu w ostatnich tygodniach. - Poniedziałkowe wydarzenia były już tylko formalnością - mówi Interii prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. Jak zwykle, poszło o pieniądze. Chełstowski po czterech latach współpracy z PiS zorientował się, że środki krajowe nie są sprawiedliwie dzielone, a zagrożone są również środki unijne. Wobec tego usiadł do rozmów z przedstawicielami Ruchu samorządowego Tak dla Polski. Przynajmniej tak relacjonuje to Chęciński. "Tusk powiedział mi: rób co chcesz, masz otwartą drogę" - Uznaliśmy, że jako ruch samorządowy "Tak dla Polski" powinniśmy szukać takich okazji. Od słowa do słowa doszło do poniedziałkowej sytuacji. Po drodze rozmawialiśmy też z Koalicją Obywatelską, bo bez tej współpracy byłoby to niemożliwe - opowiada Chęciński. W całą sprawę zaangażowany był sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński, a ostateczne zielone światło dał przewodniczący partii Donald Tusk. - Powiedział mi: rób co chcesz, masz otwartą drogę - zdradza Chęciński. Równie ważna była rozmowa, którą Chełstowski odbył kilka dni temu w... Egipcie. Odbywała się tam konferencja w sprawie zmian klimatycznych COP27. Jak dowiedziała się Interia, w egipskim Sharm-el-Sheikh marszałek woj. śląskiego spotkał się z Rafałem Trzaskowskim. W publicznym wystąpieniu Chełstowski postulował, by to samorządy miały do powiedzenia więcej niż rządy w kwestii wdrażania polityki klimatycznej. Wizyta w Egipcie i spotkanie z Trzaskowskim były przedostatnim akordem przed politycznym transferem. Ostatni został zagrany już na Śląsku. Opozycja dziś cieszy się i triumfuje, ale pytanie o lojalność Jakuba Chełstowskiego, który po czterech latach współpracy z PiS przechodzi do opozycji, pozostaje otwarte. Jak podkreśla nasz rozmówca, nie jest to przypadek tożsamy z Wojciechem Kałużą, ale pojawia się znak zapytania. Z drugiej strony prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski przekonuje, że "nie jest to typowy aparatczyk PiS, ale samorządowiec z krwi i kości". Chęciński jest bardziej wyważony. - Wszystko będzie się ucierać w trakcie współpracy. Już na początku nie było łatwo, a zaufanie wypracowywaliśmy stopniowo. Umówiliśmy się, że te 1,5 roku to przede wszystkim wytężona praca dla województwa - mówi Chęciński. - Nie rozmawialiśmy o listach wyborczych, to nie ten moment, bo jeszcze przecież wybory krajowe. Daliśmy sobie wzajemnie kilka miesięcy - dodaje prezydent Sosnowca. Na razie Chełstowski nie wejdzie do ścisłych władz Ruchu samorządowego "Tak dla Polski". Będą jednak na ten temat rozmawiać władze ruchu, a kluczowy głos powinien należeć do Jacka Karnowskiego. - PiS na pewno będzie nas krytykować, ale takie ich prawo. W żaden sposób nie porównywałbym Kałuży do tego, co wydarzyło się w poniedziałek. Kałuża zdradził kilkadziesiąt godzin po wyborach, a pan marszałek lojalnie współpracował z PiS, ale okazało się, że rzeczywistość nie jest taka, jaką obiecywano mieszkańcom województwa. W pewnym momencie doszedł do wniosku, że znów chce być w ruchach samorządowych. Chce działać bezpośrednio dla mieszkańców, bez szyldu partyjnego - przekonuje Chęciński. Opozycja w poszukiwaniu "okazji" na transferowym rynku Co ciekawe, prezydent Sosnowca zaznacza, że ruch samorządowy nie pozyskuje samego Chełstowskiego, bo - jak podkreśla - marszałek wnosi też swój elektorat. I takich "okazji" na politycznym rynku transferowym samorządowcy mają szukać więcej. - Działalność naszego ruchu musi na tym polegać. By ludzi, którzy zorientowali się, że są po złej stronie, do nas przyciągać. Ściąganie samych polityków związanych z opozycją niewiele daje. Musimy szukać rozwiązań wśród ludzi związanych do niedawna z drugą stroną - przekonuje. Czy wobec tego jest to sygnał dla polityki ogólnokrajowej? Do wzięcia są choćby politycy Porozumienia Jarosława Gowina, którzy - podobnie jak Chełstowski - "cudownie się nawrócili" i odeszli z PiS. Czy oni też mogliby liczyć na przychylność opozycji? - Każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie - kończy Chęciński. Łukasz Szpyrka