19 grudnia 2019 roku. Głosowanie nad tzw. ustawą dyscyplinującą sędziów. Opozycja może choć na chwilę przyblokować ustawę, przeciwko wprowadzeniu której na ulice polskich miast dzień wcześniej wyszły tysiące ludzi. PiS, które ma w Sejmie pięć głosów przewagi, tym razem przespało sprawę. Na głosowaniu nie pojawiło się aż 34 posłów partii rządzącej. "Ustawa dyscyplinująca" mogła więc zostać zablokowana, gdyby posłowie opozycji byli... zdyscyplinowani. Tak nie było, bo na sali plenarnej zabrakło 11 posłów KO, a także 12 z Lewicy i siedmiu z PSL. 9 stycznia 2020 roku Sejm głosował nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy o opłatach abonamentowych. Przewiduje ona wprowadzenie rekompensaty w łącznej wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia w związku z utraconymi wpływami. W głosowaniu wzięło udział 230 posłów, przeciw było dwóch, nikt nie wstrzymał się od głosu. Gdyby dwie posłanki KO, które były przeciw, nie zagłosowały, to obóz rządzący nie miałby kworum. Opozycja znów się więc nie popisała. 27 lutego 2020 roku. Trzeci dzień posiedzenia Senatu. Marszałek Tomasz Grodzki chce rozszerzyć czwartkowy porządek obrad o projekt uchwały w sprawie niezawisłości sędziów bezpośrednio po wznowieniu obrad. Do przegłosowania tego punktu zabrakło kworum. Na sali nie było bowiem żadnego z senatorów PiS, pięciu senatorów KO, a także trzech niezależnych. W sumie nieobecnych było 56 senatorów, a co za tym idzie, porządek obrad nie mógł zostać rozszerzony. Stało się tak dopiero po powtórnym głosowaniu. Opozycja znów nie stanęła na wysokości zadania. To już trzecia wpadka polityków opozycji w ciągu trzech miesięcy. Tym razem była ona oczywiście mniej znacząca, ale widać wyraźnie, że politycy opozycji mają duży problem z dyscypliną. - Jesteśmy dorośli i nie będę się usprawiedliwiał. Biję się w piersi, bo spóźniłem się ok. 10 minut. Miałem ważne spotkanie, dojeżdżałem do parlamentu komunikacją miejską i po prostu spóźniłem się kilka minut. Takie sytuacje się zdarzają, choć oczywiście trzeba je eliminować - mówi nam senator Robert Dowhan z KO. - Taka sytuacja zdarza nam się w Senacie pierwszy raz. Bezwzględnie musimy się pilnować i dbać, by więcej takich momentów nie było. Mamy w klubie osobę odpowiedzialną za dyscyplinę, ale nie chodzi o to, by nas pilnować, bo sami musimy wiedzieć, co należy do naszych obowiązków - dodaje Dowhan. Za dyscyplinę w senackim klubie Koalicji Obywatelskiej odpowiada senator Leszek Czarnobaj. - Żadnych kar nie będzie. To było głosowanie porządkowe, niemal bez znaczenia. Gdyby to było ważne głosowanie, to wtedy byśmy się zastanowili - mówi nam Czarnobaj. - Trzy osoby już wcześniej miały umówione spotkania, o których wiedzieliśmy. Zanim je skrócono, trochę to trwało. Po kilkunastu minutach ci senatorowie już byli na sali - dodaje. Senatorowie Koalicji Obywatelskiej przekonują też, że było to ponadplanowe głosowanie porządkowe. W przypadku zaplanowanych głosowań mają wspólne ustalenia, by znajdować się przynajmniej na terenie Senatu. W takim przypadku obowiązuje ścisły rygor, choć oczywiście zdarzają się wydarzenia losowe, które wszystkim parlamentarzystom, niezależnie od politycznych barw, mogą uniemożliwić obecność przy Wiejskiej. Co jednak w sytuacji, gdyby brak zaangażowania lub samodyscypliny spotkał senatorów opozycji w trakcie ważnego głosowania? - Taka sytuacja nie wchodzi w grę - zapewnia Czarnobaj. - Wiemy, co trzeba robić, jakie są nasze obowiązki. Choroby, niedyspozycji czy operacji nie da się przełożyć, ale większość innych spraw tak - dodaje Dowhan. Łukasz Szpyrka