W niedzielę, 21 czerwca, tydzień przed wyborami prezydenckimi, na Jasnej Górze odbywała się Ogólnopolska Pielgrzymka Przedsiębiorców. Wzięła w niej udział m.in. wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, która po mszy św. wygłosiła ponad 10-minutowe przemówienie skierowane do pracodawców i przedsiębiorców. W niedzielę po południu rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik wydał oświadczenie, w którym przypomniał, że "ambona nie może służyć do żadnych innych celów niż głoszenie Słowa Bożego, przekazywanie nadziei i nauczania Kościoła katolickiego". Tymczasem wizyta Emilewicz na Jasnej Górze wywołała burzę w mediach społecznościowych. Minister jest bowiem wyraźnie kojarzona z obozem władzy i od miesięcy wspiera w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudę. O komentarz do sprawy poprosiliśmy Roberta Biedronia. - Prosiłbym o przesłanie kalendarza minister Emilewicz, bo chciałbym wiedzieć, gdzie wygłosi swoje następne kazanie. Chętnie przyjmę komunię z rąk pani minister - uśmiecha się Biedroń. - To przykład tego, że czas najwyższy na polityków, którzy nie będą klękać przed biskupami. Wszyscy pozostali kandydaci będą w mniejszym bądź większym stopniu na pasku Kościoła. Tak długo jak będziemy wybierać kandydata prawicy soft czy prawicy hard, tak długo Kościół katolicki będzie sterował polityką - dodaje kandydat Lewicy na prezydenta. Biedroń od lat jednoznacznie opowiada się za rozdziałem państwa od Kościoła. W jego programie znalazły się też konkretne zapisy regulujące te kwestie. - Tylko ja proponuję sprawiedliwe opodatkowanie Kościoła - kasy fiskalne dla księży, wycofanie religii ze szkół czy powołanie niezależnej komisji prawdy i zadośćuczynienia w sprawie pedofilii - podkreśla Biedroń. Tymczasem, jak ustaliła Justyna Kaczmarczyk z Interii, decydenci na Jasnej Górze już zapowiadają zmiany, a przemawianie z ambony ma być zakazane dla osób świeckich. Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się w niedzielę, 28 czerwca. Łukasz Szpyrka