W mieście La Paz w Boliwii, na wysokości 3600 m n.p.m., znajduje się jeden z najwyżej położonych stadionów świata. To tam mecze rozgrywa boliwijska reprezentacja narodowa. Gdy w 2013 roku do La Paz przyjechał słynny Leo Messi z kadrą Argentyny narzekał, że na takiej wysokości nie da się oddychać, a co dopiero grać w piłkę. Przyjeżdżają tam kolejne drużyny, kolejni piłkarze i w zasadzie wszyscy mówią to samo. Dobrze jest tam jedynie piłkarzom Boliwii. Są u siebie w domu i czują się normalnie, jak w domu. I choć Boliwię od Polski dzielą tysiące kilometrów, to każdy ma swoje La Paz, czyli miejsce, gdzie czuje się lepiej od rywali. Takie miejsce ma też Lewica i jej kandydat na prezydenta Robert Biedroń. Ich La Paz to kwestie światopoglądowe, które wyróżniają Biedronia na tle innych kandydatów. Dotychczasowa narracja kampanii zepchnęła nieco Biedronia z pierwszej linii. Nie czuje się on najlepiej w sprawach, o których do tej pory było najgłośniej - onkologii, ochronie zdrowia i koronawirusie. Jego konwencje wyborcze nie zrobiły też takiego wrażenia jak Władysława Kosiniaka-Kamysza i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Sztab Biedronia ciągle szuka czegoś, co pozwoli wyróżnić go z tej kilkuosobowej grupy. Biedroń chce grać na własnym podwórku. Jego La Paz mają być kwestie, w których cała Lewica czuje się dobrze. To prawa kobiet, sprawy aborcji i in vitro. Biedroń, w przededniu Dnia Kobiet przechodzi do ofensywy. 7 marca w Sejmie Lewica zaprezentuje projekt ustawy liberalizującej prawo aborcyjne. To projekt, który przedstawi sam Biedroń. Kandydat Lewicy najprawdopodobniej włoży kij mrowisko, bo jeszcze silniej będzie chciał udowodnić, że jest najbardziej prokobiecym kandydatem w tych wyborach. Tę narrację od dawna budują politycy Lewicy, o czym też swego czasu w rozmowie z Interią mówiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która jest zdania, że to Biedroń jest najbardziej prokobiecym kandydatem. Bardziej nawet od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Tego samego dnia, o godz. 11, Biedroń weźmie udział w posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet. Później jego sztab spotka się z organizacjami kobiecymi. Biedroń ma też wręczać kwiaty i życzenia z okazji Dnia Kobiet. Przypomnijmy, że dwa lata temu do Sejmu trafił projekt ustawy aborcyjnej, który był inicjatywą "Ratujmy kobiety" - został jednak odrzucony. Co ciekawe, na ścieżce legislacyjnej wciąż jest projekt antyaborcyjny - "Zatrzymaj aborcję". Sejm musi zająć się nim do 12 maja, a więc prawdopodobnie Lewica ze swoim kontrprojektem wstrzela się idealnie, bo będzie on rozpatrywany na posiedzeniu plenarnym Sejmu jeszcze przed wyborami. Z drugiej strony PiS dość sprawnie unika tematu aborcji. Po tym, jak na początku kadencji rządu Beaty Szydło na ulice wyszły tysiące kobiet, wszelkie działania partii rządzącej w tym temacie są dużo bardziej powściągliwe. Czy Lewica faktycznie tymi tematami może napsuć krwi PiS-owi i samemu Andrzejowi Dudzie? Tematy światopoglądowe pomogły jej już wcześniej z sukcesem wrócić do Sejmu.