Liczby są nieubłagane. W Polsce, w rękach prywatnych, znajduje się 658 tys. sztuk broni. Jak informowała rok temu "Rzeczpospolita", liczba broni w Polsce od jakiegoś czasu bije kolejne rekordy, bo jeszcze w 2015 roku legalnie posiadanych egzemplarzy było 390 tys. Problem w tym, że przeliczając na jednego mieszkańca, nawet mimo trendu wzrostowego, wciąż jesteśmy na szarym końcu Europy. Przykładowo na 100 mieszkańców Rosji statystycznie przypada 3,4 sztuk broni. W Niemczech to 7,3 broni na 100 mieszkańców, a w Czechach aż 7,7. Polska? 1,8 broni na 100 mieszkańców. Jak mówi nam wnioskodawca projektu poseł Arkadiusz Czartoryski z Partii Republikańskiej, to jeden z najważniejszych powodów zainteresowania się sprawą. - Litwa miała do niedawna jeszcze gorsze liczby, ale miesiąc temu wprowadzili podobną ustawę i błyskawicznie poprawiły im się statystyki. Polska jest na szarym końcu w Europie - podkreśla Czartoryski. Polska w ogonie Europy - Nie widzimy absolutnie żadnego uzasadnienia, by w Polsce było najmniej pozwoleń na broń przypadających na jednego mieszkańca w całej Europie. Zdecydowanie więcej pozwoleń na broń jest w Czechach, na Słowacji, w Niemczech, ale też w Rosji i na Białorusi. Mamy zbyt niską kulturę społeczną posługiwania się bronią - uważa Czartoryski. Zmiana ustawy z 1999 roku zakłada, że dostęp do broni będzie łatwiejszy, ale - co podkreślają politycy - nie niekontrolowany. Kluczowy argument to wykorzystanie regulacji unijnych i przeniesienie ich na grunt polski. Jak podkreślają wnioskodawcy w uzasadnieniu, Polska dotąd nie skorzystała z możliwości wpisania do wewnętrznego prawa wyszczególnionych przez UE różnych rodzajów broni, które można dopuścić do użytku i obrotu cywilnego. Zdaniem wnioskodawcy, "takie rozwiązanie sprawi, że pełnoletni mieszkańcy Polski uzyskają możliwość nabycia i posiadania broni, która nie będąc kategorią broni niebezpiecznej, jednocześnie pozwoli na realizację podstawowego zapotrzebowania społecznego na posiadanie broni palnej". Członkowie organizacji proobronnych z łatwiejszym dostępem Zmian jest natomiast więcej. Jedna z nich dotyczy służb mundurowych, bo np. policjanci mogą trenować strzelanie tylko z broni służbowej. - Moim zdaniem to zdecydowanie za mało. Przecież mogliby otrzymać pozwolenie na broń i chodzić na strzelnicę, by podnosić kwalifikacje - uważa Czartoryski. Pracownicy służb mundurowych mieliby zdecydowanie łatwiejszy dostęp do broni. Istotna będzie jeszcze jedna zmiana. - Projekt nie dokonuje rewolucji. Nie chcemy dawać broni każdemu obywatelowi. Pozwolenie na broń wydawane jest po spełnieniu warunków, zdaniu egzaminu i po złożeniu wniosku do odpowiednich służb. Wcześniej starali się o broń np. członkowie kół łowieckich, ochrona osobista czy kolekcjonerzy, a teraz będą to mogli być też członkowie organizacji proobronnych, których statut jest zarejestrowany w MSWiA, MON lub MS - wyjaśnia Czartoryski. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że człowiek "z ulicy" nie będzie mógł wejść w posiadanie broni. Najpierw będzie musiał zostać członkiem jednej z organizacji, a następnie zdać odpowiedni egzamin. Procedura jest więc zdecydowanie krótsza, ale jednak została zachowana. Sam egzamin ma się odbywać pod kontrolą policji. Republikanie chcą dozbroić Polaków Zdaniem Czartoryskiego dzięki zaproponowanym zmianom liczba zarejestrowanej broni w Polsce może wzrosnąć z 658 tys. sztuk obecnie, do ponad 2 mln. Gdyby tak się stało doszlibyśmy do połowy stanu, w jakim obecnie są Niemcy lub Czesi. - Naszym zdaniem dzisiejsza liczba zarejestrowanej broni powinna być przynajmniej trzykrotnie większa - dodaje. - Jesteśmy krajem skrajnie rozbrojonym. Po odejściu od zasadniczej służby wojskowej, nasza kultura posługiwania się bronią drastycznie spadła. Trzeba to naprawić - przekonuje Czartoryski i nazywa projekt "zdroworozsądkowym". - Jest duża życzliwość w klubie PiS, w kołach Kukiz'15 i Polskie Sprawy. Rozmawiałem też z posłami Platformy Obywatelskiej, którzy też z zainteresowaniem spoglądają na ten projekt - przekonuje. Na razie jednak posłowie różnych opcji wyśmiewają zdjęcie kolegów Czartoryskiego z Partii Republikańskiej, które opublikowali w środę wieczorem na Twitterze, informując o projekcie. Pojawiają się komentarze, że przeszkolenie rzeczywiście im się przyda, bo sądząc po zdjęciu, trzymają broń nieprawidłowo. Co na to Kukiz'15 i inni? Tymczasem w debacie pomysł powszechniejszego dostępu do broni wraca co jakiś czas. Teraz emocje potęguje wojna za naszą wschodnią granicą. Głośno w zasadzie nieuregulowanego dostępu domagają się niektórzy posłowie Konfederacji. Pod koniec marca nieco inny projekt dotyczący tego samego problemu złożyło koło Kukiz’15. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, mimo słów Czartoryskiego, kukizowcy nie do końca "życzliwie" spoglądają na pomysł Partii Republikańskiej. Owszem, chcą łatwiejszego dostępu do broni, mogą na ten temat dyskutować, ale punktem wyjścia jest dla nich ich własny projekt, który również został zgłoszony z poparciem parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości. Niezależnie od tego, który z tych projektów wygra, można się spodziewać, że w niedługim czasie dostęp do broni w Polsce rzeczywiście zostanie ułatwiony. Łukasz Szpyrka