Łukasz Szpyrka, Interia: Zbliża się tłusty czwartek. Pozwoli pan sobie na jakiegoś pączka? Przemysław Czarnek: Trzeba tradycję zachować. Na jednego symbolicznie mogę sobie pozwolić. Jest taki mem, w którym internauci żartują, że w tym roku tłusty czwartek zastąpi "tłusty Czarnek". - Nie widziałem. Ale dobrze, że ludzie mają poczucie humoru. Gdy się cieszą, to i ja jestem uśmiechnięty. Zapowiedział pan, że zrzuci kilka kilogramów. Już pan zaczął? - Zaczynam od Środy Popielcowej. Zresztą to nie pierwszy raz, bo każdego roku w Wielkim Poście udaje mi się zrzucić ok. 3-5 kg. Ważne, by pościć zarówno duchowo i fizycznie i trzymać się diety. Tę niższą wagę utrzymuję później przez większą część roku, bo zaczyna się rower, praca w ogrodzie i inne letnie aktywności. Na rowerze robię 1000-1500 kilometrów rocznie, co pozwala mi trzymać formę. No, a później przychodzą święta Bożego Narodzenia... I czar pryska. Myślałem jednak, że to unikatowa akcja. - Jest o tyle inna, że zazwyczaj udaje mi się zrzucić 4-5 kg. Teraz wyżej zawieszam poprzeczkę, bo chcę stracić ponad 5 kg, może nawet 7-8 kg. Raz udało mi się zrzucić nawet 10 kg, ale to stare dzieje. Zresztą to już naprawdę spory wysiłek. Wtedy wyglądał pan i czuł się najlepiej? - Najlepiej czułem się i wyglądałem gdy brałem ślub - 20 lat i 20 kg temu. Tyle to w kilka tygodni nie schudnę, ale kilka kilogramów mogę. Jeśli mój przykład miałby kogokolwiek zachęcić do tego, by zadbał o kondycję w Wielkim Poście, to tylko mnie to ucieszy. Zaczęło się od wypowiedzi dotyczącej nadwagi wśród dzieci i młodzieży. - Mamy cztery programy pomocy dla dzieci i młodzieży po pandemii. To aktywność fizyczna, okulistyka, psychologia i zajęcia wyrównawcze. Na problem ograniczonych zajęć sportowych zwrócił uwagę prof. Bartosz Molik z warszawskiego AWF. Tydzień temu mieliśmy natomiast spotkanie ze wszystkimi rektorami AWF, którzy podzielali tę opinię. Nadwaga wśród dzieci i młodzieży jest faktem. W różnych kategoriach wiekowych wygląda to różnie. W klasach 1-3 szkół podstawowych jest to szczególnie niepokojące. Zresztą nie da się uogólnić problemu, bo w każdym wieku jest nieco inaczej. Musimy szukać rozwiązań dodatkowych, by tę aktywność fizyczną utrzymywać na lepszym poziomie. Dziewczęta faktycznie mają z tym większy problem? - Mają większy problem z dostępem do atrakcyjnych zajęć dodatkowych, a nie większy problem z otyłością. Moja wypowiedź została całkowicie zdeformowana. Zrobiła to Lewica, która prowadzi własną rewolucję pojęciową i przestała rozumieć, co mówi. Chłopcy mają większą ofertę atrakcyjnych dla nich zajęć dodatkowych. Myślę głównie o piłce nożnej, bo w całej Polsce jest mnóstwo klubów, do których chętnie zapisują się chłopcy. Dziewczęta nie mają tak szerokiej oferty, dodatkowych zajęć jest dla nich zdecydowanie mniej. Tutaj jest kłopot i musimy działać, by one również mogły skorzystać z atrakcyjnych propozycji. Trzeba zrobić taki program, i tak umówiliśmy się z AWF-ami, że z uwzględnieniem konkretnego regionu Polski, trzeba przygotować atrakcyjne zajęcia zarówno dla chłopców i dziewcząt - szczególnie tam, gdzie dziś jest z tym największy problem. Taki był sens mojej wypowiedzi i jej treść. Lewica ją zdeformowała. Czyli nie uwziął się pan na dziewczynki? - Absurd. Przecież chcę, by zajęcia sportowe pozaszkolne były tak atrakcyjne, by trafiały również do dziewcząt. Czy to coś złego? Gdybym powiedział, że chcemy wprowadzić dodatkowe zajęcia dla chłopców, to krytycy mieliby rację? Chcę, by zajęcia trafiały do jednych i do drugich - co w tym złego? To może ktoś uwziął się na pana? - To jest przekłamywanie i deformowanie mojej wypowiedzi, szukanie "dziury w całym". Myślę, że ludzie opozycji nie mogą nic innego skrytykować i stąd te przekłamania. Nie widzę innego powodu. Kompromitują się. Ich sprawa. Otyłość faktycznie jest tak dużym problemem? - Rektorzy AWF robili badania, z których wynika, że to był bardzo duży problem jeszcze przed pandemią. Teraz, z powodu pandemii, wydaje się oczywiste, że ten problem będzie jeszcze większy. Trzeba jednak działać już teraz - chcemy przeszkolić nauczycieli wychowania fizycznego i nauczycieli wczesnoszkolnych, by lekcje WF były jak najbardziej efektywne pod kątem tego problemu. Druga rzecz to zajęcia pozaszkolne. Ministerstwo Sportu już je prowadzi, co kosztuje ponad 52 mln zł, ale do tego chcemy dołożyć coś jeszcze, dodatkowe zajęcia sportowe. Ma to bardzo duże znaczenie również z powodu wad wzroku. Eksperci mówią mi, że dzieci mają też problem z krótkowzrocznością, bo są zamknięte w pomieszczeniach i za rzadko patrzą w dal. Wobec tego z różnych powodów te zajęcia są potrzebne. Jeśli nie pokonamy problemu, zwłaszcza na etapie klas 1-3, to w wieku nastoletnim będzie się on tylko pogłębiał. Trzeba podejść do tego systematycznie i naukowo, a to gwarantują nasze AWF. Klasy 1-3 chodzą do szkoły. Czy klasy 4-8 szkół podstawowych mogą wrócić jeszcze w tym roku szkolnym do zajęć stacjonarnych? - Jest na to spora szansa, jeśli nie będzie trzeciej fali pandemii. Akcja szczepienia nauczycieli może tylko ten proces przyspieszyć. Jeśli wielu z nich się zaszczepi to będziemy mogli podejmować decyzje o powrocie do szkół. Z zastrzeżeniem, że może tak być, jeśli sytuacja pandemiczna się nie pogorszy. Do kiedy chętni nauczyciele zostaną zaszczepieni? - Liczymy, że na przełomie lutego i marca. Jeśli zaczniemy w piątek, a największa grupa nauczycieli, która dziś pracuje stacjonarnie to 440 tys. osób, się zaszczepi, to w marcu na pewno będziemy mogli zakończyć szczepienia. Nauczyciele niepokoją się, że jest to szczepionka firmy AstraZeneca. - Niepotrzebnie się niepokoją. Niektórzy związkowcy opowiadają na ten temat bzdury. Ta szczepionka nie może być proponowana seniorom jedynie ze względów formalnych. Z prostego powodu - bo nie była na tej grupie testowana. Szczepionka AstraZeneca jest absolutnie pełnoprawną szczepionką i jak podkreślają eksperci, jest bezpieczna. Pan już się zaszczepił? - Nie, bo nie mogę. Zaszczepię się w grupie nauczycieli akademickich. Po grupie tych 440 tys. osób przyjdzie czas na nauczycieli akademickich. Wtedy będzie mój czas. W tej grupie jest też Zbigniew Girzyński, a jakoś sobie poradził. - Już się zaszczepił. Skorzystał z pewnej furtki, bo na UMK jest wydział medyczny. Żałuje pan, że takiego wydziału nie ma na KUL? - Nastąpiła nadinterpretacja ze strony rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, który zaprosił do szczepień wszystkich nauczycieli akademickich, w tym Zbigniewa Girzyńskiego. Rektor sporządził już wyjaśnienia w tej sprawie, przesłał mi je, trwają analizy prawników w tej sprawie. Rektor UMK może zostać ukarany? - Jeśli złamał przepisy prawa, to konsekwencje będą wyciągane. Jeśli prawa nie złamał, to trudno je wyciągać. Poczekajmy na analizę prawników. Najpierw narty Jadwigi Emilewicz, później szczepienie Zbigniewa Girzyńskiego, a teraz Krystyna Pawłowicz pojawiła się w hotelu w Solcu Zdroju. - To ciekawa historia. Było tam ok. 100 pacjentów, bo to kuracyjny ośrodek. Nie wiem na jakich zasadach ten hotel funkcjonował, ale z oświadczenia jego dyrektora wynika, że na podstawie odrębnych przepisów można było tam prowadzić zajęcia lecznicze. Jadwiga Emilewicz z kolei przeprosiła, a ja to tłumaczenie przyjmuję. Politykom władzy można więcej? - To są trzy przypadki na setki, tysiące osób. W przypadku Emilewicz nie doszło chyba nawet do złamania przepisów. Niefortunna rzecz, która nie powinna się zdarzyć, ale jej przeprosiny mnie przekonują. Girzyński? Proszę zwrócić uwagę, że odpowiedział rzeczywiście na zaproszenie rektora UMK. Sprawa Pawłowicz jest bardzo świeża, ale jeśli ośrodek działał legalnie, to i Pawłowicz mogła być tam legalnie. Nie wiem, bo nie znam szczegółów. Wszystkich bym jednak uczulał, by stosować się do obostrzeń. Politycy w sposób szczególny nie powinni ryzykować oskarżeniem, że nie stosują się do obostrzeń. 44 szkoły w USA zmieniają patronów. Do tej pory nosiły imiona m.in. Jerzego Waszyngtona, Thomasa Jeffersona, Abrahama Lincolna. Chodzi o sprawy światopoglądowe. - Rewolucja neomarksistowska, antykulturowa, to nic innego jak intronizacja głupoty. Jeśli rzeczywiście tak jest, że odbiera się imiona wielkim prezydentom, którzy tworzyli Stany Zjednoczone to jest to rzecz niezwykle przykra, a nawet szokująca. Nie wiem, dokąd zmierza ten świat, ale ten kierunek jest na pewno fałszywy. Odżył temat płatnych studiów. Planuje pan jakieś działania w tym zakresie? - Uważam, że obecny model jest w porządku, ale powinniśmy pomyśleć też o studentach, którzy studiują na dobrych uczelniach niepublicznych. Mamy pewien rozdźwięk. Są szkoły podstawowe i ponadpodstawowe niepubliczne, w których uczniowie uczą się za darmo, bo są one utrzymywane z subwencji oświatowej. W przypadku studiów wyższych 100 proc. dofinansowania idzie wyłącznie do uczelni publicznych. Jest co najmniej kilka uczelni niepublicznych, które są na rynku od wielu lat, które kształcą bardzo dobrze, wzorowo przechodzą kontrole i wizytacje, a studenci muszą płacić za studia. A to przecież też Polacy, też nasi obywatele. To mało zasadne. Są głosy, że to sprzeczne z równością wobec prawa. Analizujemy ten problem. Rozumiem, że wachlarz studiów bezpłatnych jeszcze by pan poszerzył? - Być może trochę inaczej ułożyłbym finansowanie, ale na szczegóły przyjdzie czas. Myślę, że w najbliższych miesiącach będziemy wiedzieć więcej. To zapowiedź pewnej modyfikacji w tym zakresie. Rozmawiał Łukasz Szpyrka