W Platformie Obywatelskiej trwa jedna z największych operacji ostatnich lat - przywrócenie Donalda Tuska nie tyle do żywych, co do najbardziej eksponowanej funkcji w partii. Według naszych informacji formalnie Tuskowi zostaną "powierzone obowiązki przewodniczącego". Żeby tak się jednak stało, potrzebna jest pewna gimnastyka proceduralna i spełnienie kilku warunków. Pierwszym, najważniejszym, jest rezygnacja Borysa Budki. Drugim - roszady wśród wiceprzewodniczących partii. Zgodnie z wewnętrznym statutem PO w przypadku rezygnacji lidera formacji władzę pełni najstarszy wiekiem wiceprzewodniczący. Tą osobą jest dziś Ewa Kopacz, która musiałaby zrezygnować, by to Tusk przejął stery. Politycy Platformy przekonują, że to najbardziej prawdopodobny scenariusz sobotnich wydarzeń. Jeśli tak by się stało, w prezydium Platformy Obywatelskiej nie będzie kobiety. A to przecież partia, która na sztandarach ma wypisaną walkę o prawa kobiet, aktywnie wspierała Strajk Kobiet, uczestniczyła w czarnych protestach czy regularnie daje wyraz, że rola kobiet, również w polityce, jest bardzo ważna. Co więcej, troskę o los kobiet widać w rzeczywistych działaniach Platformy Obywatelskiej, która raz po raz inicjuje różne wydarzenia z tym związane. Pewnym paradoksem tej sytuacji wydaje się planowana rezygnacja Kopacz, bo tym sposobem PO pozbyłaby się jedynej kobiety w ścisłym kierownictwie partii. I nie każdemu w Platformie to się podoba. "Dzwonił oburzony senator" - Trudno mi sobie wyobrazić, by w XXI wieku, a zwłaszcza w Platformie Obywatelskiej, pozbawić jedynej kobiety stanowiska wiceprzewodniczącej. Dla wielu w PO jest to nie do zaakceptowania - mówi nam jedna z posłanek PO. - Dzwonił do mnie nawet oburzony senator starszego pokolenia. Nie wierzył w ten pomysł. Jeśli komuś chodzi to po głowie, to po chwili refleksji dotrze do niego, że to byłoby fatalne rozwiązanie - dodaje. Sprzeczność takiego scenariusza jest też widoczna w ostatnich działaniach Platformy Obywatelskiej. Posłanka Marzena Okła-Drewnowicz zorganizowała bowiem Lato Kobiet, czyli inicjatywę, która polega na spotkaniach posłanek Koalicji Obywatelskiej z mieszkańcami konkretnych miast i miasteczek. Panie debatują na ważne tematy - zarówno te dalsze, jak i im bliższe. Pierwsze spotkanie odbyło się w czwartek, a w planach są kolejne. Podobnych inicjatyw jest więcej, a to zresztą Platforma w polskiej polityce uchodzi za prekursora tego typu działań i promowania liderek. "Pani premier Kopacz sama decyduje" Pytanie więc, czy rzeczywiście Ewa Kopacz zrezygnuje z ważnej funkcji w kierownictwie partii i jaki będzie miało to wydźwięk w kontekście roli kobiet w Platformie. - W 2017 roku z przyjemnością zrezygnowałam z funkcji przewodniczącej regionu. Czy to była degradacja? Nie, bo wzięłam na siebie inne pasjonujące obowiązki. Pani premier Ewa Kopacz sama decyduje o tym, jak będzie wyglądać jej działalność polityczna. Na dziś pełni jedną z najważniejszych funkcji w polityce, bo jest wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego. Czy chce dalej łączyć te dwie funkcje? Tego nie wiem. Jeśli podejmie decyzję, że rezygnuje, to rozumiem. Być może będzie chciała się bardziej zaangażować w sprawy europejskie. Jeśli nie, to znaczy, że po prostu jest w stanie godzić te dwa zadania. Nic się nie dzieje, co miałoby świadczyć o degradacji. Czasami jest tak, że rezygnują mężczyźni, czasem kobiety. Znam panią premier Kopacz i wiem, że jest bardzo odpowiedzialną polityczką - mówi nam posłanka Marzena Okła-Drewnowicz, inicjatorka Lata Kobiet. W podobnym tonie wypowiada się Aleksandra Gajewska, inna posłanka PO. - To na razie jedynie doniesienia. Wszystkie wydarzenia będą miały miejsce jutro, a decyzja będzie należała do Ewy Kopacz. Wszystko inne to dzisiaj wyłącznie scenariusze pisane przez media. Rzeczywiście Ewa jest jedyną wiceprzewodniczącą, ale w PO kobiet jest wiele, podobnie jak w zarządzie klubu w Sejmie. Mam przekonanie, że wartość kobiet w PO jest duża. Potwierdza to wiele inicjatyw, jak Lato Kobiet, Warszawska Platforma Kobiet, czy Polska Młodych, w których kobiece tematy, ich głos i rola kobiet są kluczowe. Warto to przypominać - wylicza Gajewska. Narracja "mesjanistyczna" Część kobiet Platformy ewentualne odejście Kopacz nakreśla w mesjanistycznych barwach. Była premier miałaby odejść w imię wyższego celu, jakim miałby być powrót Tuska. - Jeżeli Borys Budka, jako obecny szef, zdecyduje się ustąpić, to powiem tylko jedno: tylko mądry i inteligentny przywódca jest w stanie ustąpić miejsca innemu. To świadczy o wielkiej dojrzałości Budki i trosce o Polskę. Dziś ważne jest by wygrać wybory, to właśnie Donald Tusk ma największe doświadczenie w tym jak wygrać. Trzeba przywrócić w Polsce praworządność, wolność i demokrację - mówi nam Jagna Marczułajtis-Walczak. - Jestem kobietą twardo stąpającą po ziemi. Walczę o to, by kobiety były równo traktowane. Jeżeli jest potrzeba, żeby byli sami faceci w prezydium, to w porządku. To my kobiety namówiłyśmy Tuska, by wydłużył urlop macierzyński. Z Borysem Budką też nam się świetnie współpracowało. Jeżeli rezygnacja Ewy Kopacz miałaby służyć powrotowi Tuska, to jest to poświęcenie w dobrej sprawie, konieczne w tej sytuacji. Dopóki będziemy słuchane, nie musimy mieć miejsca w zarządzie - zapewnia posłanka PO. Koleżance wtóruje posłanka Dorota Niedziela. - Gra idzie o bardzo wysoką stawkę, bo o demokrację w Polsce. To jest tak ważne, że wszystkie scenariusze prowadzące do odsunięcia PiS od władzy, będą dla nas akceptowalne. Sądzę że największą szansę, by do tego doszło, ma Donald Tusk, jego doświadczenie i zdolności tworzenia koalicji. Trzaskowski może pokrzyżować plany Tuska Sobotnie plany, które miały być ustalone już kilka dni temu, może natomiast pokrzyżować postawa Rafała Trzaskowskiego. Niespodziewanie prezydent Warszawy zadeklarował dwa dni temu, że jest w stanie wziąć odpowiedzialność za Platformę w przypadku rezygnacji Borysa Budki. Czy wobec tego scenariusz pisany przez Tuska staje się nieaktualny, a Platformę czekają kolejne tygodnie zawirowań pod szyldem wewnętrznych wyborów? - Rafał Trzaskowski? Troszkę nie rozumiem tej retoryki. Ma dość duże poparcie społeczne w kraju, więc nie powinien obawiać się Tuska. Powinien z nim współpracować. Naszym celem powinno być wygranie kolejnych wyborów. Nie rozumiem, dlaczego on nagle chce się bić wewnętrznie w partii. Od wyborów prezydenckich mógł walczyć o przywództwo, a tego nie zrobił. To niepotrzebne. Szczerze mówiąc nie podoba mi się takie działanie - kręci głową Marczułajtis-Walczak. - Donald Tusk i Rafał Trzaskowski to oddani sercem członkowie PO i nie są to ludzie, którzy dopiero nam się przedstawiają. Nie boimy się więc tworzonych scenariuszy. To nie są wojenki na zniszczenie kogoś, ale normalna, demokratyczna procedura - przekonuje natomiast Niedziela. Platformiana układanka jest na tyle skomplikowana, że wymaga konsensusu nie tylko w układzie Tusk-Trzaskowski, ale potrzebne są kolejne przetasowania. Jednym z warunków powrotu Tuska jest właśnie rezygnacja Kopacz. Okła-Drewnowicz przekonuje, że nawet jeśli do tego dojdzie, to panie w partii wciąż będą solidnie reprezentowane. - W zarządzie krajowym PO jest wiele kobiet: ja, Izabela Leszczyna, Agnieszka Pomaska, a żadna z nas nie jest w tym zarządzie z klucza. Zostałyśmy po prostu zaproszone i wybrane przez członków rady krajowej. Jak się spotykamy, to wszyscy. Gdy podejmujemy decyzje, to wspólnie na zarządzie krajowym. Nie ma oddzielnych głosowań prezydium. Być może z funkcji w prezydium zrezygnuje kobieta, a może mężczyzna, a może następnym razem wejdą tam trzy kobiety. Naprawdę jesteśmy jedną drużyną i podejmujemy decyzje w duchu odpowiedzialności - podkreśla posłanka z woj. świętokrzyskiego. Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej rozpocznie się w sobotę o godz. 10. Łukasz Szpyrka