PKW nie wydała oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Jeśli w jakiś sposób, na przykład stosowną uchwałą, nie odniesie się do sytuacji, to w sobotę i niedzielę będzie obowiązywać cisza wyborcza w całym kraju. I to paradoks całej sytuacji, bo choć głosowanie w niedzielę się nie odbędzie, cała procedura wyborcza nie została zakończona. Formalnie więc kampania wyborcza trwa w najlepsze, a od północy z piątku na sobotę zacznie obowiązywać cisza wyborcza. - Jeśli Kodeks wyborczy traktujemy literalnie, a w moim odczuciu tak powinniśmy go traktować, cała procedura wyborcza musi się zakończyć. Więc cisza też musi obowiązywać. I to do końca głosowania - choć oczywiście głosowania nie będzie - czyli do godz. 21 w niedzielę - mówi nasze źródło zbliżone do PKW. - Zgodnie z tą wykładnią można więc spodziewać się kar za naruszenie ciszy wyborczej. Tak stanowi prawo, choć oczywiście w obecnej sytuacji jest to paradoksalne - dodaje. Sytuacja wydaje się kuriozalna, bo można dostać karę za naruszenie ciszy wyborczej przed głosowaniem, które się nie odbędzie. I w tym przypadku zastosowanie mają przepisy Kodeksu wyborczego. W przypadku indywidualnych osób mowa jest o grzywnie do 5 tys. zł. Inaczej wygląda na przykład kwestia opublikowania sondaży, bo tu kara jest zdecydowanie wyższa - od 500 tys. zł do 1 mln zł. Choć dziś może to brzmieć co najmniej dziwnie, rozpoczęta zarządzeniem marszałek Sejmu o terminie wyborów procedura wyborcza musi się zakończyć zgodnie z prawem, a wobec tego po ciszy wyborczej i głosowaniu (którego nie będzie), PKW musi wydać stosowną uchwałę dotyczącą wyniku wyborów. Być może już dziś sędziowie PKW nad nią pracują, bo obrót sprawy wydaje się jasny. Po uchwale PKW własną uchwałę musi wydać Sąd Najwyższy, który zgodnie z Konstytucją stwierdza ważność wyboru prezydenta. Wówczas procedura wyborcza zostanie zakończona. Łukasz Szpyrka