To jeden z najbardziej zaskakujących projektów PiS, które trafiły do Sejmu w ostatnich dniach. Propozycja dotyczy zmian w zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa. O co chodzi? Zgodnie z założeniami projektu miałaby zostać powołana Rada ds. bezpieczeństwa strategicznego, wybierana na sześcioletnią kadencję. Trzech członków rady miałby powoływać Sejm, a po jednym Senat i prezydent. Gra dotyczy pięciu spółek skarbu państwa, uznanych za te o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa. To Orlen, Pern, PSE, Gaz-System i Polfa. Do kompetencji rady należałoby wydawanie opinii w sprawie odwołania lub zawieszania członków organów nadzorczych i zarządzających. Bez pozytywnej opinii nie można byłoby tego zrobić. Krótko mówiąc: to rada decydowałaby, czy prezes Orlenu czy Pernu mógłby zostać odwołany. Co więcej, spółki o strategicznym znaczeniu miałyby działać w ramach pięcioletniej kadencji. Co oznaczałyby te zmiany w praktyce? Politycy opozycji, z którymi rozmawiała Interia, nie mają złudzeń, że jest to projekt zapewniający prezesom spółek "nietykalność" przez najbliższe pięć lat, również po ewentualnej zmianie władzy. Opozycja grzmi: Szatański pomysł, patologia - To szatański pomysł, żeby wiązać to z bezpieczeństwem, skoro pozbawia się rządu wpływu na najważniejsze spółki. To zasłona dymna dla skoku na kasę, bo duże spółki od lat stanowią zaplecze biznesowo-polityczne dla rządzącej partii - mówi Interii Jan Grabiec, rzecznik prasowy PO. Poseł dodaje, że "to patologia na wzór rosyjski". Tłumaczy, że w demokratycznych państwach "od USA do Europy" to rządy kontrolują spółki skarbu państwa, szczególnie te strategiczne. Jego zdaniem, forsując ten projekt, PiS sprawi, że państwo nie będzie dostatecznie chronione, co byłoby sprzeczne z założeniem wnioskodawców. Poseł PO przekonuje, że powody, dla których projekt pojawił się w Sejmie, są zgoła inne. - Kaczyński nie chroniłby swoich ludzi w spółkach skarbu państwa przed samym sobą. Widać po zachowaniu polityków PiS, że od pewnego czasu przygotowują się na przegrane wybory. Będą starali się zabezpieczyć źródło wpływów politycznych i finansowych. Nie ulega wątpliwości, że wynika to z oceny tego, co dzieje się w Polsce. Obóz władzy ma bardzo wyraźną wizję, że kiedy odejdą, zaczną być rozliczani. Będziemy więc obserwować różne zabiegi - nie ma wątpliwości Grabiec. Sytuację podobnie oceniają jego koledzy z opozycji. - To objaw słabości PiS-u, który szykuje miękkie lądowanie dla prezesów wielu spółek. Mają poczucie, że zbliża się porażka i muszą się zabezpieczyć. Nie wierzę, że jakakolwiek rada polityczna może wiązać się z bezpieczeństwem spółek. To po prostu skok na kasę, próba jego utrwalenia po to, by ludzie, którzy przyjdą sprzątać po PiS, mieli utrudnione zadanie - uważa Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu Lewicy. Dariusz Joński, Inicjatywa Polska: - Najpierw zaproponowali Bezkarność Plus, a teraz Nietykalność Plus, dla swoich oczywiście. Nie myślą, co zrobić, żeby pomóc ludziom w dobie drożyzny, ale co zrobić, żeby swoich ochronić. Chodzi o kontrolę nad tymi spółkami przez kolejnych pięć lat, bo to one finansują media związane z obozem władzy. Chcą się zabezpieczyć na wypadek przegranej. Obóz rządzący podzielony Tymczasem, jak słyszymy, Prawo i Sprawiedliwość ma problem z uzbieraniem większości w tej sprawie. O projekcie nie wiedzieli główni koalicjanci PiS, czyli Solidarna Polska. Z samego rana w Radiu Wnet na ten temat wypowiadał się wiceminister Janusz Kowalski. - To projekt grupy posłów, to nie było uzgodnione z Solidarną Polską. Mogę jako były pełnomocnik rządu do spraw reformy nadzoru właścicielskiego nad spółkami Skarbu Państwa powiedzieć jasno: kodeks spółek handlowych jest wystarczającym gwarantem. Proszę pytać wnioskodawców, uważam że taki model jest niezrozumiały, niepotrzebny i jestem przekonany, że nie zyska poparcia Solidarnej Polski, nie był z nami w żaden sposób konsultowany - mówił Kowalski. Jak ustaliliśmy, posłowie Solidarnej Polski rzeczywiście zostali zaskoczeni tym pomysłem. Wobec tego zastanawiają się, czy w ogóle poprzeć proponowane rozwiązania. Rzecznik partii i wiceminister Jacek Ozdoba przekazał nam, że projekt dopiero będzie oceniany przez Solidarną Polskę i decyzja w sprawie ewentualnego poparcia zostanie podjęta później. Co ciekawe, PiS nie powinien też liczyć na poparcie ze strony Kukiz'15, bo lider tej formacji Paweł Kukiz zapowiedział już wcześniej, że przestaje głosować z obozem rządzącym do czasu przeforsowania jego ustawy o sędziach pokoju. W dodatku jeden z członków tego koła - Stanisław Tyszka - napisał, że "będzie namawiał kolegów z Kukiz'15, żeby byli przeciw tej kolejnej odsłonie programu #KorytoPlus". Politycy Prawa i Sprawiedliwości odrzucają te wątpliwości i przekonują o potrzebie zmian, które mają wynikać ze strategicznego interesu państwa, biorąc pod uwagę choćby niestabilną sytuację za wschodnią granicą. Dodają też, że to żadne zabezpieczenie na wypadek przegranej w wyborach, bo są pewni zwycięstwa. - To zapewni nam stabilność zarządzania tymi spółkami. Każde wahnięcie - czy osobowe czy w zarządzaniu tymi spółkami - może nieść za sobą konsekwencje trudne do wyobrażenia - mówił w radiowej Jedynce sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski. Opozycja: Odbetonujemy ten pomysł Nawet jeśli partia rządząca uzbiera większość i przeforsuje ten pomysł, może on obowiązywać stosunkowo krótko. Poseł Dariusz Joński mówi Interii, że można go wycofać "jedną ustawą". - Ta ustawa nic nie da, bo odbetonujemy to prawo. Wszystko działa w ramach kodeksu spółek handlowych. Oni chcą upartyjnić największe spółki, co jest pozbawione sensu i logiki. Jeśli to przejdzie, to po przejęciu władzy jedną ustawą "odpisujemy" te pomysły, bo to skandal. Z punktu widzenia państwa to nie jest dobre rozwiązanie. Jest dobre tylko z punktu widzenia PiS-u - uważa Joński. Gawkowski: - Mam nadzieję, że ten projekt w ogóle nie przejdzie, a w obozie PiS też będą posłowie, którzy przeciwko temu zagłosują i nie zgodzą się, by ciągnąć z państwa kasę. Grabiec podkreśla z kolei, że te "odkręcenie" tych rozwiązań może znaleźć się w pakiecie, który przygotowuje PO na pierwsze 100 dni po objęciu władzy. Donald Tusk zapowiedział wcześniej, że w ciągu trzech miesięcy nowa władza będzie "sprzątać po PiS". Jest to więc kolejny projekt, który ląduje w jego szufladzie. - Zespół ds. 100 dni działa i pracuje. Tego rodzaju zmiany ustawowe też będziemy odkręcać. Na pewno nie pozwolimy, by taka struktura trwała przez kolejnych pięć lat. To jest patologia, którą trzeba przerwać. Polska to nie Rosja i tutaj takie działania nie przejdą - podkreśla Grabiec. Łukasz Szpyrka