Szykują się kolejne zmiany w rządzie. W najbardziej dynamicznym w ostatnim czasie resorcie edukacji i nauki dojdzie do kolejnych roszad personalnych. Przypomnijmy, że na początku tygodnia wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego został senator Włodzimierz Bernacki. Chwilę później z tej samej funkcji zrezygnował Wojciech Maksymowicz, który argumentował, że w obecnej sytuacji pandemicznej chce wrócić do pracy z pacjentami w szpitalu, ponieważ jest z wykształcenia neurochirurgiem. Jak się okazuje, nie są to jedyne zmiany w resorcie, bo za kilka dni do ministerstwa wróci Wojciech Murdzek, który zajmie miejsce Maksymowicza. Co istotne, to Murdzek pełnił funkcję ministra przed rekonstrukcją. Wraca więc zaledwie po kilkunastu dniach, choć w innej roli - wiceministra. To analogiczna sytuacji do tej, która miała miejsce w MEN. Odwołany minister Dariusz Piontkowski pełni dziś funkcję sekretarza stanu. Zmiany w resortach Ostatnie ruchy personalne, a zwłaszcza obecność Piontkowskiego i Murdzka w obu resortach, jasno wskazują, że w obydwu ministerstwach nie doszło do większej zmiany. Resorty edukacji i nauki zostały po prostu połączone "unią personalną" w postaci ministra Przemysława Czarnka, który może nazywać się "nadministrem". W samych resortach nie doszło natomiast do zmiany funkcjonowania, choćby nawet w postaci nowej nomenklatury. Wiceministrowie pełnią swe funkcje odpowiednio w MEN i MNiSW, a nie w Ministerstwie Edukacji i Nauki - choć tak miał nazywać się nowy resort. Takie ministerstwo nigdy nie powstało, a jedynie Czarnek tytułuje się ministrem edukacji i nauki, sprawując kontrolę nad obydwoma resortami. Jednocześnie zmiany w resortach wcale nie oznaczają oszczędności, choć taki miał być pośredni cel rekonstrukcji. Licząc oba ministerstwa, z siedmiu osób w randze ministra lub wiceministra przed rekonstrukcją, w ciągu kilkunastu dni zrobiło się dziewięć. Łukasz Szpyrka