Łukasz Szpyrka, Interia: <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-szymon-holownia,gsbi,6" title="Szymon Hołownia" target="_blank">Szymon Hołownia</a> mówi, że zeszło z niego ciśnienie na stworzenie koła poselskiego. Z pana też? Michał Kobosko, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-polska-2050,gsbi,43" title="Polska 2050" target="_blank">Polska 2050</a>: Można to tak określić, ale z małym zastrzeżeniem. Do tanga trzeba dwojga, czyli zainteresowania i zdecydowania drugiej strony. Mamy grono osób, które chcą do nas dołączyć, ale jeszcze nie podjęły decyzji. Nie mamy narzędzi nacisku, nie jesteśmy stroną, która mogłaby i chciała w jakiś sposób "przekupić" posłów, dlatego cierpliwie czekamy. Przedstawiliśmy nasze propozycje i widzimy, że te osoby nam się przyglądają. Sprawdzają, jak działamy i jak budujemy struktury również w ich przestrzeni lokalnej. Można powiedzieć, że zeszło z nas ciśnienie, bo ze względu na końcówkę roku pewnie nie uda się zrobić tego, co zamierzaliśmy. Nikogo na siłę nie można przeciągać. Rozmawialiśmy o tym. Dziś wycofuje się pan ze słów, że do końca roku uda się stworzyć koło? - Nie wycofuję się, ale to, co wydawało się bardzo blisko, nieco się oddaliło. Widzimy, że pewnie przed świętami posłanki i posłowie nie zdążą podjąć takiej decyzji. Nie wszystko jest od nas zależne, choć nam oczywiście zależało, żeby dotrzymać tej deklaracji. To się może przesunąć. Kilka miesięcy temu też mówił pan, że posłowie przyglądają się waszej pracy. Trochę to trwa. Jak długo można się przyglądać? - W każdej partii w Sejmie są pewne zawirowania wewnętrzne. We wszystkich formacjach są różne frakcje, zwłaszcza w Koalicji Obywatelskiej, PSL-Koalicji Polskiej i Lewicy. Często rozmawiają z nami przedstawiciele tych klubów, którzy mają inne zapatrywania niż ich liderzy. Jeszcze nie podjęli natomiast decyzji. Liczyliśmy, że czas jest wystarczający, ale okazało się, że nie. Nie naciskamy więc, bo to grono parlamentarzystów, które jest nam bliskie światopoglądowo. Stawiacie ultimatum czasowe? - Nie używamy takiego określenia. Oczywiście też im się przyglądamy i jeżeli dany poseł nie podejmuje decyzji zbyt długo, to znaczy, że jest mało decyzyjny, mało zdeterminowany, nie chce robić czegoś konkretnego. Można się oczywiście zastanawiać, czy taka osoba byłaby w naszych szeregach bardziej zdecydowana i aktywna. To też dla nas ważne sygnały. Jakie to grono? Jaki jest profil kandydatów? - Dotąd rozmawialiśmy z kilkunastoma osobami z Sejmu i Senatu. Dziś ta grupa została okrojona o połowę i to na ich decyzje czekamy. Nasza uwaga kieruje się w stronę osób młodszych lub z mniejszym doświadczeniem politycznym. Rozmawiamy z takimi osobami, które nie mają w swojej historii czterech czy pięciu partii politycznych, nie uczestniczyły wcześniej w jakiś działaniach rozłamowych. Możecie im zagwarantować jedynki na listach w przyszłych wyborach? - W tej chwili nie oferujemy ich nikomu. Jeśli okaże się, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tagi-wybory,tId,92551" title="wybory" target="_blank">wybory</a> są przedterminowe, to pewnie takie rozmowy przyspieszymy. Władysław Teofil Bartoszewski powiedział w programie "Graffiti": "Pierwsza szansa (na obalenie rządu - red.) była w maju, kiedy była kwestia wyborów i pan wicepremier Gowin się na to nie zgadzał, a drugi raz przy tzw. piątce Kaczyńskiego. Gdyby PO zagłosowała razem z PSL-em i Solidarną Polską, to już nie byłoby rządu". Wy też rozmawialiście w maju z Gowinem. Rzeczywiście było blisko? - Były takie możliwości. Rząd porusza się od kryzysu do kryzysu, a awantura wokół unijnego weta jest trzecim podejściem do rozłamu wewnętrznego. Rząd drży w posadach i tak samo było w maju. Mogę potwierdzić, że wiosną takie rozmowy się odbywały. Nie było daleko od scenariusza, w którym doszłoby do zmiany koalicji rządzącej na koalicję partii opozycyjnych. Jeżeli <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-gowin,gsbi,1495" title="Jarosław Gowin" target="_blank">Jarosław Gowin</a> będzie kiedyś chciał, to opowie publicznie, dlaczego ostatecznie do tego nie doszło. Co znaczy "nie było daleko"? - Toczyły się bardzo konkretne rozmowy między Gowinem, jego współpracownikami, a partiami opozycyjnymi na temat obalenia tego rządu. Miał powstać rząd z udziałem partii pozostających w opozycji. Gowin mógł obalić własny rząd? - Na to wskazywała arytmetyka sejmowa i pewien rodzaj zniechęcenia Gowina i braku wiary w to, że rząd Zjednoczonej Prawicy może wciąż skutecznie funkcjonować. Skoro wiecie, że ze strony Gowina widać wolę negocjacji, to znaczy, że celujecie w jego posłów? - Nie odpowiem konkretnie na to pytanie, choć przyznam, że toczymy również rozmowy z politykami centroprawicy. Być może mielibyśmy z nimi po drodze. Nie uważamy, że wszyscy z tej strony są skreśleni. Wręcz odwrotnie. Na razie jednak te osoby pozostają pod urokiem Jarosława Kaczyńskiego. Gdyby znów pojawiła się szansa, jak w maju, usiądziecie z Gowinem do stołu? - Z tym zastrzeżeniem, że nie jesteśmy mocno obecni w Sejmie. Uczestniczymy jednak w rozmowach politycznych, i tak, byłoby to warte poważnego pochylenia się. Kim jest Jarosław Gowin w tym rządzie? Część polityków opozycji nazywa go "głosem rozsądku". - Nigdy nie był moim wielkim bohaterem, bo widzę jego bardzo elastyczne podejście do różnych aliansów politycznych i zasad panujących w tym świecie. Ze słynnym "głosowałem, ale się nie cieszyłem". To nie do końca są zasady, które powinny obowiązywać w polityce. Tyle tylko, że na tle Zjednoczonej Prawicy Gowin jest głosem rozsądku. To, co mówi na temat przyszłości Polski w UE i naszego interesu narodowego, a także o obronie przedsiębiorców w czasie pandemii, jest bliskie naszemu myśleniu. Rozmawiał Łukasz Szpyrka