Łukasz Szpyrka, Interia: Czy policja przesadziła 11 i 18 listopada? Magdalena Sroka, posłanka Porozumienia, była policjantka: - Z mojego doświadczenia, a także oceny z zewnątrz, były to działania zupełnie nieodbiegające od tradycyjnych działań podejmowanych przez policję podczas zabezpieczenia różnych wydarzeń. Użyte siły i środki były adekwatne. Nie doszukiwałabym się przekroczenia uprawnień. Dziś jestem politykiem, wcześniej byłam policjantką i staram się na wszystko patrzeć trzeźwo i obiektywnie. Uważam, że negatywne ocenianie policji w ostatnich dniach jest na wyrost. Proszę mi wierzyć, że kluczowa jest analiza całego zgromadzonego materiału, a nie kierowanie się jedynie doniesieniami medialnymi czy publikacjami w mediach społecznościowych. Czy w pani policyjnej karierze zdarzało się, że w zabezpieczaniu imprezy masowej czy zgromadzenia brali czynny udział funkcjonariusze po cywilnemu? - Bardzo często, praktycznie przy każdych zabezpieczeniach. Byli to najczęściej funkcjonariusze wydziałów kryminalnych lub pododdziałów antyterrorystycznych. To nie jest nic niestandardowego. W odpowiedzi na wydarzenia z 18 listopada stołeczna policja napisała tweeta: "Zanim ocenimy policjanta, warto zadać sobie pytanie, dlaczego użył pałki teleskopowej". Problem w tym, że tłum nie wiedział, że człowiek używający pałki teleskopowej to policjant. - W każdej takiej sytuacji, w momencie kiedy dochodzi do interwencji, która budzi kontrowersje, musi ona być później oceniona pod kątem ewentualnego przekroczenia uprawnień bądź nie. By ocenić tę sytuację, kiedy funkcjonariusz po cywilnemu decyduje się na podjęcie interwencji, musimy mieć pełną wiedzę. Co to był za moment, jaki był powód interwencji? Funkcjonariusze, którzy na co dzień pracują po cywilnemu, są świetnie wyszkoleni. Ich działania nie są absolutnie ukierunkowane, by eskalować konflikt. Podejmują czynności w uzasadnionych momentach. Rozumiem jednak emocje związane z tymi działaniami. Interwencje przy użyciu środków przymusu bezpośredniego nigdy nie wyglądają dobrze. To zawsze czynności podejmowane w stosunku do osób i zachowania niezgodnego z prawem. Nie ma interwencji wtedy, kiedy jest spokojnie. Czy pałka teleskopowa jest w ogóle legalnym wyposażeniem policjanta? - Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w przepisach prawa. Rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji stanowi, że na uzbrojenie policji składają się pałki służbowe: zwykłe, wielofunkcyjne, teleskopowe i szturmowe. Przez lata brała pani udział w podobnych akcjach. Jakie podstawowe błędy policji zauważyła pani 11 i 18 listopada? - Nie odważę się na taką ocenę, bo nie dysponuję wszystkimi materiałami. Uważam natomiast, że zarówno 11 jak i 18 listopada były momenty, które należy wyjaśnić. Jak powinien zachować się policjant, gdy widzi legitymację poselską? - Są momenty, kiedy współczuję funkcjonariuszom. Oni znajdują się w konkretnym miejscu, o określonej porze, w trakcie konkretnego zabezpieczenia wykonując polecenia służbowe. Na nagraniach widzę, jak zachowują się niektórzy posłowie i senatorowie. Zapominają przy tym wszystkim o tym, że funkcjonariuszem publicznym jest również policjant. Chciałabym, żeby posłowie podejmowali interwencje poselskie, ale nie wchodząc w bezpośrednią konfrontację. Staram się na te sytuacje patrzeć jako polityk, ale nie mogę. W bardzo ciężkiej sytuacji są postawieni funkcjonariusze, którzy biorą udział w zabezpieczeniu. Starają się łagodzić te sytuacje, ale przy tak wielkich emocjach nie zawsze jest to możliwe. Policja będzie prowadzić czynności, by wyjaśnić sytuację z wicemarszałkiem Włodzimierzem Czarzastym, który miał zostać zaatakowany przez policjanta - jak twierdzi, lub sam zaatakować funkcjonariusza - jak przekonuje rzecznik stołecznej policji. Kto ma rację? - Trzeba to dokładnie przeanalizować i jestem przekonana, że sprawa zostanie wyjaśniona, tylko potrzebny jest pełny ogląd sytuacji. Tak na marginesie - czy to byłby taki wielki problem, żeby marszałek Czarzasty, tak jak jego koleżanki, pokazał legitymację i normalnie przeszedł? Mimo że marszałek Czarzasty jest rozpoznawalny, to nie wszyscy policjanci mają obowiązek znać polityków. Nie miał legitymacji przy sobie? Może wystarczyłby dokument tożsamości. Naprawdę da się to zrobić po ludzku. A może w tłumie posłowie powinni mieć kamizelki? Albo chociaż bardzo wyraźnie wyeksponowane legitymacje? - To ciekawa propozycja. Podczas posiedzenia sejmowej Komisji administracji spraw wewnętrznych posłowie Lewicy składali wniosek, by dokonać zmian w przepisach, które nakładałyby obowiązek noszenia imiennika na każdego policjanta. Tu głos zabrał przewodniczący NSZZ Policjantów Rafał Jankowski i przyznał, że to zły pomysł, bo policjanci są w pełni identyfikowalni, ale pełne podawanie tożsamości na zewnątrz niesie za sobą pewne zagrożenia. Słyszałam po tej dyskusji pomysł, by posłowie również mieli wyraźnie wyeksponowane imienniki, jeśli wybierają się na zgromadzenie. Uważam jednak, że poszłoby to za daleko. Oczekiwałabym od posłów rozsądku, a nie podgrzewania emocji. I poszukiwania rozwiązań na poziomie merytorycznym, również prawnym. Jak więc zachowywać się w tłumie? - Czuję respekt przed tłumem, który kieruje się impulsem - tego uczy się też policjantów. Wystarczy iskra, by stała się zła rzecz, by spod kontroli wymknęły się emocje, które w finale mogą doprowadzić do tragedii. Odradzam dlatego posłom wchodzenie w takie miejsca. Granica jest bardzo cienka. Oceniam funkcjonariuszy przez pryzmat zachowania tłumu i wielką sztuką jest zapanowanie nad nim. Widzimy, że emocje na ulicach są ogromne. Niestety, pewne granice zostały przekroczone. Niezależnie czy mówimy o 27 października, 11 listopada, czy 18 listopada. Musimy zwracać uwagę na to, do czego w przyszłości różne uliczne zachowania, wykrzykiwane hasła, mogą doprowadzić. Jeśli pozwolimy, by granice były coraz dalej przesuwane, to chyba nikt nie będzie chciał w takim świecie żyć. Rolą polityków nie jest podgrzewanie emocji na ulicach. Politycy mówią, że chcą być ze swoimi wyborcami. Pomagać, gdy dzieje się im krzywda. Przekonują, że ich obowiązkiem jest stać przy obywatelu. - Jest wiele innych form, by reprezentować głos swoich wyborców. Zarówno Lewica jak i Platforma Obywatelska szukają tych możliwości, ale granic nie można przekraczać. Niezależnie od poglądów politycznych. Przez ostatnie 20 lat policja mozolnie i skutecznie budowała zaufanie społeczne. Teraz ten wizerunek został zdewastowany? - Zastanawiałam się nad tym ostatnio. Jako była policjantka na policję patrzę zawsze z sercem. Tak jak pan powiedział, przez ostatnie 20 lat społeczeństwo zaczęło dostrzegać, że policja jest ważna i potrzebna. Sama policja bardzo mocno nad tym pracowała, by nie była postrzegana jako formacja represyjna, ale na co dzień służąca obywatelowi. Wszystkie badania z ostatnich lat potwierdzają, że to się udało. Policja, po straży pożarnej, jest na drugim miejscu w rankingach zaufania społecznego, a wskaźniki z roku na rok były lepsze. Czy te wydarzenia zaprzepaszczą lata wysiłków? Uważam, że nie, ale pewnie odpowiedź otrzymamy w kolejnych badaniach. Pochodzi pani z Trójmiasta. Pamięta pani przypadek Przemka Czai z 1998 roku? Czy obawia się pani powtórki z historii? - Jesteśmy w zupełnie innym miejscu i jestem przekonana, że takich obrazków już nie będzie. Musimy mieć jednak z tyłu głowy, że w naszej historii znajdują się ciemne karty, które nie mogą się powtórzyć. Nie możemy na ulicach spotykać się z brakiem szacunku człowieka do człowieka. Rozmawiał Łukasz Szpyrka Magdalena Sroka - posłanka i rzecznik prasowy Porozumienia, która przed wejściem do świata polityki była policjantką, specjalistką do spraw bezpieczeństwa. Przez wiele lat pracowała przy zabezpieczeniach imprez masowych, tworzyła plany działania policji, zabezpieczała zgromadzenia i odpowiadała za wizyty najważniejszych osób w państwie.