Lewica jeszcze w lutym twierdziła, że aby nieco ulżyć kredytobiorcom, można wykorzystać istniejącą instytucję Funduszu Dopłat do Oprocentowania, z której od ponad roku korzystać mogą wyłącznie przedsiębiorcy. Ich propozycja była analogiczna - przeciętna dopłata dla kredytobiorcy wynosiłaby 2 punkty procentowe miesięcznie, czyli ok. 300 zł. Zdaniem Lewicy ten mechanizm pozwoliłby też elastycznie reagować na kolejne podwyżki stóp procentowych. Partia zakłada, że koszt realizacji ustawy to około 8 mld zł, z czego 3 mld zł w 2022 r. i 5 mld zł w 2023 r. Miałby zostać pokryty w całości z budżetu państwa. Problem w tym, że od blisko dwóch miesięcy projekt Lewicy stał się projektem martwym. - Został złożony w Sejmie, ale nawet nie ma nadanego numeru druku. Liczymy na to, że marszałek Sejmu w końcu przyspieszy tę sprawę i rozpoczniemy poważną debatę. Będziemy też pisać do ministra finansów, by zgodził się na tę procedurę, bo to niesłychanie trudna sytuacja kredytobiorców - podkreśla w rozmowie z Interią współautor projektu poseł Wiesław Szczepański. W środę Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny podniosła stopy procentowe. Tym razem aż o 1 punkt procentowy, a taką decyzją zaskoczeni byli nawet ekonomiczni eksperci. - Jeden punkt to bardzo dużo, kolejne kilkaset złotych, które muszą zapłacić kredytobiorcy. Liczę, że rząd jak najszybciej uruchomi procedurę wsparcia. Kiedy rozmawiałem ze Związkiem Banków Polskich, to usłyszałem, że te pieniądze właściwie nie są ruszane. Dlaczego z nich nie skorzystać? Kredytobiorcy, którzy spełniają kryteria dochodowe w tej ustawie, powinni mieć możliwość dopłaty do kredytu - argumentuje Szczepański. - Tak jak pomagaliśmy przedsiębiorcom w pandemii, tak powinniśmy pomóc teraz kredytobiorcom, którym jeszcze rok temu mówiono, żeby się nie bali brać kredytów, bo jest deflacja. Za chwilę ich rata kredytowa będzie dwa razy taka, jak rok temu - zauważa Szczepański. Jakie są możliwości? Szacunki polityka Nowej Lewicy zdają się potwierdzać prognozy ekonomistów. "Rata kredytu hipotecznego na 300 tys. zł za chwilę będzie o blisko 70 proc. wyższa niż w październiku 2021 r. (...) rynkowa stopa nie czekała na decyzję RPP i rosła dużo szybciej niż oficjalna. Trzymiesięczny WIBOR sięgnął już 4,9 proc., a sześciomiesięczny 5,15 proc." - czytamy w serwisie Biznes Interia. Posłanka Nowej Lewicy Daria Gosek-Popiołek, który przygotowała też pierwszy projekt ustawy, w środę w Sejmie przedstawiła założenia drugiego, który ma dotyczyć WIBOR-u. Sęk w tym, że politycy Zjednoczonej Prawicy mówią o... "ograniczonych możliwościach". - Opozycja specjalizuje się w zgłaszaniu bardzo różnych pomysłów, ale nie mówi, skąd wziąć na to pieniądze. Zwracam uwagę, że tarcze osłonowe są proinflacyjne. Trzeba sobie zdawać sprawę, jak ogromne wydatki ponosimy w tej chwili - powiedział Interii Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski. - Mało tego, musimy chronić przede wszystkim najsłabszych, a więc tych, którzy mają problem ze zbilansowaniem budżetów miesięcznych. To priorytet - dodaje wiceszef sejmowej komisji finansów publicznych. Jak przekazał nam poseł klubu PiS, nie dziwią go obietnice opozycji. - W polityce to normalne, że się obiecuje złote góry. Wiarygodność całych formacji i poszczególnych działaczy sprawdza się jednak podczas rządów. Naszych poprzedników łatwo więc sprawdzić. Wybory już niedługo i my zostaniemy ocenieni. Nie boję się jednak tej oceny - deklaruje Cymański. Do dyskusji o rosnących ratach kredytów włączyło się też PSL. Ludowcy nie zgłaszają inicjatywy ustawodawczej, ale zaapelowali do rządu. - Mamy propozycję rozwiązania i oczekujemy interwencji państwa, szczególnie banków państwowych: muszą powstrzymać się od pobierania marży - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz, który dodawał, że kolejna podwyżka stóp procentowych "jest już nie do udźwignięcia". Łukasz SzpyrkaWspółpraca: Jakub Szczepański