Warunki brzegowe postawione przez Pawła Kukiza zostały zaakceptowane i powstanie komisji śledczej ds. podsłuchiwania obywateli w latach 2005-2021 jest coraz bardziej realne. Kukiz byłby przewodniczącym komisji, a w jej składzie, poza nim, znalazłoby się po pięciu przedstawicieli PiS i opozycji. Łącznie jest to 11 osób. Jak dokładnie będzie wyglądał skład komisji? Na nazwiska jest zdecydowanie za wcześnie, a jedynym pewnikiem wydaje się sam Kukiz. W jego komisji będzie też pięciu posłów Prawa i Sprawiedliwości, dwóch z Koalicji Obywatelskiej oraz po jednym z PSL-Koalicji Polskiej, Konfederacji i Lewicy. Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości pełniliby funkcje wiceprzewodniczących. - Kiedy będą badane lata rządów PO/PSL przekazuję prowadzenie wiceprzewodniczącemu z PiS, a kiedy badana będzie sprawa Pegasusa, posiedzenia prowadziłby przedstawiciel opozycji - przekazał nam Paweł Kukiz. Problem w tym, że aby komisja powstała, potrzebna jest większość. Kukiz domaga się głosowania w ciągu najbliższego miesiąca - w przeciwnym razie grozi zweryfikowaniem współpracy z PiS. Niektórzy posłowie opozycji sugerują, że z dyscypliny w PiS w tej sprawie może ktoś się wyłamać. Np. Jan Krzysztof Ardanowski, który wysyłał takie sygnały również w rozmowie z Interią. Kukiz w czwartek był "Gościem Wydarzeń" w Polsacie. W dogrywce w Interii został zapytany, czy jest przygotowany na ogrom pracy przy komisji ds. Pegasusa. - Ja chcę czuwać nad tym, żeby ta komisja nie zamieniła się w talk-show. Jestem przekonany, że ogrom tych posiedzeń będzie niejawny. Jedno, co jest pewne, to sporo spraw będzie utajnionych - mówił. Dodał, że będzie przykładał dużą uwagę do doboru specjalistów w komisji. Co ciekawe, jeśli Kukiz zagłosuje za powołaniem komisji wspólnie z opozycją, to przy 100-procentowej obecności posłów doszłoby do remisu - 230:230 głosów. Żeby komisja powstała przynajmniej jeden poseł klubu PiS musiałby się wyłamać.