Gdy posłowie Koalicji Obywatelskiej, w zdecydowanej większości, zagłosowali za ustawą przyznającą podwyżki politykom, sieć obiegło zdjęcie uśmiechniętego od ucha do ucha Grzegorza Schetyny. Archiwalne, ale doskonale oddające sytuację w Platformie Obywatelskiej. Schetyna zwietrzył szansę - wiedział, że jedno głosowanie może stać się źródłem potężnego kryzysu partii, której jeszcze niedawno szefował. Choć starał się zachowywać kamienną twarz, to być może w głębi duszy się cieszył, bo niespodziewanie pojawiła się szansa, by znów ugrać coś dla siebie. Nie minęło kilkanaście godzin, a były lider Platformy Obywatelskiej otwierał drzwi do kolejnych stacji telewizyjnych. Chętnie udzielał wywiadów, uaktywnił się medialnie. Chętnie też wyrażał swoje zdanie na temat nieodpowiedzialnego zachowania kierownictwa PO w sprawie ustawy o podwyżkach. Media pisały o nim jako tym, który "chybocze łódką". W co gra Grzegorz Schetyna? - Sprawa jest prosta. Chce zostać szefem klubu - mówi nam jeden z doświadczonych parlamentarzystów PO. - Tym samym chce wzmocnić swoje wpływy i wrócić do gry - dodaje. Schetyna zapewne ma ochotę na objęcie jednej z najważniejszych funkcji w PO, ale szanse na to wydają się małe. Wszystko przez jego przeszłość, a także ostatnie zachowanie, kiedy to w dość ostrych słowach krytykował działanie kierownictwa. To podzieliło posłów PO. - Sam sobie zaszkodził ostentacyjnym wetem. Jasne, osłabił Budkę, ale w oczach wielu parlamentarzystów klubu wyszedł z pewnymi sprawami za bardzo na zewnątrz - uważa nasz rozmówca. - Przy planowanych zmianach w klubie może być jednym z głównych rozgrywających, ale sam nie doprowadzi tak szybko do swojego powrotu - ocenia. Schetyna może więc forsować kandydatury swoich zaufanych ludzi. Wśród nich na pierwszy plan wybijają się cztery nazwiska: Mariusza Witczaka, Piotra Borysa, Sławomira Neumanna i Tomasza Siemoniaka. Objęcie funkcji szefa klubu przez jednego z nich oznaczałoby, że Schetyna wzmacnia swoją pozycję i stawia pierwszy krok do powrotu do władzy. A wybór każdego z tych posłów oznaczałby, że realizuje on długoterminową strategię. Dokąd ona zmierza? Pierwszy krok - klub. Drugi - partia? - Schetyna gra tylko w jedną grę. Chce wrócić do sterów Platformy - mówi Interii Tomasz Cimoszewicz, do niedawna poseł i członek PO, który po ostatnim głosowaniu w Sejmie złożył legitymację partyjną. - Jednocześnie nie zdaje sobie sprawy, że był tragicznym szefem tej partii. Wprowadził autorytaryzm, zero demokracji. Z pewnością nie byłby dobrym szefem żadnej partii, bo wprowadza ten sam system, który od lat Kaczyński kultywuje w PiS. Z jego punktu widzenia gra jest jednak prosta - dodaje Cimoszewicz, który szerzej o sytuacji w PO opowiada w wywiadzie dla Interii. Zdaniem naszego rozmówcy Schetyna w partii odgrywa dziś mniejsze znaczenie, ale zachował sobie wpływy ważnych ludzi, jak m.in. Witczak, Neumann czy Robert Tyszkiewicz. Tyle tylko, że w jego opinii powrót Neumanna oznaczałby krok wstecz. - Klub w poprzedniej kadencji prowadzony był dramatycznie. Nie było żadnej dyskusji. Jeśli już jakaś była, to była w pełni kontrolowana przez władze - opowiada Cimoszewicz. Wewnątrz partii pojawiają się też inne głosy, te wypowiadane z ust stronników Schetyny. Jeden z nich mówi, że słowa byłego szefa nie mają większego znaczenia, a do rozdzielenia funkcji szefa klubu i przewodniczącego i tak miało dojść. - Jestem przekonany, że jako były szef PO nie rozważa takiej funkcji. Ale jako lider PO w trudnym czasie ma prawo wyrażać jasne sądy. Z jego zdaniem zawsze trzeba się liczyć, ale nie zmienia to faktu, że wszyscy musimy zadbać o całość ugrupowania, a nie wewnętrzne rozrachunki - mówi jeden z posłów PO. Cztery główne frakcje wewnątrz PO Nie do podważenia jest fakt, że sytuacja Borysa Budki w Platformie jest jedną z najtrudniejszych, odkąd został szefem partii. Poza grupą "schetynowców" wewnątrz PO działają też inne frakcje, które rywalizują ze sobą. Jeden z naszych rozmówców wymienia cztery wizje, a zatem cztery różne nurty w PO. Co ważne, siły te mają być mniej więcej równomiernie rozłożone. - Pierwszy to środowisko Budki, drugi to ludzie Schetyny, trzeci to środowisko skupione wokół Trzaskowskiego i Nitrasa, a czwarty to konserwatyści, do których należą m.in. Sowa, Mroczek, Raś, Gadowski czy Głogowski. Przewodniczący i szef klubu z każdym z tych nurtów musi się liczyć - opowiada doświadczony parlamentarzysta PO. Jakby tego było mało, sytuację komplikuje też próba pogodzenia trzech koalicjantów: Inicjatywy Polskiej, Zielonych i Nowoczesnej. Oni także potrafią mieć swoje zdanie, o czym pisaliśmy w Interii. I mimo że na pierwszy rzut oka Koalicja Obywatelska czy Platforma Obywatelska wydają się być jednolitym ciałem, rzeczywistość jest dużo bardziej pogmatwana. Łukasz Szpyrka