Polski parlament koszykówką stoi. Nie każdy wie, ale w naszym parlamencie zasiada pokaźne grono koszykarskich kibiców i sympatyków. To m.in. Grzegorz Schetyna i Arkadiusz Myrcha z PO oraz Marek Pęk z PiS. Chcieliśmy porozmawiać z wicemarszałkiem Senatu na temat fenomenalnego meczu biało-czerwonych w mistrzostwach Europy, ale żałował, że tym razem meczu nie może obejrzeć, bo zatrzymały go pilne obowiązki służbowe. Ćwierćfinał ze Słowenią oglądał natomiast Grzegorz Schetyna, który w polityce pełnił przeróżne funkcje publiczne, a nie każdy pamięta, że w złotych latach dziewięćdziesiątych polskiej koszykówki klubowej był prezesem wielkiego wówczas Śląska Wrocław, m.in. z Maciejem Zielińskim, Adamem Wójcikiem czy Dominikiem Tomczykiem. Mimo że Schetyna w działalność klubową już się nie angażuje, pozostał jednym z najzagorzalszych kibiców koszykówki - przynajmniej wśród parlamentarzystów. - Wielka rzecz, wielka sprawa. Ponitka ze Slaughterem zagrali kapitalnie, Dziewa na zbiórce, to był po prostu wielki mecz. Wielki dzień polskiej koszykówki i polskiego sportu, bo to dyscyplina globalna. Awans do czołowej czwórki Europy to duma - powiedział Interii na gorąco po meczu reprezentacji Polski ze Słowenią Schetyna. Polacy zagrali fantastyczne spotkanie i po raz pierwszy od 55 lat zagrają w półfinale mistrzostw Europy. Przed turniejem nikt się tego nie spodziewał. - Dla polskiej koszykówki to wielki czas. Jako kibic z doświadczeniem Wrocławia i Śląska Wrocław mogę się tylko cieszyć, że koszykówka szybuje. Po tym meczu będzie bardzo popularna i cała Polska będzie oglądać półfinał, a może nawet dłużej. To wielka szansa dla tej bardzo widowiskowej dyscypliny, numer dwa na świecie - uważa Schetyna. W tym tygodniu odbywa się posiedzenie Sejmu, więc środowe spotkanie były przewodniczący Platformy Obywatelskiej oglądał w Warszawie, przed telewizorem. Zapowiada jednak, że w weekend wybierze się do Berlina, gdzie odbywa się główna faza turnieju. - Pojadę do Berlina na półfinał z Francją. Byłem na dwóch pierwszych meczach w Pradze i nie może mnie zabraknąć w Berlinie. Z Izraelem i Holandią wygrali, więc jeśli pojadę na Francję, to może znów przyniosę szczęście - uśmiecha się Schetyna. Jego klubowy kolega Arkadiusz Myrcha takiej szansy nie ma, bo w weekend ma już zaplanowane obowiązki. - Do Berlina nie jadę, ale brat pisze, że się wybiera. Tydzień temu się nad tym zastanawiałem, ale nie sądziłem, że Polska dotrze tak wysoko - nie ukrywa Myrcha. Poseł Platformy Obywatelskiej to prywatnie wielki fan koszykówki, ale tej na najwyższym poziomie. Z pasji nocami ogląda mecze NBA, kiedy trójka jego dzieci już śpi. - Ten ćwierćfinał też oglądałem w dwóch turach. Pierwszą połowę jeszcze przy usypianiu dzieci, a drugą już z pełną uwagą - podkreśla Myrcha. - Coś pięknego, coś pięknego... Mówienie, że zagraliśmy najlepszy mecz w historii to oczywistość. Niezwykłe emocje, skuteczność, nerwy ze stali, obrona, zespół, chemia - wszystko zagrało w tym meczu. Coś pięknego - zachwyca się grą biało-czerwonych Myrcha. Zdaniem posła PO świetny mecz zagrał kapitan naszej kadry Mateusz Ponitka, który jest coraz bliżej miana MVP turnieju, czyli najlepszego zawodnika. - Wszystko na to wskazuje, bo nie ma Doncicia, zostali bracia Hernandez i Schroeder. Ponitka na pewno jest w TOP 3 tego turnieju, bez dyskusji. W bezpośrednim pojedynku w środę zmiażdżył Doncicia, który nie był liderem drużyny, a już Goran Dragić bardziej ciągnął słoweński zespół. Ponitka zanotował triple-double, emanował spokojem, rzucił ważne trójki w kluczowych momentach. Super - cieszy się Myrcha. Podobnie na występ naszego kapitana patrzy Schetyna, choć przypomina, że w turnieju nie liczą się indywidualne laury, ale gra zespołowa. - Dzisiaj Ponitka był jak Lewandowski w piłkarskiej kadrze. Miał rewelacyjną końcówkę - rzut za trzy punkty, wyrzucenie Doncicia, triple-double. Zrobił wszystko. Więcej niż Lewandowski we wtorek w Monachium - porównuje były lider PO. Półfinał Polski z Francją w Berlinie odbędzie się w piątek o godz. 18. Łukasz Szpyrka