Projekt ustawy mający na celu ochronę zwierząt (tzw. piątka dla zwierząt) od kilku tygodni budzi wielkie emocje nie tylko wśród polityków, ale także konkretnych grup społecznych. Jej wprowadzeniu sprzeciwia się m.in. branża futrzarska, ale także rolnicy. Lada dzień może być jeszcze ciekawiej, a to za sprawą poprawki wniesionej przez posła Dariusza Jońskiego. Domaga się on bowiem dołączenia do szeregu rozwiązań zakazu wykorzystywania koni w transporcie turystów do Morskiego Oka. To sprawa, która od lat budzi kontrowersje i ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Gdy Joński przedstawił swój pomysł, szybko zyskał akceptację wielu środowisk - zarówno parlamentarzystów, jak i organizacji prozwierzęcych. Nic nie wskazywało na to, że jego propozycja spotka się z ostrym sprzeciwem, tym bardziej w samej Koalicji Obywatelskiej. "Nie zgadzam się z treścią poprawki" Nieoczekiwanie zdecydowaną przeciwniczką działań Jońskiego jest posłanka z powiatu tatrzańskiego Jagna Marczułajtis-Walczak. - To chyba była własna inicjatywa Dariusza Jońskiego. Złożył poprawkę, dowiedziałam się o tym po fakcie. Nie zgadzam się z jej treścią, gdyż po głębszym rozpoznaniu tej sprawy wszystko wygląda całkiem inaczej - mówi Interii Marczułałajtis-Walczak. - Bazując na sztucznie wywołanych emocjach próbuje się zakazać ludziom pracy, zakazać pielęgnowania tradycji. Mam wrażenie, że mało kto jest przy tej dyskusji zorientowany, jak naprawdę wygląda sytuacja koni nad Morskim Okiem i opieki nad nimi. Nie mówi się nic o zasadach organizacji tego transportu, o ograniczeniach w liczbie przewozów, bo koń może tylko raz w ciągu dnia zostać wykorzystany do takiej pracy, o stałej opiece weterynaryjnej, czy wreszcie o spełnieniu unijnych przepisów regulujących taki rodzaj działalności. Oczywiście można jeszcze dyskutować nad zmniejszeniem ciężaru, ale zakazywanie pracy całkowicie tym ludziom i ich rodzinom jest moim zdaniem niezasadne - dodaje. Jak wylicza posłanka z Podhala, sprawa dotyczy przynajmniej 60 fiakrów, ich rodzin i ponad 360 koni. Jej zdaniem poprawka została wniesiona za szybko, bez konsultacji, a temat nie został odpowiednio zgłębiony. - Nie można składać takiej poprawki, nie znając tematu. Od wielu lat powielana jest nieprawdziwa informacja. Łatwo zrobić zdjęcie leżącego konia, a następnie powielać informację nie do końca prawdziwą, że koń zdechł, padł z wycieńczenia. A powód takiego upadku naprawdę może być różny i wypowiadajmy się na ten temat po analizie opinii lekarskiej. Koń się może potknąć, a ciężko mu wstać w całej uprzęży, trzeba go wypiąć, a można to zrobić tylko na leżąco. Oczywiście wygląda to dramatycznie, bo to duże zwierzę. Ale jak ktoś nigdy nie pracował przy koniach to nie powinien powtarzać nieprawdy. O wiele łatwiej zrobić zdjęcie, wrzucić do internetu niż przyjrzeć się tematowi dokładnie - przekonuje Marczułajtis-Walczak, która tym samym pije do Dariusz Jońskiego. Fiakrzy przyjadą do stolicy Wcześniej zwróciła się do posła na Twitterze i zaprosiła go do siebie. Po to, by mógł z bliska przyjrzeć się tematowi. - Rozmawialiśmy tylko na Twitterze, nie zadzwonił do mnie - mówi Marczułajtis-Walczak. - Jestem otwarta, zapraszam i posła Jońskiego, i wszystkich innych posłów by przyjechali, zbadali temat, zapoznali się z faktami i wówczas się wypowiadali, czy podejmowali decyzje. Decyzje posłów podejmowane tak na szybko, przy tworzeniu prawa, muszą być przemyślane i racjonalne. Emocje czy fake newsy nie służą dobremu prawu - dodaje. Tymczasem poseł Joński zapowiada, że co prawda odwiedzi Marczułajtis-Walczak, ale najpierw... ściągnie fiakrów do Warszawy. Chce z nimi omówić tę sprawę i ma zapewnienie, że zjawią się w stolicy. - We wtorek organizuję duże spotkanie w Warszawie. Zapraszam fiakrów do Senatu. We wtorek o godz. 11 jest posiedzenie Senatu, a o 9:30 odbędzie się spotkanie z fiakrami, posłami, senatorami oraz przedstawicielami organizacji. Chcę po prostu na ten temat rozmawiać i pokazać, że nie jest to wydumany problem - mówi nam Joński. - Przyjadę też na miejsce, bo już to obiecałem pani poseł - zapewnia. Joński przekonuje, że nie zamierza zmienić zdania w sprawie tej poprawki i jej wycofanie nie wchodzi w grę. - Będę przekonywał, że warto tę poprawkę poprzeć. Warto męki koni zakończyć. Będę stał przy swoim, ale parlament jest od tego, żeby rozmawiać. Rozumiem solidarność lokalną, ale widziałem też zbyt dużo filmów i zdjęć, by przechodzić obok tego obojętnie. Jeśli jakkolwiek będziemy w stanie pomóc tym zwierzętom, to spróbujmy - argumentuje. Łukasz Szpyrka