Konwencja krajowa PO w Płońsku rozpocznie się w sobotę o godz. 11 i będzie składała się z dwóch części - formalnej i widowiskowej. Formalna to po prostu zmiana statutu Platformy Obywatelskiej, a widowiskowa będzie skupiać się na próbie zbudowania nowego tonu narracyjnego. Na scenie pojawi się kilka osób - będą zarówno wystąpienia najważniejszych polityków PO, ale też ludzi "nieoczywistych", którzy na co dzień nie zajmują się polityką. Platforma liczy na efekt zaskoczenia. Wcześniejszy efekt - "efekt Tuska" - chce natomiast podtrzymać. To jeden z trzech głównych celów sobotniego spotkania najważniejszych ludzi PO. Od powrotu Tuska sondaże tej partii wystrzeliły, ale dziś utrzymują się na stałym poziomie ok. 25 proc. W Platformie chcą tę pozycję utrzymać przynajmniej przez miesiąc, by po wyborach wewnętrznych ruszyć z nową energią. Drugi cel konwencji to właśnie rozgrzewka przez wyborami regionalnymi. To na pewno jedno z kluczowych wydarzeń w PO w ostatnim czasie, bo w wielu regionach chrapkę na funkcję lokalnego szefa ma przynajmniej kilka osób, a rywalizacja między nimi już teraz wygląda ciekawie. Trzecia sprawa to sam Płońsk, który staje się symbolicznym miejscem nowego otwarcia Platformy, która ma wyglądać na partię wychodzącą poza warszawską bańkę. Zmiana we władzach Kwestie narracyjne zostaną poprzedzone sprawami statutowymi. Zmiany nie są gruntowne, ale mają sprawić, że organizacja samej partii od samego dołu po samą górę będzie lepsza. Przewidują one m.in. powiększenie liczby wiceprzewodniczących z 4 do 10 osób. Do formalnych zmian ma dojść podczas Rady Krajowej, która najprawdopodobniej będzie miała miejsce dopiero po wyborach wewnętrznych. Kluczowa w tym zakresie ma być sprawa parytetów - PO ma mieć 10 wiceprzewodniczących, ale dokładnie po pięć kobiet i pięciu mężczyzn. Tak jak pisaliśmy wcześniej, w gronie nowych wiceprzewodniczących znajdzie się m.in. Cezary Tomczyk, którego odejście z funkcji szefa klubu parlamentarnego KO przyjęte było z mieszanymi uczuciami. Do kierownictwa PO powinien wrócić też Bartosz Arłukowicz, który wcześniej ustąpił tylko po to, by zrobić miejsce Donaldowi Tuskowi. Podobnie było w przypadku Ewy Kopacz, która także powinna uzupełnić stawkę. Druga poważna zmiana to kwestia referendum, które po zaktualizowaniu statutu ma się stać normalnym narzędziem pracy polityków i działaczy na szczeblu lokalnym i regionalnym, ale też ogólnokrajowym, jeśli zajdzie taka potrzeba. To ciekawa propozycja, która szerzej nie jest stosowana w żadnej innej partii politycznej w Polsce. Dlaczego Płońsk? Konwencja krajowa PO w Płońsku spotyka się z pełną mobilizacją wśród działaczy, którzy liczą na bardzo wysoką frekwencję. Jak usłyszeliśmy, obecność jest istotna ze względu na zapewnienie kworum pozwalającego na zmianę statutu. Na miejscu muszą pojawić się też konkretni delegaci, więc również z tego powodu w PO słychać o pełnej mobilizacji. Sam Płońsk ma też być sygnałem, który wiąże się ściśle z powrotem Tuska. Jego przekaz jest jasny - "spotykamy się dziś w terenie, bo za chwilę mamy wybory terenowe, a po nich to wy macie pójść w teren". Tego Platformie w kilku ostatnich wyborach brakowało. Stała się partią wielkomiejską, zapominającą o mieszkańcach mniejszych miejscowości i wsi. A to przecież sam Grzegorz Schetyna mawiał, że "wybory wygrywa się w Końskich", a nie w takich miastach jak Gdańsk, Kraków, Wrocław czy Szczecin. - Dlaczego Płońsk? To gest, że żyjemy nie tylko w Warszawie. Chcemy poszerzać elektorat - przekazał nam jeden z parlamentarzystów. - Przede wszystkim dobrze będzie się spotkać. Długo się wszyscy nie widzieliśmy, bo przecież nie będzie tu samych posłów, ale też wielu działaczy regionalnych, samorządowców, z którymi nie zawsze w pandemii można było się spotkać - dodaje inny. Łukasz Szpyrka Współpraca: Jakub Szczepański