Od trzech tygodni w Senacie funkcjonuje komisja nadzwyczajna, która bada sprawę możliwego nielegalnego wykorzystania systemu Pegasus w Polsce. Komisja nie ma uprawnień śledczych, ale stawiają się przed nią ci, którzy mogą mieć wiedzę w tej sprawie. Do tej pory byli to m.in. Krzysztof Brejza, Marian Banaś czy Michał Kołodziejczak. Ten ostatni wprost wskazywał, że jeszcze w 2019 roku, kiedy mógł być podsłuchiwany, dostał pewne informacje od Pawła Kukiza, wówczas członka sejmowej komisji służb specjalnych. Czy wobec tego komisja w Senacie rozważa zaproszenie Kukiza? - Jeżeli uznamy, że jest konieczne wyjaśnienie pewnych kwestii, to może go zaprosimy. Na razie jednak nie mamy takich planów. To, co mówił na jego temat pan Michał Kołodziejczak, jest tematem bardziej dla komisji ds. służb specjalnych lub ewentualnej komisji śledczej w Sejmie. Raczej mają z tym problem w Sejmie. Nie widzę na chwilę obecną przesłanek, by Paweł Kukiz miał nam dzisiaj dostarczyć nowych informacji na temat inwigilacji Pegasusem konkretnych ludzi - mówi Interii Gabriela Morawska-Stanecka. - Na razie rozmawiamy z tymi, którzy potwierdzają, że byli inwigilowani i posiadają konkretne informacje. A także ze specjalistami w tej materii i tymi osobami, którzy posiadają pewną wiedzę, jak np. szef NIK. Paweł Kukiz do żadnej z tych grup nie należy - precyzuje wicemarszałek Senatu. - Rozumiem, że media chciałyby zobaczyć Pawła Kukiza i mieć atrakcyjne obrazki, ale nasza komisja nie została powołana i nie działa po to, by dostarczać mediom sensacji, ale by wyjaśnić sprawę. Nie chcemy, by zrobiono w mediach z tej komisji show, bo kluczowe jest wyjaśnienie sprawy, a finalnie stworzenie ustawy, która będzie zapobiegać podobnym przypadkom w przyszłości - podkreśla. Kto więc może pojawić się na najbliższych posiedzeniach komisji? Jej członkowie przyglądają się różnym wątkom, bo sprawę uważają za rozwojową. W poniedziałek pojawiła się informacja, że system Pegasus był wykorzystywany na szeroką skalę, w kontekście politycznym, w Izraelu. - To nowa informacja, więc na ten konkretny temat jeszcze nie rozmawialiśmy. Rozmawiamy o tym, kogo zaprosić z zagranicy, ale nie przedstawiamy naszych planów za pośrednictwem mediów - mówi nam Morawska-Stanecka. NIK zabrał głos w sprawie inwigilacji Członkowie komisji z uwagą przyglądali się też poniedziałkowej konferencji Najwyższej Izby Kontroli, która miała rozwiać wątpliwości wokół sprawy, o której zrobiło się głośno w weekend - NIK informowała wtedy o kilkuset atakach na urządzenia mobilne kontrolerów, prawdopodobnie Pegasusem. Konferencja była początkiem wycofywania się z tych słów, bo zamiast kilkuset pozostały wyłącznie trzy podejrzenia co do użycia tego systemu. - Konferencja? Przyznam szczerze, że na razie nic nowego dla nas nie wniosła. Poza informacją, że Najwyższa Izba Kontroli jest w kontakcie z Citizen Lab. Spodziewajmy się, że w ciągu kilku dni będą jakieś konkretne informacje w tej sprawie, które ewentualnie mogłyby komisji dostarczyć nowej wiedzy - mówi Morawska-Stanecka. Wśród trzech osób, które mogły paść ofiarami podsłuchiwania w NIK, był również społeczny doradca prezesa, a prywatnie syn, Jakub Banaś. - Nie chciałabym, aby komisja była angażowana w spór polityczny między prezesem NIK a rządem. Tego typu kwestie polityczne nie są przedmiotem zainteresowania komisji i nie wiem, czy chcielibyśmy go wysłuchiwać, chyba że okazałoby się, że również był inwigilowany za pomocą tego systemu. Sam Marian Banaś stawał przed komisją, ale nas interesowała sprawa nieprawidłowości przy zakupie Pegasusa, a nie kwestie polityczne, które przy okazji oczywiście też wybrzmiały - nie ukrywa wiceprzewodnicząca komisji. Tymczasem, jak podawała Interia, w NIK prowadzone są zaawansowane prace związane z kontrolą w tej sprawie, choć ma się ona odbywać wyłącznie w kompetencyjnych ramach tej instytucji. A te są ograniczone. - W przypadku NIK możemy mieć do czynienia z dwoma pikami ataków na urządzenia mobilne kontrolerów - pierwszy przy okazji wyborów kopertowych, a drugi przy okazji raportu w sprawie wyników kontroli Funduszu Sprawiedliwości. Te okoliczności wskazywałyby na polityczny charakter tych ataków. Ten drugi jest również ciekawy z uwagi na fakt, że ze środków z tego Funduszu zakupiono Pegasusa. Ale czy do tych ataków doszło, choćby w małym stopniu, przy użyciu Pegasusa? Dopóki nie ma takiego potwierdzenia, nie możemy niczego przesądzać. Oczywiście sam fakt, że ktoś inwigilował kontrolerów NIK, jest niespotykanym skandalem i sprawa ta wymaga wyjaśnienia przez prokuraturę. Okaże się niebawem, czy również przez naszą Komisję - podkreśla Morawska-Stanecka.