Janusz Korwin-Mikke gościł w programie "Woronicza 17" w TVP Info 17 października. Dyskusja dotyczyła głównie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, a także relacji Rosji z Białorusią. Na koniec ożywionej rozmowy Korwin-Mikke rzucił: "zobaczycie, co się stanie 8 listopada!". Wideo z tamtej rozmowy internauci przypomnieli dzisiaj. Od rana bowiem sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest napięta, a w stronę Kuźnicy przesuwała się znaczna grupa migrantów. Internauci jednocześnie zaczęli zastanawiać się, czy tamta wypowiedź Korwin-Mikkego ma związek z tym, co dzieje się w strefie stanu wyjątkowego. Co się miało wydarzyć 8 listopada? Jedni zaczęli nazywać polityka "jasnowidzem" lub "prorokiem", a inni wprost zarzucają mu współpracę z KGB. Co miał na myśli Korwin-Mikke? Zapytaliśmy samego zainteresowanego. - Miałem na myśli to, co dzieje się w relacjach Rosji z Białorusią. Jeszcze przed manewrami Zapad’21 Putin wziął Łukaszenkę na rozmowy ostatniej szansy i tym razem obiecał mu, że do 8 listopada ZBiR (Związek Białorusi i Rosji - red.) na pewno będzie uruchomiony. I rzeczywiście, kilka dni temu ustalono 28 wspólnych programów integracyjnych, które w praktyce oznaczają ujednolicenie struktury. To wygląda bardzo poważnie - tłumaczy Interii Korwin-Mikke. Na dowód tych słów polityk przytacza kilka informacji z przeszłości. - Gdy prezydentem Rosji był Borys Jelcyn, Łukaszenka rzucił hasło, żeby zawiesić Związek Białorusi i Rosji. Odkąd prezydentem Rosji został Władimir Putin, nadzieje Łukaszenki zostały rozwiane i od tej pory robi co może, żeby nie dać się wciągnąć w jedną strukturę. Wykręca się jak może, a Putin robi dużo, by wciągnąć Białoruś do Federacji albo chociaż reaktywować ZBiR-a - ocenia. Korwin-Mikke: Rosję bardzo lubię, ale im dalej od Polski, tym bardziej ją lubię Jeden z liderów Konfederacji jednocześnie przekonuje, że nie należy łączyć jego słów sprzed trzech tygodni z tym, co dziś dzieje się na granicy z Białorusią. Dodaje, że wolałby, by to Białoruś, a nie Rosja, wciąż była naszym sąsiadem na Wschodzie. - Szturm na naszą granicę ma z tym mały związek, ale gdyby rzeczywiście Putin się wściekł i przejął Białoruś, to oczywiście różnie mogłoby się skończyć. Pytanie, czy Polska miałaby się cieszyć z tego powodu. Ja bym się nie cieszył, bo wolę mieć problem na granicy z Łukaszenką niż wojska rosyjskie na granicy. Rosję bardzo lubię, ale im dalej od Polski, tym bardziej ją lubię - podkreśla. Korwin-Mikke podaje też, nie powołując się na źródło informacji, że "szykuje się duży przerzut" w najbliższych dniach na naszej wschodniej granicy. - Dochodzą do mnie informacje, że szykuje się duży przerzut. W najbliższych dniach ma być przerzuconych około 1000 osób naraz. Niestety, rozwścieczyliśmy Aleksandra Łukaszenkę. W zupełnie niesprowokowany sposób zaatakowaliśmy reżim Łukaszenki. Nic dziwnego, że się teraz na nas odgrywa. A swoją drogą jego metody są niedopuszczalne - uważa polityk Konfederacji. Czytaj też: Barbara Kurdej-Szatan o Straży Granicznej. Fala krytyki i materiał w "Wiadomościach"