Jarosław Gowin był jednym z kilku liderów partii opozycyjnych, którzy spotkali się we wtorek podczas specjalnej konferencji organizowanej przez byłych prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego. To pierwszy raz, kiedy lider Porozumienia pojawił się w takim gronie, odkąd latem 2021 roku opuścił rząd Zjednoczonej Prawicy. Wtorkowe spotkanie, choć w głównej mierze poświęcone polityce bezpieczeństwa, zdominowały doniesienia dotyczące tworzącej się jednej, wielkiej, wspólnej listy wyborczej partii opozycyjnych. "Podkręcał" je przewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty, który mówił kilka dni wcześniej na konferencji prasowej: "Informuję, że opozycja jest dogadana, że opozycja wspólnie planuje przyszłość, że opozycja wspólnie stworzy rząd i opozycja się nie da skłócić". Nic więc dziwnego, że po tych słowach opinia publiczna i wyborcy opozycji wiele oczekiwali od wtorkowego spotkania. Nastroje tonowali natomiast liderzy innych formacji, którzy informowali, że do porozumienia jeszcze daleka droga. Konferencja bez politycznego przełomu Sama konferencja nie przyniosła przełomu, jeśli chodzi o kształt jednej listy wyborczej, ale wielu obserwatorów zwróciło uwagę na obecność w tym gronie właśnie Gowina. Co więcej, lider Porozumienia miał też swój czas na wygłoszenie krótkiego przemówienia, ale zaskoczyło to wyłącznie mniej bacznych obserwatorów, bo Gowin od początku był przewidziany na liście mówców. Co więcej, jego nazwisko znajdowało się na plakacie promującym wydarzenie. W krótkiej rozmowie zapytaliśmy samego Jarosława Gowina, czy po odejściu z rządu po raz pierwszy we wtorek poczuł się częścią opozycji. - Czuję się częścią opozycji od przeszło roku. O tym, czy Porozumienie jest w opozycji, czy jednak nie, będzie decydowało samo Porozumienie, a nie politycy innych formacji - powiedział Interii. Politycy Lewicy i PO ostro o współpracy z Gowinem Tymczasem politycy innych formacji już dziś głośno wyrażają swoje niezadowolenie w związku z aktywnością Gowina. Niektórzy z nich, jak Bartłomiej Sienkiewicz czy Izabela Leszczyna z Platformy Obywatelskiej, wprost mówią, że nie widzą go na wspólnych listach. Zarzucają mu m.in. "siedmioletnie psucie porządku prawnego wspólnie z PiS". Leszczyna mówiła w RMF, że z Gowinem "czułaby się tak, jakby do rządu wzięła kawałek Jarosława Kaczyńskiego". Sienkiewicz napisał na Twitterze: "Niech J. Gowin idzie w przyszłych wyborach z PSL W. Kosiniaka-Kamysza. Ich obu decyzja". Najbardziej jednoznaczni są natomiast politycy Lewicy. Maciej Gdula: "Nie będzie opozycyjnego rządu z Lewicą, w którym jakąkolwiek funkcję pełniłby Jarosław Gowin". Co na to sam zainteresowany? - Nie dziwię się krytycznym głosom ze strony polityków Lewicy, bo ja też nie widzę się z nimi na jednej liście - mówi Interii Gowin. - Polityków Platformy Obywatelskiej przestrzegałbym natomiast przed tego typu sekciarskim myśleniem. Taka postawa w prostej drodze może prowadzić do ich trzeciej porażki z Prawem i Sprawiedliwością - uważa lider Porozumienia. Politycy opozycji mają sporo czasu na ustalenie odpowiedniej techniki wyborczej i ostateczną decyzję co do kształtu list. Wybory parlamentarne mają się bowiem odbyć jesienią 2024 roku. Łukasz Szpyrka