Piotr Zgorzelski w ostatnich tygodniach jest najaktywniejszym politykiem Polskiego Stronnictwa Ludowego. W mediach pojawia się zdecydowanie częściej niż lider partii Władysław Kosiniak-Kamysz. Czy to oznacza, że marszałek Sejmu ma ochotę zająć fotel prezesa PSL? Niekoniecznie. Wybory władz nowej kadencji w PSL miały się odbyć w 2020 roku, ale z powodu pandemii zostały przesunięte o rok. Plan zakłada, że odbędą się w listopadzie 2021 roku, choć niektórzy członkowie klubu chcą ich przyspieszenia z uwagi na krótki czas pozostały do kolejnych kampanii wyborczych w 2023 roku. Formalnie Władysław Kosiniak-Kamysz, który już zapowiedział, że będzie ubiegał się o reelekcję, musi mieć kontrkandydata, bo tego wymaga statut. Kto nim będzie? Na giełdzie najczęściej pojawia się nazwisko Piotra Zgorzelskiego, choć niewykluczone, że rywalem Kosiniaka-Kamysza będzie figurant - czyli ktoś, kto nie ma szans na zwycięstwo, byle tylko "przyklepać" wygraną Kosiniaka-Kamysza. W kuluarach słyszymy, że na razie nie ma pomysłu na oponenta dla prezesa PSL. - Pozycja Władka jest bezdyskusyjna. Może mu trochę zarzucają, że chce budować szersze koalicje, ale innej drogi nie ma. Zgorzelski? Nie ma szans, a pewnie i sam nie chciałby startować przeciwko Władkowi - słyszymy w klubie Koalicja Polska-PSL-UED-Konserwatyści. Atut lidera Kosiniak-Kamysz ma mieć jeden atut, który w zasadzie wyklucza pozostałych polityków PSL w drodze o wygraną - dba o struktury terenowe. Natychmiast po przegranych wyborach prezydenckich lider partii nie zaszył się, nie wyjechał na urlop, ale wziął się do pracy. Odwiedzał, osobiście lub online, kolejne małe miejscowości, które są matecznikiem PSL. Terenowi działacze partii mają czuć się "zaopiekowani" przez lidera i dlatego jego pozycja jest niepodważalna. Taka zresztą jest specyfika tej formacji. W 2012 roku doszło do największej wyborczej niespodzianki w PSL - Janusz Piechociński pokonał wieloletniego lidera Waldemara Pawlaka dlatego, że objeżdżał małe miejscowości i miał stały kontakt z tzw. terenem. Pawlak tego nie robił, a zamiast takiej pracy skupił się na działaniach w rządzie i występach w telewizji. Teraz podobnie jest ze Zgorzelskim. Choć wyraźnie wyrósł na postać numer dwa w PSL, to nie wykonuje dużej pracy w terenie. A to ma być koronny dowód na to, że nie planuje kandydowania na fotel prezesa partii. Sam Zgorzelski powiedział Interii: - Wspierałem, wspieram i będę wspierał Władysława Kosiniaka-Kamysza. Do głowy by mi nie przyszło, żeby zagrażać prezesowi. To mój kandydat na to stanowisko. Dokąd będzie chciał nim być, może na mnie liczyć. Kosiniak-Kamysz to człowiek, który ciężko pracuje i przeprowadził PSL przez Morze Czerwone, najtrudniejszy okres. Nie można niczego mu zarzucić. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie robią sobie takich rzeczy - usłyszeliśmy. Kiedy zapytaliśmy o ostre słowa w mediach, wicemarszałek odpowiedział: - Moje czyny świadczą o mnie. Tyle mogę powiedzieć. Kłopot w tym, że barwne wypowiedzi Zgorzelskiego nie każdemu w klubie przypadają do gustu. Niektórych mierzi, że wdaje się on w słowne przepychanki w momentach, w których nie jest to potrzebne. Tak było ostatnio przynamniej w dwóch przypadkach. W programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News ostro przekomarzał się wiceministrem Marcinem Ociepą z Porozumienia. "Mam wrażenie, że PSL doczekało się własnej Marty Lempart. Wulgarnej, manipulującej i mówiącej nieprawdę" - mówił Ociepa. Zgorzelski nie pozostawał mu dłużny. "Jeśli pan minister wykazuje się tak wielką troską o te dzieci - co jest w sumie chwalebne - to może wasze środowisko wprowadzi program adopcyjny i będziecie je adoptować" - mówił Zgorzelski. "Wyskakuje z każdego miejsca w sieci" Kolejne starcie Zgorzelski zanotował z Szymonem Hołownią. Wicemarszałek Sejmu napisał na Twitterze, że lider Polski 2050 to "człowiek o mentalności kreta". Hołownia odpowiedział, że Zgorzelski to "człowiek o mentalności ciecia". W klubie Koalicji Polskiej obawiają się, że tego typu starć i niepotrzebnych aktywności może być więcej, bo Zgorzelskiego po prostu jest za dużo. - Za bardzo uwierzył w swoje umiejętności medialne. Udziela wywiadu za wywiadem, wyskakuje z każdego miejsca w sieci. Jest go za dużo, bo jak się sili na oryginalność, to nie zawsze wychodzi dobrze. Oby nie skończyło się jak z Ryszardem Petru - mówi nam jeden z polityków koalicji. - Zgorzelski jest architektem Koalicji Polskiej, dlatego nie można wykluczyć, że ktoś chce osłabić jego pozycję - dodaje inny z naszych rozmówców. Według naszych informacji niektórzy działacze chcą się zwrócić do Władysława Kosiniaka-Kamysza, by ten przystopował aktywności medialne marszałka, bo Zgorzelski, mimo że jest drugą twarzą PSL, staje się dla partii małym obciążeniem. Jakub Szczepański, Łukasz Szpyrka