- Było to dość kuriozalne wydarzenie medialne. Największym przegranym tej debaty jest Telewizja Polska finansowana z publicznych pieniędzy. Format debaty z minutowym czasem na odpowiedź jest chybiony. Dobór tematów i sformułowania niektórych pytań były skandaliczne - oburza się w rozmowie z Interią dr Adam Gendźwiłł, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego i ekspert Fundacji Batorego. - Jedno z pytań było na przykład skonstruowane jako polemika z Rafałem Trzaskowskim. To bardzo słaby zabieg. Nie spodziewałem się też, że w telewizji publicznej padnie pytanie zachęcające do dyskusji na temat sensowności szczepień. To otworzyło pole do pseudonaukowych spekulacji niektórych kandydatów. Ogólnie zadawane pytania były zupełnie obok problemów Polaków, co zresztą kandydaci co chwila sygnalizowali. Moim zdaniem były absurdalne - podkreśla Gendźwiłł. Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego i ekspert fundacji Batorego ocenił też dla Interii wystąpieniami poszczególnych kandydatów. Oceny oparł głównie na porównaniu ich do występów w majowej debacie. - Prezydent Andrzej Duda wypadł podobnie do występu w pierwszej debacie, w mojej ocenie - dość przeciętnie. Powtarzał się, w jego wypowiedziach było sporo frazesów, momenty zawahania. W oczywisty sposób w tej debacie był w najtrudniejszej sytuacji, bo zbierał ciosy za swoją prezydenturę i za działania całego obozu rządzącego - uważa Gendźwiłł. - Moim zdaniem słabiej niż w pierwszej debacie wypadł Szymon Hołownia, choć zaproponował dobrą puentę na koniec. Wcześniej zaatakował prezydenta Dudę w sprawie komisji ds. pedofilii, ale był to atak nieprecyzyjny - dodał. - Władysław Kosiniak-Kamysz wypadł solidnie, porównywalnie z pierwszą debatą. Cały czas próbuje wypracować sobie centrową pozycję, apelować o zgodę, odwoływać się do umiarkowania, ludowych korzeni, wybić się trochę poza ten polaryzujący podział - ocenił Gendźwiłł. - Krzysztof Bosak tym razem słabiej. W pierwszej debacie był świetnie przygotowany, punktował wtedy prezydenta Dudę i PiS. Teraz się trochę gubił, powtarzał, może zmęczenie materiału odegrało swoją rolę - zastanawiał się politolog. Po raz pierwszy w debacie udział wziął natomiast Rafał Trzaskowski. W pierwszej odsłonie kampanii kandydatem PO na prezydenta była Małgorzata Kidawa-Błońska. Trzaskowski zastąpił ją w wyścigu po prezydenturę i - zdaniem eksperta - lepiej poradził sobie w debacie. - Rafał Trzaskowski był dziś w mocnym świetle, nie tylko ze względu na dobór pytań i zachowanie prowadzącego debatę. Na tle innych kandydatów był na pewno wyrazistą postacią. Wypadł bardziej ofensywnie niż Małgorzata Kidawa-Błońska w pierwszej debacie, nie nawiązał jednak bezpośredniego kontaktu z Dudą. Poruszał moim zdaniem zbyt wiele kwestii w zbyt krótkim czasie - ocenił Gendźwiłł. Łukasz Szpyrka