Znów robi się gorąco w Zjednoczonej Prawicy. Najpierw Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" przestrzegł koalicjantów, że "dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie". Jarosław Gowin w rozmowie z Marcinem Fijołkiem w Polsat News odniósł się do tych słów i wskazał na poważne problemy wewnątrz koalicji rządzącej. - Jeżeli nie porozumiemy się w ramach Zjednoczonej Prawicy, alternatywą będą przyspieszone wybory - mówił Gowin. - Obóz Zjednoczonej Prawicy wszedł na niebezpieczną ścieżkę, którą niektórzy komentatorzy nazywają drogą ku AWS-izacji, czyli wewnętrznego rozkładu. Ale można z tej ścieżki jeszcze zawrócić. To wymaga, przede wszystkim, szczerych rozmów w cztery oczy w gronie trzech liderów - podkreślił. - Ale to on to robi! - piekli się europoseł PiS Witold Waszczykowski. - To on zaczyna dzielić, tworzyć frakcje i AWS-izację. Do kogo więc mówi? Niech po prostu spojrzy w lustro - sugeruje. Interesujących wypowiedzi Gowina w Polsat News było zdecydowanie więcej. Jego słowa wywołały burzę w szeregach Prawa i Sprawiedliwości. Nasi rozmówcy przekonują, że po raz kolejny Gowin niebezpiecznie krąży wokół stabilności obozu rządzącego. "Prorosyjskość" Gowina a PiS Gowin mówił m.in. o planowanym nowym sojuszu Prawa i Sprawiedliwości z węgierskim Fideszem i włoską Ligą. Przyznał, że jego Porozumieniu zdecydowanie bliżej do wartości chadeckich, więc Europejskiej Partii Ludowej, do której należą też Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe. - Polityka to także matematyka, drogi Jarosławie - przypomina Ryszard Czarnecki. - Mamy 27 europosłów, co skądinąd stanowi rekord naszej obecności w PE. 24 posłów ma PiS, dwóch Solidarna Polska, a jeden jest z Porozumienia. Ten jeden to jednak Adam Bielan, który na pewno wskazówek Gowina nie posłucha. Te rozważania mają więc charakter czysto akademicki. Nikt ze Zjednoczonej Prawicy w chadecji nie wyląduje, bo jeden jedyny poseł Porozumienia współpracuje z nami. Trochę to oświadczenie przypomina oświadczenie Jana bez Ziemi, bo nie ma posłów. Co do meritum, przyjęcie lewicowej posłanki do Porozumienia nie jest przykładem zwrotu ku Chrześcijańskiej Demokracji - uśmiecha się Czarnecki. Gowin idzie jednak krok dalej i jako pierwszy polityk Zjednoczonej Prawicy mówi o "prorosyjskim nurcie" negocjacji PiS w sprawie nowej frakcji w Europarlamencie. Nie jest bowiem tajemnicą, że zarówno Matteo Salvini, jak i Viktor Orban mają dobre relacje z Kremlem. Tyle tylko, że do tej pory takiego argumentu używała opozycja, a nie główny koalicjant największej partii w Polsce. Radosław Fogiel, szef biura PiS ds. międzynarodowych: - Oczywiście każdy sobie decyduje, do kogo jest mu bliżej. Muszę jednak powiedzieć, że trzeba dużych pokładów bardzo dobrej woli, by w EPL dostrzegać chadeckich polityków, a jednocześnie nie dostrzegać, w kontekście prorosyjskim, wieloletnich działań głównej partii EPL, czyli niemieckiego CDU/CSU, które buduje z Rosją Nord Stream 2 i twierdzi, że to projekt biznesowy. - Niech się Gowin nie obraża na rzeczywistość polityczną Włoch, Francji i Niemiec, bo tam wszystkie partie, niestety, mają inną wrażliwość niż Polacy, Bałtowie, Skandynawowie. Przypomnę, że należące do EPL CDU od kilkunastu lat ciężko pracuje, żeby ponad głowami Polski i całej UE doprowadzić do zakończenia budowy Nord Stream 2. I to jest właśnie przykład prorosyjskości - twierdzi Czarnecki. - Ugrupowaniu Gowina nie przeszkadza fakt, że główna siła chadecji jest twarzą tego projektu po stronie niemieckiej. Przypomnę też, że ikona chrześcijańskiej demokracji, były kanclerz Austrii Wolfgang Shussel jest w radzie nadzorczej Nord Stream, zresztą tak jak Gerhard Schroeder. Jak widać, jeśli mamy mówić o prorosyjskości, to chadecja jest obarczona grzechem nie tyle noszenia głupawych t-shirtów z Putinem, co jest obarczona realnymi grzechami współpracy z Rosją Putina - dodaje europoseł PiS. "Recepta na upadek rządu" Tymczasem marszałek Sejmu z ramienia PiS Ryszard Terlecki przyznał nawet, że "najchętniej pozbyłby się koalicjantów". Czy to zapowiedź kolejnego głębokiego konfliktu w Zjednoczonej Prawicy? - Sytuacja, jaką mamy w Polsce, czyli wojna z zarazą, wymaga jedności. Przynajmniej jedności w Zjednoczonej Prawicy. To mój apel. Nie podzielam więc opinii pana Gowina, bo to recepta na rozbijanie w tej chwili Zjednoczonej Prawicy, recepta na upadek rządu i na chaos. Dziś Polska nie może sobie pozwolić na chaos. W trudnej sytuacji rozgrywkę prowadzi więc partia, która nie ma szans, żeby rządzić, bo przecież nawet samodzielnie nie ma szans na wejście do parlamentu - uważa Waszczykowski. W co więc gra Jarosław Gowin? Coraz częściej z obozu władzy dobiegają głosy o możliwych przedterminowych wyborach, mimo że formalnie wydaje się, że Zjednoczona Prawica ma stabilną większość. Kluczowe może okazać się głosowanie w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Solidarna Polska już zapowiedziała, że zagłosuje inaczej niż PiS. "Za" powinno być Porozumienie, ale jak zaznaczył Gowin, chce jeszcze ustalić szczegóły w gronie koalicjantów. Czy jest to więc sygnał do kolejnych negocjacji, które jak w przypadku rekonstrukcji rządu, mogą przybrać charakter telenoweli? - Zakładam, że Gowin postawi nową cenę - nowe stanowiska lub zmiany w programie. To oczywiście jest dopuszczalne w polityce, ale robi się to w kuluarach, a nie w ten sposób. Każda taka prowokacja może się zakończyć nerwowymi ruchami i rzuceniem papierami na biurko - nie ukrywa Waszczykowski. - Jestem bardzo rozczarowany postawą pana Gowina. Był ministrem sprawiedliwości, był ministrem nauki, teraz jest ministrem rozwoju. Widać, że nigdzie nie może sobie zagrzać miejsca i zdobyć autorytetu. Próbuje zdobyć autorytet przez rozgrywki polityczne i politykierskie. To bardzo groźna zabawa. Myśmy już to przeżyli jako Prawo i Sprawiedliwość i bardzo bym przed tym przestrzegał - dodaje były szef MSZ. Pretensji Gowina do koalicjantów jest zresztą więcej. Od dwóch miesięcy politycy Porozumienia nie pojawiają się w mediach publicznych, a kłopoty wewnętrzne w partii miały mieć miejsce "przy wsparciu zewnętrznym" - w domyśle PiS. Gowin podnosi też, że tzw. rada koalicji to "formuła martwa". Żali z obu stron jest więc dużo. Pytanie, czy przełożą się one na konkretne działania polityczne, czyli np. rozpad koalicji rządzącej i przedterminowe wybory. Ryszard Czarnecki w tej kwestii jest optymistą. - Dla mnie to oczywiste, że w 2023 roku pójdziemy do wyborów minimum w tym samym składzie, bo siedem razy wygraliśmy. Minimum, bo możemy się jeszcze poszerzyć o ugrupowanie Pawła Kukiza - uważa europoseł PiS. Łukasz Szpyrka Rozlicz pit online już teraz lub pobierz darmowy program