Sytuacja Borysa Budki, jako lidera Koalicji Obywatelskiej, jest coraz trudniejsza. Miesiąc temu w Interii senator Bogdan Zdrojewski domagał się od niego pilnych reform w partii. Dał mu na to trzy miesiące, ale Budka musi gasić kolejny pożar. Ogień, który sam zaprószył. Od kilku dni trwa bowiem dyskusja na temat głosowania posłów opozycji w sprawie podwyżek wynagrodzenia najważniejszych osób w państwie, również parlamentarzystów. W piątkowym głosowaniu zdecydowana większość posłów Koalicji Obywatelskiej zagłosowała ramię w ramię z Prawem i Sprawiedliwością. A to nie spodobało się wyborcom, bo choć projekt pod głosowanie poddał PiS, wyglądało na to, że opozycja zawarła z partią rządzącą cichą koalicję. Po dwóch nerwowych dniach Budka wycofał się z tego pomysłu. Zarekomendował senatorom głosowanie za odrzuceniem projektu ustawy w całości. Refleksja przyszła wtedy, gdy grunt zaczął palić się pod nogami. Opinia publiczna była bowiem zbulwersowana nieodpowiedzialnym zachowaniem wszystkich polityków, ale głównie PO, która to partia od piątkowego głosowania zbiera regularne cięgi. Kolegium Klubu KO podzielone Na poniedziałkowej konferencji prasowej Budka został zapytany, kto wpadł na pomysł, by głosować wspólnie z PiS za podwyżkami dla posłów. Lider PO odpowiedział, że zostało to uzgodnione na "Kolegium Klubu Koalicji Obywatelskiej". Tymczasem Kolegium Klubu KO to ciało, w skład którego wchodzi 15 osób. Przewodniczącym i tym samym liderem KO jest Budka, a kolegium tworzą posłowie PO, Zielonych, Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej. Jak się okazuje, na Kolegium Klubu KO nie zapadła jednogłośna decyzja. Zdecydowany sprzeciw wyrazili bowiem Zieloni, ustami swojej przedstawicielki Małgorzaty Tracz. - Na Kolegium Klubu przedstawiłam jasne stanowisko Zielonych. Konsultowaliśmy ten projekt wewnątrz partii i uznaliśmy, że to nie czas na tego typu działania. Ważniejsze są dla nas realne problemy, jak walka z koronawirusem czy kwestia Europejskiego Zielonego Ładu. Przekazałam nasze stanowisko Borysowi Budce - mówi Interii Małgorzata Tracz. Zieloni pozostali konsekwentni. Zarówno Tracz, jak i dwójka pozostałych posłów - Urszula Zielińska i Tomasz Aniśko - zagłosowali przeciw podwyżkom dla polityków. Jak się okazało, była to dobra decyzja. - Uważam, że zachowaliśmy się tak, jak trzeba, nie ma tu żadnego bohaterstwa - dodaje Tracz. Zieloni opuszczą Koalicję Obywatelską? Na próbę została natomiast wystawiona lojalność koalicjantów, a sytuacja wewnątrz Koalicji Obywatelskiej jest bardzo napięta - jak wynika z naszych informacji. Czy napięć będzie więcej i w związku z nieuwzględnieniem głosu Zielonych posłowie ci opuszczą klub Koalicji Obywatelskiej? - Wystąpienie z Koalicji? Nie ma takich planów, najpierw emocje muszą opaść. O całej tej sytuacji musimy porozmawiać w Klubie KO. Zieloni od początku mieli jasne stanowisko i na szczęście nasz klub senacki wycofał się z poparcia tego projektu. Mamy dużo tematów do rozmów, ale nie wolno podejmować pochopnych decyzji - uważa Tracz. Posłanka Zielonych ma niebawem rozmawiać z liderem PO na temat tego, co się wydarzyło. Piątkowe głosowanie sprawiło, że kryzys wizerunkowy i wewnętrzny w PO spoczywa na barkach Budki. Tym bardziej, że podejmował decyzje mimo wyraźnego głosu sprzeciwu części posłów KO. - Będziemy rozmawiać zarówno z Borysem Budką, jak i w szerszym gronie koalicjantów. Oczywiście wchodzimy w skład KO, ale jesteśmy niezależną partią i możemy głosować tak, jak chcemy. Tak też zrobiliśmy w piątek i okazało się to słuszne - podkreśla Tracz. W piątkowym głosowaniu zaledwie dziewięciu parlamentarzystów KO zagłosowało przeciw. To Tracz, Aniśko i Zielińska z Zielonych, a także Cezary Grabarczyk, Klaudia Jachira, Franciszek Sterczewski, Monika Rosa, Michał Szczerba i Tomasz Zimoch. Ten ostatni już oficjalnie domaga się ustąpienia Budki z funkcji szefa klubu parlamentarnego. Łukasz Szpyrka