- Zero zaskoczenia. Wszyscy wiedzą, jaki to człowiek - mówi wieloletni polityk Prawa i Sprawiedliwości, którego pytamy o postać Macierewicza, prace podkomisji smoleńskiej i ustalenia reportera TVN24 Piotra Świerczka. - Patrząc dzisiaj na to z perspektywy czasu, nie potrafię pojąć, jak ten człowiek mógł zostać szefem MON. Na całe szczęście udało się to jakoś wyprostować, przynajmniej w dużej części - dodaje nasz rozmówca. Inny z naszych rozmówców, człowiek z otoczenia premiera: - Macierewicz wykorzystuje tę komisję w różny sposób. Pokazuje swoją siłę wyłącznie w okolicach 10 kwietnia. Ale brutalna prawda dla naszego obozu jest taka, że lepszej komisji mieć już nie będziemy. Nie mając ani wraku samolotu, ani czarnych skrzynek nie można sprawdzić, jak to wszystko w rzeczywistości wyglądało. Machinacje Macierewicza Macierewicz, a za jego sprawą również cała podkomisja smoleńska, przez lata nie mieli z tym jednak problemów, konsekwentnie przekonując opinię publiczną, że na pokładzie prezydenckiego Tupolewa doszło do wybuchów - ich liczba i lokalizacja zmieniały się w zależności od przedstawianej wersji - a Lech Kaczyński i 95 innych osób zginęło w wyniku zamachu. Ustalenia magazynu "Czarno na białym" po raz pierwszy w tak jednoznaczny sposób podważają stanowisko i wyniki prac kierowanego przez Macierewicza zespołu. W materiale "Siła kłamstwa" głos zabierają głównie ludzie, którzy w komisji pracowali lub z nią współpracowali. Pod nazwiskami mówią wprost, że ich analizy, badania i eksperymenty były przez kierownictwo komisji i samego Macierewicza traktowane wybiórczo bądź manipulowane. Wyniki i wnioski negujące tezę o wybuchach na pokładzie Tupolewa i zamachu jako przyczynie katastrofy - były konsekwentnie pomijane. Macierewicz odpowiada - Ktoś, kto już nie pracuje w komisji mówi, że ta komisja jest zła. Ale równie dobrze można powiedzieć, że mówi tak, bo skonfliktował się z Macierewiczem albo miał większe aspiracje, których w komisji nie spełniono - mówi w rozmowie z Interią prominentny polityk PiS-u. I dodaje: - Bardzo jednostronny reportaż telewizji, która nie zachowuje neutralności w tej kwestii. Nie przyjmuję tego reportażu TVN-u jako prawdy objawionej. To co zostało przedstawione w oświadczeniu komisji całkowicie neguje tezy materiału TVN-u. Podkomisja smoleńska odniosła się do reportażu "Czarno na białym" już po kilku godzinach od jego emisji. W obszernym oświadczeniu odrzuca wszelkie wątpliwości i zarzuty, które zawarte zostały w materiale TVN24. Na koniec podkomisja zauważa, że "atak TVN jest w czasie ściśle związany z wystąpieniem Podkomisji do Federacji Rosyjskiej z żądaniem zwrotu wraku". "W sytuacji, gdy Podkomisja żąda od strony rosyjskiej zwrotu kluczowych dowodów w sprawie, te same media atakują Podkomisję, usiłując podważyć wiarygodność badań przez nią przeprowadzonych" - czytamy w oświadczeniu. Macierewicz przypomina również, że "w dniu 11 kwietnia 2022 r. Podkomisja opublikowała raport z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu 154 M nr 101, gdzie określiła przyczynę katastrofy, którą był akt bezprawnej ingerencji. Dokument ten stanowi oficjalne stanowisko państwa polskiego w zakresie przyczyn katastrofy smoleńskiej". Zero zaskoczenia Politycy PiS-u nawet na offie bardzo niechętnie rozmawiają o reportażu TVN-u. Większość zasłania się tym, że materiału (rzekomo) nie oglądała albo jest zajęta swoimi obowiązkami. Padają też argumenty o tym, że podkomisja smoleńska wydała oświadczenie i odparła w nim wszystkie zarzuty pod swoim adresem albo że reportaż TVN-u jest nieobiektywny, ponieważ stacja od lat ma jasne stanowisko w kwestii katastrofy smoleńskiej, co ciąży na jej obiektywizmie w tej sprawie. - Pytanie, kto w co wierzy. Jedni uwierzą w oświadczenie podkomisji, inni uwierzą w ustalenia TVN-u - słyszmy od jednego z rozmówców. Ci, którzy na rozmowę o nadużyciach Macierewicza przy pracach podkomisji znajdują czas i ochotę, mówią o sprawie bardzo bezpośrednio. - Tego człowieka już nie ma. Wypadł z systemu. Kiedyś był potężny w partii i w elektoracie, ale to już przeszłość. Trwa proces doczyszczania PiS-u, rządu i państwa z ludzi z jego środowiska - tłumaczy nam polityk z Nowogrodzkiej. Wątek "doczyszczania" PiS-u z przedstawicieli środowiska byłego szefa MON powraca zresztą częściej. - Słabnącą pozycję Macierewicza w PiS-ie pokazuje niedawna dymisja Piotra Naimskiego, jednego z jego najbliższych ludzi. Tych ludzi Macierewicza już wielu nie zostało, a będzie ich coraz mniej - dodaje inne z naszych źródeł. Kluczowe pytanie brzmi, czy to, o czym opinię publiczną poinformował TVN24 było wiadome najważniejszym osobom w PiS-ie i w państwie. - Myślę, że i tak, i nie. Do pewnego stopnia na pewno tak, ale Macierewicz dużo robił też na własny rachunek, bo zawsze miał silne poczucie niezależności - przyznaje dobrze rozeznany w sprawie polityk PiS-u. - Nikogo to u nas nie dziwi. Wszyscy co bardziej światli intelektualnie działacze i politycy wiedzieli, mieli świadomość, co i dlaczego Macierewicz robił w tej komisji - dodaje. Inflacja groźniejsza niż Macierewicz Mimo dużego echa, którym rozszedł się reportaż "Czarno na białym", próżno oczekiwać, żeby wywołał jakieś tąpnięcie w szeregach PiS-u albo zaważył na losach samego Macierewicza. - Góra patrzy na niego dzisiaj tak, że narobił nam dużo różnych problemów i to jest kolejny - mówi w rozmowie z Interią polityk PiS-u z rządu. Po chwili dorzuca: - Nic go za to nie spotka. Co miało go spotkać, to go już spotkało. To postać marginalna w dzisiejszym PiS-ie. Od innych naszych rozmówców słyszmy jednak, że chociaż wpływy Macierewicza w PiS-ie czy zwłaszcza w obozie Zjednoczonej Prawicy są dzisiaj śladowe, to dla sporej części wyborów obozu władzy wciąż jest to figura znacząca. - Dla mniej więcej 15 proc. naszego elektoratu Smoleńsk to wciąż jest sprawa fundamentalna, teza z zamachem jest więcej niż wiarygodna, a Macierewicz to wielki patriota i obrońca Polski - wyjaśnia jeden z informatorów Interii. Nieliczni, którzy próbują Macierewicza w jakiś sposób bronić, podkreślają jego niezłomność w realizacji powierzonych mu zadań, a także to, że już w latach 90. naruszył interesy wielu wpływowych grup. - Problem polega na tym, ze kwestia Smoleńska jest tego typu sprawą i pod względem emocji, i swojej wagi, że kto by nad nią nie pracował, byłby obiektem ataków - broni Macierewicza jeden z posłów PiS-u. - To jest temat niezwykle niewygodny dla drugiej strony, bo odpowiedzialność polityczna za to, co się tam wydarzyło jest ewidentnie po stronie naszych poprzedników - wrzuca kamyczek do ogródka opozycji. Nasi rozmówcy podkreślają jednak, że publikacje takie jak reportaż Piotra Świerczka tylko pogłębiają brak zaufania rodzin smoleńskich do Macierewicza i jego podkomisji. Byłemu szefowi MON i jego ludziom nie ufają już nawet rodziny bardzo blisko związane z obozem władzy. - To jest niepojęte. Zupełnie nie dziwię się, że te rodziny, nawet te z naszej strony, wieszają dziś na nim psy - zżyma się jeden z polityków PiS-u, którego o to pytamy. Dopytywany o to, czy kolejny skandal wokół Macierewicza i Smoleńska nie zaszkodzi i tak przeżywającemu ciężkie dni obozowi władzy, odpowiada: - Nie zaszkodzi nam. Nam szkodzą dzisiaj inflacja i niskie temperatury, a nie Macierewicz.