- Nie chcę być wicepremierem, który głównie zajmuje się działalnością partyjną, a przynajmniej 70-80 proc. czasu temu poświęcam. W bardzo krótkim czasie już z tej funkcji zrezygnuję - zapewnił kilka dni temu w rozmowie z Polską Agencją Prasową Kaczyński. Podkreślił, że "przy takiej dużej aktywności jako szefa partii niepołączalne jest to z byciem wicepremierem". Po niespełna tygodniu perspektywa prezesa odrobinę się jednak zmieniła. - Dziś nie byłbym już w rządzie od dłuższego czasu, gdyby nie wojna na Ukrainie - przyznał wicepremier na antenie Radiowej Trójki. Porządek w papierach - Prezes od dawna to planuje i to się na pewno wydarzy, podejrzewam, że w bliskiej przyszłości. Plan jest taki, że wicepremierem ds. bezpieczeństwa zostanie Błaszczak (Mariusz Błaszczak, szef MON - przyp. red.) i on przejmie obowiązki prezesa, a prezes poświęci się już wyłącznie partii - słyszmy na Nowogrodzkiej. Sam Kaczyński przyznał niedawno, że minister obrony jest do tej roli przymierzany, ale nie przesądził, że to on zostanie jego następcą. Bliski współpracownik prezesa: - Nie będę ukrywać, że obawiamy się histerii, jaką rozpętałaby opozycja, jeśli prezes odszedłby z funkcji wicepremiera ds. bezpieczeństwa w trakcie wojny w Ukrainie. Z drugiej strony, gdyby kierować się tym kryterium, to powinien być wicepremierem do końca tego konfliktu, niezależnie, kiedy on się skończy, a przecież może się skończyć nawet po naszych przyszłorocznych wyborach. Wojna w Ukrainie jako jedyna kwestia zatrzymująca Kaczyńskiego w rządzie to jednak tylko oficjalna linia Nowogrodzkiej. - Jest cały szereg powodów - od tych stricte politycznych do tych bardziej systemowych - tłumaczy Interii jeden z polityków PiS-u. Nasi rozmówcy przyznają, że Kaczyński bardzo chciałby odejść z rządu i, co podkreślał zresztą wielokrotnie, skupić się na kierowaniu partią oraz przygotowywaniu kampanii parlamentarnej. Jednak zarówno sytuacja w koalicji rządzącej, jak i problemy, z którymi musi mierzyć się rząd sprawiają, że prezes PiS-u chce odejść, kiedy sytuacja będzie możliwie uporządkowana. Mówi polityk z rządu: - Prezes wszystko robi na swoich warunkach, odejść też chce na swoich warunkach. Ma jeszcze kilka rozgrzebanych spraw, które chce zakończyć. Jedną z ostatnich była dopiero co przedstawiona ustawa o ochronie ludności. Prezes jest politykiem starej daty, nie odejdzie dopóki nie będzie mieć porządku w papierach. Wszystkie zmartwienia prezesa Co jeszcze jest do uporządkowania "w papierach"? Poza wojną w Ukrainie palącym problemem rządu jest dzisiaj kryzys inflacyjny i będąca jego efektem powszechna drożyzna. Na razie Zjednoczona Prawica nie odczuwa negatywnych skutków sondażowych wzrostu cen, ale nasi rozmówcy z obozu władzy są zgodni, że z biegiem czasu ta kwestia może rządzącym poważnie zaszkodzić. - W średniej perspektywie czasowej może nam przysporzyć sporo kłopotów. Dlatego nadal nie wykluczałbym scenariusza z wyborami wiosną przyszłego roku - tłumaczy jedno z naszych źródeł. Kontekst drożyzny i problemów kredytobiorców hipotecznych poruszył zresztą w niedawnym wywiadzie z Interią prof. Paweł Ruszkowski. - Zaraz będziemy mieć podwyżki rat po drugim kwartale, a potem przyjdzie kolejny cios po wakacjach, we wrześniu. Wówczas może się to mocniej odbić na sondażach Zjednoczonej Prawicy. Kredyty hipoteczne to miecz wiszący nad głową rządu - analizował socjolog polityki z Collegium Civitas. Drugą ważną kwestią, która nie jest jeszcze uporządkowana tak, jak życzyłby sobie tego prezes są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Polski KPO został zaakceptowany przez Komisję Europejską, a rząd podpisał porozumienie z KE. 14 czerwca prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym (jej głównym punktem jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN). Miliardy euro do Polski jeszcze jednak nie popłynęły, bo Bruksela czeka na wejście zmian w życie. Chociaż pieniędzy z KPO jeszcze nie ma, to Nowogrodzka już ma problem ze Zbigniewem Ziobrą i Solidarną Polską. Minister sprawiedliwości oskarżył premiera i rząd o to, że nie skonsultowano ani z nim, ani z jego partią tzw. kamieni milowych zawartych w polskim KPO, od wypełnienia których Bruksela uzależnia transfer przysługujących Polsce niemal 36 mld euro. - Jeszcze nie dostaliśmy pieniędzy, a Ziobro już zaczyna szaleć, że oszukaliśmy go z "kamieniami milowymi" - irytuje się jeden z naszych rozmówców z PiS-u. - Dlatego część polityków namawia prezesa do pozostania w rządzie jak najdłużej, bo jest jedynym gwarantem opanowania sporu Ziobry z Morawieckim - dodaje. - Z Ziobrą były problemy nawet, kiedy prezes był w rządzie, ale fakt, że gdyby go nie było, sytuacja na pewno byłaby o wiele gorsza - potwierdza inny z naszych rozmówców. Strach przed tym, że gdy Kaczyński opuści rząd, to sprawy ulegną pogorszeniu daje się odczuć nawet w oficjalnych wypowiedziach polityków obozu władzy. - Chciałbym, żeby premier Kaczyński pozostał w rządzie, osobiście go do tego namawiam. Uznał jednak, że są inne priorytety. Rozumiem, że łączenie poważnej funkcji wykonawczej z kierowaniem partią sprawującą władzę jest szalenie trudne, na granicy wykonalności - przyznał w rozmowie z Interią wicepremier oraz minister kultury Piotr Gliński. I chociaż Kaczyński ponownie odroczył swoje odejście z rządu, to nasi rozmówcy przekonują, że tym razem ma to być poślizg nieznaczny. - To kwestia dni, maksymalnie tygodni, a nie miesięcy. Możliwe, że już na swój coroczny urlop pojedzie bez bagażu rządowego - prognozuje jeden z naszych informatorów z rządu. - To realny termin. Prezes jest bardzo zdeterminowany, żeby odejść z rządu i na 100 proc. zająć się partią - dodaje z kolei polityk z najbliższego otoczenia Kaczyńskiego.