W Kanadzie żyje około tysiąca poligamistów. Większość mieszka w osadzie Bountiful, która stała się zarzewiem konfliktu między zwolennikami zaostrzenia ustawy i ścigania poligamistów, a entuzjastami wielożeństwa. Schronienie Bountiful Osada w Bountiful, położona w dolinie Creston, niedaleko miast Cranbrook i Creston, została założona w 1946 roku przez członków Fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (FLDS). FLDS odłączył się od Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (LDS) na początku XX w., a głównym powodem rozłamu był stosunek do wielożeństwa. Członkowie Kościoła Fundamentalistycznego praktykują bowiem poligamię, która traktowana jest przez nich jako nakaz religijny pochodzący z "Księgi Mormona" (zbawieni mogą być mężczyźni, którzy mają przynajmniej trzy żony), zaś członkowie LDS odrzucają taką interpretację pisma. Wierni zgromadzeni wokół FLDS mieszkają głównie w dwóch krajach - Kanadzie, i bliźniaczej osadzie (również Bountiful) położonej w stanie Utah (USA). Poligamia, czyli patologia? Cat Koo, dziennikarka BBC News, opisała kanadyjską Bountiful jako miejsce, które "w ciągu ostatnich 20 lat było sławne z powodu podejrzeń o wykorzystywanie seksualne nieletnich i zmuszanie młodych kobiet do małżeństwa". Podejrzenia często okazywały się słuszne. W 2006 roku FBI ujęło Warrena Jeffsa, byłego prezydenta FLDS (mieszkał w tym czasie w Meksyku). Warren został oskarżony o współżycie z nieletnimi i współudział w gwałcie, za co został skazany na 10 lat pozbawienia wolności. W trakcie procesu na jaw wyszły inne sprawki samozwańczego proroka, między innymi gwałt na nieletnim bratanku i współżycie z siostrą i córką. Po osadzeniu w więzieniu Warren przekazał stanowisko Jamesowi Olerowi, który walczył o władzę nad społecznością z Winstonem Blackmorem. Po kilku miesiącach także i oni zostali postawieni w stan oskarżenia, ponieważ mieli odpowiednio 2 oraz 20 żon (w tym 9 nieletnich). Blackmore potwierdził oskarżenia, przyznał się także do spłodzenia ponad setki dzieci oraz stosunków z nieletnimi. Mimo potwierdzonych zarzutów mężczyźni, z powodu błędów proceduralnych popełnionych w śledztwie, nie trafili za kratki. Zakaz tylko na piśmie Wydarzenia te rozpętały dyskusję o... legalizacji poligamii. Zwolennicy legalizacji wielożeństwa twierdzą, że poligamia praktycznie nie jest karana (mają rację, ostatni wyrok skazujący na 5 lat więzienia za wielożeństwo zapadł w 1899 roku), a jej zakazywanie jest niezgodne z kanadyjską konstytucją, która gwarantuje swobodę praktyk religijnych. Jan Shipps, uczony amerykański zajmujący się badaniem poligamii wśród mormonów, uważa, że poligamia stała się już powszechnie akceptowanym zjawiskiem. - Poligamia jest jak stara, zwariowana ciotka, którą chowa się na strychu - wszyscy o niej wiedzą, ale każdy udaje, że ona nie istnieje - tłumaczył bierność organów ścigania dziennikarce Cat Koo Shipps. - Trudno ścigać za wielożeństwo, bo przecież rejestrowane w urzędzie jest tylko jedno małżeństwo. Reszta kobiet żyje z mężczyzną dobrowolnie, nie są do niczego zmuszane. W Utah jest podobnie, władze przymykają oczy na poligamię, oczywiście jeśli żony nie są nieletnie - dodał. Z jego zdaniem nie zgadza się Daphne Bramham, dziennikarka od lat opisująca życie wewnątrz FLDS i autorka książki "Sekretne życie świętych: nieletnie panny młode i porzuceni chłopcy w kanadyjskiej sekcie poligamistów". - W tej społeczności kobiety wcale nie mają wyboru. Są odseparowane od reszty społeczeństwa, nie mają formalnego wykształcenia - wyjaśniła Bramham. - Jeśli możesz podjąć tylko jedną decyzję i nie masz alternatywy, nie ma miejsca na dobrowolność. Bramham, w wypowiedzi dla portalu Yahoo News Canada, uważa, że poligamia krzywdzi także młodych mężczyzn, którzy w wyniku rywalizacji o żony muszą opuszczać Bountiful i próbować żyć w "normalnym" społeczeństwie. - Ci chłopcy nie mają wykształcenia, pracują na najgorzej opłacanych stanowiskach jak niewolnicy - podsumowała Bramham. Zobacz dokument o wypędzanych chłopcach: Monogamiści też wykorzystują Prawniczka Janet Winteringham, cytowana przez CBC News, zgadza się z przedmówcami, że poligamia krzywdzi dzieci, kobiety i samych mężczyzn. Tego zdania nie podziela jednak prawniczka Monique Pongracic-Speier z Canadian Civil Liberties Association (organizacji broniącej praw obywateli), która uważa, że zakaz poligamii nie ma na celu niczyjej ochrony. - W niektórych rodzinach poligamicznych, podobnie jak monogamicznych, zdarzają się przypadki molestowania nieletnich. Ale nie powinnyśmy zakazywać poligamii, ale walczyć z tymi, godnymi potępienia, zjawiskami - wyjaśniła Pongracic-Speier. Martha Bailey, autorka rządowego raportu nt. skutków poligamii (badana zostały przeprowadzone zaraz po legalizacji związków homoseksualnych, ponieważ rząd przewidywał, że mormoni zaczną domagać się prawa do wielożeństwa), cytowana przez portal National Post uważa, że nie ma żadnego sensownego powodu, żeby zakazywać poligamii. - Dlaczego mielibyśmy mówić dorosłym ludziom jak mają żyć? - pytała dziennikarzy. - Nasze społeczeństwo jest tolerancyjne, dlaczego więc wykluczać akurat to konkretne zachowanie? - prowokowała Bailey. Większość jest na "nie" Jak wynika z sondażu, przeprowadzonego przez Canadian Values and the Vancouver Sun w 2006 roku, 82 proc. Kanadyjczyków uważa, ze poligamia powinna być nielegalna. Proces dotyczący legalizacji rozpoczął się pod koniec listopada i ma potrwać do 21 stycznia 2011 roku. W tym czasie przesłuchanych zostanie 36 świadków, w tym wielu członków FLDS. Głównym celem obrad ma być odpowiedź na dwa pytania: czy zakaz poligamii narusza wolność religijną mormonów oraz czy powinno się karać rodziny poligamiczne, które nie powstały na skutek przymusu. 22 listopada (w dniu rozpoczęcia procesu) adwokat Deborah Strachan, cytowana przez portal Vancouver Sun powiedziała, że "legalizacja poligamii będzie krokiem wstecz". Za niecałe 2 miesiące okaże się czy Kanada będzie pierwszym rozwiniętym krajem, który zalegalizuje wielożeństwo. Katarzyna Pruszkowska