Policyjne statystyki pokazują, że najczęściej uciekają nieletni w wieku 14-16 lat, pochodzący z miast. Nie jest to jednak regułą. - Czasem uciekają nawet 9,10-latki - mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji. - Zazwyczaj są to dzieci z domów patologicznych. Uciekają w towarzystwie kolegów, którzy są dla nich zwykle większymi autorytetami niż rodzice. Uciekają samotni Powodów nagłego opuszczenia domu może być wiele. Według policji, 40 proc. wszystkich ucieczek spowodowanych jest "niewłaściwą atmosferą panującą w środowiskach rodzinnych". Potwierdza to Aleksandra Andruszczak, zastępczyni dyrektora zespołu poszukiwań i identyfikacji w fundacji Itaka. - Główną przyczyną ucieczek z domów (nie tylko tych dysfunkcyjnych lub patologicznych), jest poczucie samotności i wyobcowania. Młodsze dzieci uciekają także z powodu niepowodzeń szkolnych i strachu przed spodziewaną karą. - Kolejną przyczyną są kłopoty w szkole, i to nie tylko te z ocenami, gdy dziecko zwyczajnie boi się mówić o swoich niepowodzeniach - potwierdza Andruszczak . - Coraz częściej dzieci doznają upokorzeń ze strony swoich rówieśników, nie mają wsparcia w nauczycielach czy pedagogu szkolnym. Uciekł, bo był biedny Taka sytuacja spotkała 22-letniego Wojtka, studenta politechniki, który uciekł z domu w wieku 16 lat. - Pochodzę z niezamożnej rodziny. Rodzice dbali o nas, zawsze chodziliśmy z bratem ubrani czysto, ale widać było, że chodzę w szlazingerach (niedrogie buty sportowe popularne w latach 90. - przyp. red.), a nie w markowych adidasach. Koledzy zawsze dokuczali. Według nich, byłem za biedny, żeby być fajny. No to się przyzwyczaiłem... Ale kiedy dziewczyna, która mi się podobała, powiedziała, że mnie lubi, ale wstydzi się ze mną pokazywać, coś pękło. Uciekłem. Nieco inne powody kierują nieletnimi uciekającymi z domów dziecka. - Najczęściej dzieci uciekają do już zdemoralizowanych kolegów i koleżanek, którzy zostali w domach rodzinnych - mówi dyrektor jednego z krakowskich domów dziecka. - Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, kiedy dziecko uciekło z domu dziecka z tęsknoty za rodzicami, chociaż oczywiście jest to możliwe. - W domu dziecka, w którym pracuję, był kiedyś 10-letni chłopak, który często uciekał do domu - kontynuuje dyrektor. - Okazało się jednak, że w tej okolicy mieszkali też jego koledzy, nieletni przestępcy. Mieli już na swoim koncie kradzieże, włamania do samochodów. On był członkiem tej grupy i to do nich uciekał. Ucieczka przygodą Statystyki pokazują, że nieletni najczęściej uciekają latem. - W wakacje notujemy zdecydowanie więcej ucieczek - potwierdza Sokołowski. - Wakacje są czasem wolnym od szkoły, więc dzieci i młodzież mają więcej wolnego czasu. Bywa i tak, że dla niektórych osób ucieczka jest pomysłem na "wakacyjną przygodę". Młodzi ludzie uciekają wtedy samotnie lub w grupie znajomych, po to, by coś "przeżyć". - Lato jest także czasem nawiązywania nowych znajomości, zauroczeń i wakacyjnych miłości - dodaje Sokołowski - które także mogą skutkować ucieczkami z domów. Powodem wakacyjnych ucieczek mogą być też problemy w szkole. - Może być i tak, że nastolatek zamiast - uczyć się do poprawki - chce spędzać czas tak jak jego rówieśnicy - wyjaśnia Andruszczak. - Chce przeżyć przygodę i oderwać się od problemów. Szczególnie, kiedy, zdaniem Andruszczak, rodzina nie akceptuje związku swojego dziecka. Miłość prostytutki Rodzice powinni dyskretnie obserwować nowego partnera dziecka, ponieważ powodowane miłością ucieczki czasem kończą się w zagranicznych domach publicznych. - Niedawno do Polski wróciła 16-letnia dziewczyna, która uciekła z domu z chłopakiem, który obiecywał jej dobrą pracę w Niemczech - przypomina sobie Sokołowski. - Na miejscu okazało się, że wielka miłość się skończyła, a dziewczyna została zmuszona do pracy w charakterze prostytutki. Dziewczynę znaleźli współpracujący z nami policjanci niemieccy. Wróciła do kraju w charakterze ofiary handlu ludźmi. - Ucieczkom sprzyja też dobra pogoda - kończy rzecznik. - Jeśli młody człowiek ucieknie i będzie zmuszony spędzić noc pod gołym niebem, nie będzie to dla niego takim problemem jak np. zimą. - Uciekłem z domu zaraz po zakończeniu roku szkolnego - kontynuuje opowieść Wojtek. - Zabrałem namiot i przez dwa tygodnie mieszkałem na Mazurach. Nikogo nie dziwiło, że jestem sam. Na jedzenie zarabiałem grając na gitarze, pomagałem też innym rozkładać namioty albo sprzątałem po obozowiczach, którzy dawali mi za to parę złotych.