Po wydarzeniach w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, które poskutkowały zwycięstwem zwolenników Brexitu i wyborem Donalda Trumpa na prezydenta, komentatorzy ogłosili "teorię kostek domina", której głównym przesłaniem było założenie, że zachodnie kraje jeden po drugim, miały wpadać w ręce prawicowych populistów. I choć doktor Jacek Kucharczyk z ISP w rozmowie z Interią potwierdza, że badania wykazują podatność społeczeństw europejskich na to, co się nazywa populizmem, dodaje jednocześnie, że nic nie jest jeszcze przesądzone. "Populizm będzie krążył nad Europą" Szef Parlamentu Europejskiego triumfalnie ogłosił już na Twitterze, że wygrana Van der Bellena jest "ciężką porażką nacjonalizmu i antyeuropejskiego, wstecznego populizmu". W podobnym tonie wypowiadali się inni europejscy przywódcy. - Ja bym nie był aż takim optymistą. Ten prawicowy populizm będzie krążył nad Europą jeszcze przez długi czas. Zwycięstwo sił internacjonalistycznych w Austrii, czyli opowiadających się za współpracą europejską, otwartością i tolerancją, nie zmienia faktu, że spora część Austriaków głosowała za kandydatem, który reprezentuje zupełnie przeciwną, odmienną wizję polityki. Ci ludzie pozostaną w Austrii, będą głosować w wyborach parlamentarnych, podobnie jak zwolennicy pozostania w UE zostali w Wielkiej Brytanii, mimo że zwyciężyła opcja wyjścia - wyjaśnia w komentarzu dla Interii doktor Kucharczyk. Podzieleni Rywal Alexandra Van der Bellena, Norbert Hofer, który szedł do wyborów z antyeuropejskim przesłaniem, zdobył 48,32 procent głosów. Autor pomysłów "zaprzyjaźnienia się z Rosją" i utworzenia "Unii w Unii" - podbił serca niemal połowy głosujących i nie można tego lekceważyć. W opinii eksperta "Europa jest silnie podzielona" - I będzie podzielona na tych, którym bliska jest wizja wartości zapisanych między innymi w traktacie o UE, czyli pluralizmu, tolerancji i rządów prawa i tych, którzy chcieliby przebudować Europę na modłę czegoś, co nazywa się "fortecą Europa", czyli zamknąć ją przed światem i zamykać swoje państwa narodowe, a współpracę europejską ograniczyć do minimum. Ten zasadniczy spór polityczny będzie z nami jeszcze długo - uważa szef ISP. Według doktora Kucharczyka to, co wynika z wyborów austriackich to wniosek, że zwycięstwo populizmu nie jest przesądzone. - Mobilizacja opinii publicznej i czas na przemyślenie konsekwencji wyboru może tutaj pomóc - mówi i dodaje, że "nie jest tak, że tylko populiści mają za sobą masy wyborców, a cała reszta jest tylko wąskim establishmentem".- Wszędzie, gdzie patrzymy, widzimy, że siły populistyczne są znaczące, ale niekoniecznie reprezentują większość mieszkańców tych krajów Europy - wyjaśnia ekspert. - Jeden z mitów populistycznych mówi: "za nami stoi lud, a za wami elity". Ale tak nie jest. W każdym z tych krajów, gdzie populiści dochodzą do głosu, są różne okoliczności, które im ułatwiają zadanie wygrania wyborów. Nie znaczy to jednak, że wszyscy Europejczycy postanowili nagle wyrzucić wartości otwartej Europy do śmietnika. Takie jest przesłanie z tych austriackich wyborów - podkreśla doktor Kucharczyk. Ekspert w rozmowie z Interią kładzie nacisk na fakt, że zjawisko populizmu w Europie "w żaden sposób nie zniknie po jednym zwycięstwie w Austrii". - Nie jest jednak tak, że te zwycięstwa populistów są nieuniknione, i że historia zmierza w takim kierunku. To dziwny determinizm historyczny, który populiści lubią, bo lubią twierdzić, że są przyszłością. Tak naprawdę wszystko zależy od postępowania całej klasy politycznej w naszych krajach, czy będzie potrafiła znaleźć właściwą odpowiedź na te zagrożenia - dodaje doktor Kucharczyk. Odrażająca wizja Europy Kiedy w niedzielę Austriacy wybierali swojego prezydenta, Włosi oddawali głosy w referendum konstytucyjnym. Po tym, jak okazało się, że społeczeństwo jest przeciwne zmianom proponowanym przez premiera Matteo Renziego, zatriumfowała opozycja, która nawoływała do odrzucenia ustawy. Największa radość pojawiła się w szeregach prawicowej Ligi Północnej, ugrupowaniu Forza Italia byłego premiera Silvio Berlusconiego oraz w populistycznym Ruchu Pięciu Gwiazd. Czy to znaczy, że ludzie próbują jednak dać szansę populistom? - Byłbym przeciwny dawaniu im szansy w wyborach. Ta wizja Europy, którą sobą reprezentują, jest odrażająca. Ona wtrąci Europę w jeszcze większy kryzys niż jest teraz. Jeśli teraz myślimy, że jest źle, to zobaczymy jak będzie, kiedy zacznie nami rządzić skrajna prawica w całej Europie - ostrzega doktor Kucharczyk. - Część opinii publicznej ma nastawienia ksenofobiczne, które skrajna prawica rozbudza. Oni są bardzo skuteczni w tej polityce strachu. Najskuteczniejszym narzędziem są teraz uchodźcy z krajów muzułmańskich. Jednak w Wielkiej Brytanii to straszenie Polakami pozwoliło wygrać zwolennikom Brexitu to referendum - dodaje ekspert.