Karolina Olejak, Interia.pl: Kim jest dziś prawdziwy mężczyzna? Adam Bekier, psychoterapeuta: - Wciąż istnieje archetyp mężczyzny. Nie jest jednak tak jednolity jak w przeszłości. Bardzo różni się w zależności od miejsca zamieszkania, wykształcenia, wieku. W zależności od grupy, którą zapytamy, znajdziemy inną odmianę tego wzorca. Kiedyś dało się go łatwo opisać, dziś to skomplikowane zadanie. To z jakim wzorcem wychowują się dziś chłopcy? - W różnych wariacjach wzorca męskości mieszają się dwie, główne postaci. Z jednej strony mamy silnego, twardego mężczyznę. Jak w anegdocie, która mówi, że mężczyzna nie je miodu, tylko żuje pszczoły. Wobec niego mamy oczekiwanie, że będzie w sposób zdecydowany ogarniał swoje życie zawodowe i prywatne. W naszym kręgu kulturowym przez wiele lat uczono mężczyzn, by nie mówili o emocjach. Szczególnie o strachu, niepewności czy smutku. Jedyną emocją, która była akceptowalna u mężczyzn to złość. Z drugiej strony mamy postawę, w której mężczyźni mają coraz większe przyzwolenie na pokazywanie swojej wrażliwości czy bezradności. Mogą być empatyczni i okazywać uczucia. Odzwierciedlenie tego trendu widzimy w swoich gabinetach terapeutycznych. Dziś mężczyzn jest znacznie więcej niż jeszcze kilka lat temu. Jakiś archetyp dochodzi do głosu w dorosłym życiu - Jest jeszcze trzeci mit, który silnie funkcjonuje w kontekście mężczyzn i dotyczy sprawności fizycznej, aczkolwiek on się wpisuje we wspomniany archetyp siły. Dziś emanacje tego widzimy szczególnie w modzie na maratony, czy triathlony. Szczególnie, w grupie 40-50 lat. Co przebiegnięcia maratonu ma pokazać? - To może być nieświadoma próba walki z widmem zbliżającej się śmierci. Ten trend dotyczy głównie mężczyzn w tzw. kryzysie wieku średniego. Na poziomie podświadomości zaawansowana aktywność fizyczna ma odczarować rzeczywistość. Jeśli przebiegnę maraton, czy zrobię triathlon, to znaczy, że dalej jestem młody, sprawny fizyczny i pełen wigoru. To taka fantazja na temat omnipotencji. Co się dzieje w głowie małego chłopca, gdy z jednej strony słyszy, że ma być twardzielem, a z drugiej, wrażliwy i czuły? - To wszystko razem może wprowadzać spore zamieszanie w głowie. Rodzi pytania, jaki właściwie mam być? Trudno jest zbudować obraz samego siebie. Tu bardzo wiele zależy od rodziców. Nie tylko w sferze werbalnej, ale przede wszystkim w zachowaniu. Spójność słowa i czynu jest niezbędna. Ojciec, który nie okazuje uczuć, nie będzie wiarygodny w pytaniu co u ciebie? Dojrzewając, coraz bardziej zbliżamy się do prawdziwego obrazu, kim jesteśmy. Możemy się z tym skontaktować. Zobaczyć czy nie jest tak, że cały czas kogoś udajemy. Jesteśmy wrażliwi, ale pozujemy na silnego faceta lub odwrotnie raczej radzimy sobie z emocjami, stresem, ale otoczenie wymaga ode mnie okazywania wrażliwości poza ponad nasze możliwości. To proces, który czasem trudno dostrzec bez terapii właśnie ze względu na mnogość obrazów, z którymi się konfrontujemy. To co w praktyce powinni robić rodzice, żeby pomóc swojemu synowi wyrosnąć na dojrzałego mężczyznę? - Z jednej strony ważne jest, żeby być w relacji i np. pytać - jak się czujesz, ale wtedy kiedy faktycznie chcemy usłyszeć odpowiedzi. Dziecko wie, gdy rodzic pyta z powinności, albo po to, żeby dowiedzieć się, że wszystko ok. To, co jednak najważniejsze to nie słowa. Kluczem jest wewnętrzna akceptacja tego, kim w rzeczywistości jest dane dziecko, czy nastolatek. Nie mówię tu o braku granic, one są niezbędne. Chodzi o to, żeby nie robić z syna, tego kim nie jest. Jeżeli jest nieśmiały, to nie powinno się go na siłę wciskać w rolę przewodniczącego klasy. Takie historie zwykle kończą się w gabinecie terapeutycznym. Niepowodzenia chłopca są surowiej oceniane niż dziewczynki? - Myślę, że w wielu aspektach życia tak jest. To też wiąże się ze wspomnianym archetypem. Mężczyzna powinien być zaradny, decyzyjny i pewny swego. Jeśli taki nie jest i ma problemy z organizacją życia, to przez społeczeństwo może to być znacznie gorzej widziane niż w przypadku, gdy kobieta dłużej zastanawia się nad ścieżką kariery. Oczywiście są też przestrzenie, gdzie to kobiety są surowiej oceniane. Jednak sprawy związane z karierą i utrzymaniem rodziny w tradycyjnym myśleniu w naszym kręgu kulturowym powinny być domeną mężczyzny. Tak wciąż to widzimy, więc jeśli mały chłopiec jest nieśmiały, to projektujemy jego postawę na to co i jak ma robić w dorosłym życiu. Ta mnogość archetypów wpływa na mężczyzn, ale również na kobiety. Czy może prowadzić do sprzecznych oczekiwań? - Dziś świat działa tak, że nie do końca możemy już mówić o naszych stereotypowych oczekiwaniach, ale z drugiej strony wciąż mamy je w głowach. Kobiety wiedzą, że wrażliwość i empatia u mężczyzn, jest ważna, ale ten obraz miesza się ze wzorem samca alfa, który wpojono im w dzieciństwie. To powoduje sporo zamieszania w parach. Z tym najczęściej mężczyźni przychodzą do gabinetów? - Najczęściej mężczyźni przez wiele lat funkcjonują w trybie niemówienia o emocjach, totalnie odcięci od swoich uczuć. Pytani o nie wchodzą często w intelektualizację swoich problemów, czy skupiają na działaniu. Książka o męskiej depresji autorstwa Terrence’a Real nosi tytuł "Nie chce o tym mówić". To bardzo trafne, bo większość mężczyzn, którzy przychodzą do gabinetu, albo nie chce, albo nie potrafi mówić, co im doskwiera. Czują, że coś nie gra, bo nie dogadują się z partnerką czy dziećmi. Nie potrafią zrozumieć, co jest przyczyną. Praca zwykle polega na spokojnym i powolnym dochodzeniu do sedna sprawy. To też mężczyźni częściej popełniają samobójstwa - Według danych WHO około 80 proc. samobójstw w Polsce popełniają mężczyźni. Mimo że z danych wynika, że częściej na depresje chorują kobiety. Być może jest po prostu tak, że mężczyźni, albo sami nie przyjmują choroby do wiadomości, albo wstydzą się o niej mówić. Dziś wiele się zmienia. Kilka dni temu w mediach społecznościowych pojawiła się bardzo zdrowa reakcja na kampanię jednej z firm odzieżowych. Jej hasło głosiło "mężczyzna nie prosi o pomoc". Wzbudziło to dużą dyskusję, bo to utrwala stereotyp, że prośba o wsparcie to wstyd. Taka reakcja internautów cieszy. Oznacza, że nasze społeczeństwo coraz bardziej rozumie naszą indywidualność i to, że mężczyzna też ma prawo czuć i prosić czy potrzebować.