Interia.pl: Czy w polskich mediach istnieje pozytywny obraz uchodźców? Aleksandra Fertlińska, koordynatorka kampanii Amnesty International: - W polskich mediach jest obecny pozytywny przekaz na tematy związane z uchodźcami, ale wciąż nieliczne media podejmują się pokazywania historii, które mają taki wydźwięk. Nie zapominajmy jednak, że przez ostatnie lata powstało wiele inicjatyw, grup i nawet sformalizowanych organizacji, które rozpoczęły działania na rzecz uchodźców i wykonują ogromną pracę, a w swoich zasobach mają mnóstwo także pozytywnych, inspirujących historii. Z jakimi inspirującymi historiami, związanymi z uchodźcami, spotkała się pani w ostatnich miesiącach? - Przede wszystkim, uchodźcze doświadczenia to nie są wyłącznie pozytywne historie, ale wiele osobistych dramatów. Pozytywne historie opowiadają jednak o determinacji ludzi w tak ekstremalnie trudnej sytuacji. Jak Alan i Gyan, rodzeństwo, które - poruszając się na wózkach inwalidzkich - przebyło podróż z Syrii na wsypę Chios w Grecji. Teraz, dzięki programowi łączenia rodzin, są w Niemczech. Inspirująca jest też dla mnie determinacja kobiet na wyspach greckich, które zmagając się ze skrajnymi warunkami, odważnie zabierają głos i wzywają do zmiany, by sytuacja w obozach uległa poprawie, a one mogły mieć wpływ na swoją przyszłość. - Inspirujące może być także to, w jaki sposób, jako społeczeństwo, odpowiemy na potrzebę zapewnienia ochrony drugiemu człowiekowi, który w Polsce szuka bezpieczeństwa, czy lepszego życia. Czy będzie to gest solidarności, czy narracja strachu. - Wiele osób w Polsce wykorzystuje to, czym dysponuje, żeby zwrócić uwagę na temat uchodźców i zwyczajnie kogoś wesprzeć. Spójrzmy chociażby na panią Annę z Gdańska - dzierga czapki dla uchodźców i uchodźczyń w Grecji. Jak twierdzi, "nie ma pieniędzy, by pomóc inaczej, dlatego pomaga, jak potrafi" (o jej działaniach można przeczytać tutaj). Są też inne inicjatywy: Chlebem i Solą, Dom Otwarty, Ocalenie... I wiele, wiele innych w całej Polsce, wokół których skupionych jest mnóstwo wolontariuszy i ludzi, którzy niemalże każdego dnia zgłaszają się, bo nie zgadzają się na to, co słyszą o uchodźcach. Oferują, że wynajmą swoje mieszkanie, zorganizują meble, pomogą w przeprowadzce z ośrodka, czy przy odrabianiu lekcji z dziećmi. W jednej ze szkół w Bydgoszczy uczniowie pracowali ostatnio nad filmem, który przełamuje dominujący język strachu. W Lublinie zwyczajni ludzie podarowali kurs języka polskiego dla migrantów i migrantek, który organizuje stowarzyszenie Homo Faber. Takich ludzi w Polsce jest mnóstwo, ale zbyt rzadko o nich mówimy. To ważne, żeby ich gesty i działania były pokazywane, by udowodnić, że negatywna narracja o uchodźcach nie jest dominującą. Jednak częściej w Polsce nadal mówi się o uchodźcach jak o "obcych"... - Tak, i wciąż, nawet dziś, uchodźcy i uchodźczynie nie przestają być przedstawiani w kontekście negatywnych "zjawisk", które podobne są do naturalnych katastrof. Obok pojęcia "uchodźca" stoi często słowo: "zalew", "fala", "chaos" albo "zagrożenie". To także właśnie mówienie o uchodźcy jak o "obcym" w obcym miejscu. Zbyt rzadko natomiast podkreślamy prawa, które są zagwarantowane każdej osobie bez względu na jej status, i że Polska to także ich dom. Zbyt często podkreślana jest jedna "uchodźcza" tożsamość, albo to, że uchodźcy tworzą homogeniczną grupę. A bycie uchodźcą, migrantem to przecież tylko jeden z wielu elementów tożsamości. Jak w ciągu ostatnich kilku lat zmieniło się podejście Polaków do uchodźców? - Przede wszystkim warto zaznaczyć, że postrzeganie uchodźców uległo dużej zmianie zaledwie na przestrzeni kilku ostatnich lat. Wcześniej w Polsce o uchodźcach nie mówiono wiele. Debaty wyborcze w 2015 r., na które nałożyły się dyskusje na forum Unii Europejskiej na temat przyjmowania uchodźców, sprawiły, że w Polsce ten temat bardzo się upolitycznił. Coraz więcej osób zaczęło się nim interesować, dyskutować także w prywatnym gronie. Niestety, widać, że my, jako społeczeństwo, nie byliśmy przygotowani do dyskusji na ten temat. Politycy wykorzystali temat uchodźców, by polaryzować społeczeństwo, więc komentarze, które wychodziły z ust polityków i dziennikarzy, były często nieprawdziwe i krzywdzące, a odbiorcy zaczęli je powielać i powtarzać do dziś. Mowa nienawiści, zwłaszcza wobec uchodźców, stała się w Polsce codziennością? - Od kilku lat badania i sondaże prowadzone w Polsce pokazują, że coraz częściej spotykamy się z mową nienawiści. Potwierdzają też, że nienawistne komentarze kierowane są najczęściej w stosunku do uchodźców oraz Żydów i Ukraińców. Jest to bardzo poważny problem, gdyż jego skala systematycznie narasta, a nienawistne hasła adresowane są nie tylko do osób, które faktycznie są uchodźcami, ale także do tych, które są tak tylko postrzegane. Hejt w internecie wobec uchodźców to tylko początek? - Niebezpieczne jest to, że jeszcze kilka lat temu mowa nienawiści wobec uchodźców była obecna głównie w przestrzeni internetu, a teraz coraz częściej widzimy ją w innych mediach, a nawet na mównicy sejmowej. Obserwujemy, że przeradza się w przemoc na ulicach. Cudzoziemcy są atakowani fizycznie, wyłącznie z powodu swojego wyglądu. To udowadnia, że hejt w internecie to często tylko początek. Jak poważny jest to problem?- Według danych prokuratury, z roku na rok wzrasta liczba postępowań dotyczących przestępstw z nienawiści, ale na tego rodzaju statystki należy jednak patrzeć z dystansem, ponieważ przestępstwa motywowane uprzedzeniami w większości nie są w ogóle zgłaszane. Według ostatnich danych Rzecznika Praw Obywatelskich i OBWE, zaledwie pięć procent tego rodzaju przestępstw jest zgłaszanych na policję. Tak naprawdę nie wiemy, ile osób faktycznie ich doświadcza. Przyzwyczailiśmy się już do mowy nienawiści? - Obecnie komentarzy w sieci, które są nienawistne, jest tak dużo, że wydaje się, że do mowy nienawiści zaczęliśmy się już przyzwyczajać, a nie powinniśmy. Jednak internet nie jest nieograniczoną przestrzenią. Obowiązują nas reguły i zasady, które są regulowane także prawnie oraz w zakresie regulaminów mediów społecznościowych, dzięki którym ułatwiona jest możliwość zgłaszania tego typu przekazów. To, że używamy mowy nienawiści w internecie, nie zwalnia nas z odpowiedzialności za słowa. Mowa nienawiści bardzo szybko się rozprzestrzenia i może trafić do nieograniczonej liczby odbiorców w mgnieniu oka. To oznacza, że wyrządza poważne szkody nie tylko względem osoby, wobec której jest skierowana, ale wobec całego społeczeństwa. Z jakimi historiami osób, które doświadczyły przestępstw motywowanych uprzedzeniami, zetknęła się pani w ostatnim czasie? - W ubiegłym tygodniu w warszawskim autobusie został zaatakowany Turek, prawdopodobnie przez kibiców Legii. Według jego relacji, którą następnie przekazały media, został zaatakowany z powodu koloru swojej skóry oraz języka, którym się posługuje. To, co jest dodatkowo niedopuszczalne w tej historii, to fakt, że po pobiciu mężczyzna krążył po trzech komisariatach policji, a te kolejno odsyłały go z kwitkiem. Nikt nie chciał przyjąć zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, tłumacząc m.in., że nie mają na to czasu. Zlekceważyli problem. Egzekwowanie prawa, odpowiednie wyszkolenie funkcjonariuszy i reakcja świadków są tutaj kluczowymi sprawami. Jakie mamy narzędzia, by skutecznie walczyć z mową nienawiści? - Wraz ze wzrostem liczby negatywnych komentarzy, na szczęście, rośnie liczba ludzi, którzy pomagają na nie reagować, np. zgłaszając nienawistne komentarze administratorom stron. Nie jesteśmy bezradni, możemy sprawić, że nienawiść nie będzie zjawiskiem jeszcze bardziej powszechnym, a uchodźcy będą mogli czuć się bezpiecznie. Niewątpliwie, najważniejszym narzędziem w tym zakresie jest edukacja. Jako Amnesty International przykładamy do niej wielką wagę. Wierzymy, że przyglądanie się swoim stereotypom i uprzedzeniom, a następnie indywidualna praca nad samym sobą, może kształtować postawy i w efekcie sprawić, że mowa nienawiści nie będzie tak powszechna w sieci. Czy uchodźcy mogą się dziś czuć w Polsce bezpiecznie? - Niestety, wiele osób mówi nam, że chciałoby w Polsce zostać, ale zdarzają się sytuacje, w których zwyczajnie nie mogą czuć się sobą. Nie czują się bezpiecznie z powodu tego, jak wyglądają, czy jakim językiem mówią. Chyba zbyt często zapominamy, że to od nas zależy, jak w Polsce będą się czuć nie tylko uchodźcy, ale także migranci i migrantki, którzy przejeżdżają tutaj na studia czy do pracy. Zbyt często politycy wytykają błędy innym europejskim krajom, że ich polityka wobec migracji nie sprawdziła się, a za rzadko idą w kierunku wyciągania wniosków z tych lekcji. Mamy wyjątkową szansę, by tworzyć odpowiednie warunki do przyjęcia nowych mieszkańców, zająć się nimi i zaoferować wsparcie po to, by całe społeczeństwo mogło mieć poczucie bezpieczeństwa. Co jeszcze można zrobić, by walczyć z nieprawdziwymi informacjami na tematy związane z uchodźcami? - Narzędzi mamy bardzo wiele. Na początek - czytajmy wnikliwe każdy tekst, weryfikujmy informacje w różnych źródłach, nie opierajmy się na jednym artykule, bądźmy czujni na sensacyjne, krzyczące kontrowersją nagłówki. Pamiętajmy także, że zdjęcia czy film wideo nie potwierdzają prawdziwości informacji - zdjęcie może być wyrwane z kontekstu, a film zmontowany tak, by opowiedzieć konkretną narrację. I - co równie ważne - nie rozpowszechniajmy informacji, których nie zweryfikowaliśmy. Dzięki temu nie będziemy przyczyniać się do tego, że oszustwo dotrze do kolejnych odbiorców i odbiorczyń. Rozmawiała Justyna Mastalerz *** Tekst powstał w ramach międzynarodowego projektu "SILENCE HATE. Wyłącz nienawiść. Zmiana języka może zmienić świat", który ma na celu zwalczanie i zapobieganie mowie nienawiści w internecie wymierzonej w uchodźców i migrantów. Projekt jest finansowany przez Komisję Europejską. Więcej informacji znajdziesz tutaj.