W Austrii trwa ogólnokrajowy lockdown. Nie obejmuje on osób zaszczepionych, ozdrowieńców oraz dzieci poniżej 12. roku życia. Pozostali mogą opuszczać dom lub mieszkanie tylko z ważnych powodów jak: zakupy artkułów codziennego użytku, wyjście do pracy, wizyta u lekarza, czy zaspokojenie podstawowych potrzeb religijnych. Od Austriaków wymaga się posiadania przy sobie ważnego świadectwa szczepienia lub zaświadczenia o przebytej infekcji koronawirusem w ciągu ostatnich 180 dni. Wyrywkowe kontrole w przestrzeni publicznej prowadzi policja. Surowsze zasady obowiązują także w szkołach, gdzie uczniowie obowiązkowo muszą nosić maski FFP2. Trzy razy w tygodniu dzieci i młodzież mają też wykonywane testy na obecność COVID-19, niezależnie czy są szczepieni, czy też nie. Te dość surowe obostrzenia mają obowiązywać do 24 listopada. Z szacunków wynika, że dotkną około dwóch milionów osób. W niespełna 10-milionowej Austrii w pełni zaszczepionych jest prawie 64 proc. populacji. Mimo to liczba zakażeń wzrasta. W środę austriackie władze informowały o 14 416 nowych przypadkach SARS-Cov-2 oraz 41 śmiertelnych ofiarach COVID-19. W związku z pogarszającą się sytuacją pandemiczną austriacki rząd apeluje do obywateli, by zdecydowali się na szczepienie. - Wszelkie ograniczenie ruchliwości jest czynnikiem ograniczającym pandemię. Wiadomo, że zaszczepieni ulegają zakażeniu, ale ponieważ ich organizm jest już przygotowany do zwalczania wirusa, to chorują lekko i nie obciążają służby zdrowia - to po pierwsze, a po drugie krócej transmitują wirusa, czyli ograniczają również jego szerzenie - przypomina prof. Włodzimierz Gut, wirusolog z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Słowacja: Krytyczna sytuacja w szpitalach W czwartek decyzję o wprowadzeniu nowych obostrzeń podejmie także słowacki rząd - zapowiedział premier tego kraju Eduard Heger. W związku z gwałtownym wzrostem zakażeń koronawirusem SARS-Cov-2 sytuacja w słowackich szpitalach jest krytyczna - informuje Reuters. Dlatego rząd ograniczy dostęp do wielu usług osobom niezaszczepionym. Tylko osoby zaszczepione i ozdrowieńcy, którzy przechorowali COVID-19 w ciągu ostatnich sześciu miesięcy będę mogły brać udział w masowych wydarzeniach, korzystać z restauracji, hoteli, spa, siłowni czy chodzić na zakupy "nie pierwszej potrzeby". Słowacy są także testowani w pracy. Odmowa wykonania testów oznacza konieczność udania się na bezpłatny urlop. W środę, w tym zamieszkiwanym przez 5,5 mln obywateli kraju, stwierdzono 8 342 nowych przypadków zakażeń, a 43 osoby zmarły. Jednocześnie Słowacja jest jednym z najgorzej wszczepionych krajów w Europie. Preparat przeciw COVID-19 otrzymało tam 45 proc. mieszkańców. Dla porównania uśredniona liczba osób w pełni zaszczepionych w całej Europie wynosi 65,2 proc. - wynika z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Praca w myśl zasady 3G lub kawa tylko dla zaszczepionych W związku ze wzrostem zakażeń na ograniczenia, jednak mniej surowe, decydują się także inne kraje. Niemcy poważnie rozważają powrót obowiązku pracy "w domowym biurze". Planowane jest też wprowadzenie w miejscach pracy zasady 3G (geimpft, genesen, getestet - zaszczepieni, ozdrowieńcy, przetestowani). Przy czym osoby niezaszczepione będą musiały codziennie samodzielnie zatroszczyć się o wykonanie testu na covid. - W Irlandii w każdej restauracji i w każdym pubie bardzo dokładnie sprawdzano certyfikaty covidowe - bez nich wejście do knajp było po prostu niemożliwe. Niezaszczepieni musieli marznąć przy stolikach na zewnątrz - mówi Interii Paweł, który właśnie wrócił z wycieczki do tego kraju. Z kolei Włosi w obawie przed covidem wolą miejsca w restauracyjnych ogródkach niż wewnątrz lokali - wynika z nowego sondażu. Na taki wybór wskazywało aż 80 proc. badanych. Utrzymujący się wśród Włochów strach przed zakażeniem zmusza restauratorów do powiększania przestrzeni restauracyjnej na zewnątrz. Francuzi już od sierpnia warunkują wstęp do miejsc takich jak: kawiarnie, restauracje, kina, muzea czy szpitale posiadaniem tzw. paszportu sanitarnego. Prof. Włodzimierz Gut: Więcej zaszczepionych, to mniej niezadowolonych - Każdy kraj próbuje znaleźć system oddziaływania na populację w celu ograniczenia pandemii. I każdy na swój sposób zachęca obywateli do szczepień - komentuje w rozmowie z Interią prof. Włodzimierz Gut, wirusolog z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Jedne rządy wprowadzają obostrzenia na wczesnym etapie rozwoju kolejnych fal pandemii. Inne decydują się na to, kiedy znacząco pogarsza się sytuacja w szpitalach. W Polsce, jak przekonywał rzecznik resortu zdrowia, dopóki będziemy w stanie na bieżąco budować bufor łóżkowy, obostrzenia nie są potrzebne. - Można powiedzieć jak Francuzi: nie pójdziecie na kawę, jak Włosi: nie wejdziecie do parlamentu, czy jak Słowacy: pójdziecie na bezpłatny urlop w pracy, a jak wam zabraknie grosza w kieszeni, to się zaszczepicie - wylicza prof. Włodzimierz Gut. - Można też - jak w Polsce - powiedzieć: mamy połowę zaszczepionych, w związku z tym służba zdrowia wytrzyma, respiratorów starczy, a reszta - skoro nie chce się szczepić, niech przechoruje. Co najwyżej dojdzie do naturalnej eliminacji, te osoby po prostu umrą - mówi Interii wirusolog prof. Włodzimierz Gut. Na koniec dodaje: - W krajach, gdzie większa część populacji jest zaszczepiona, rządom łatwiej wprowadzać lockdown dla nieszczepionych. Niezadowolonych jest mniej.